Razem Lepiej!

Razem Lepiej!

czwartek, 17 stycznia 2013

Retrospekcje - 4 - Prawo i pieniądze


Myślę, że warto wspomnieć o kwestiach prawnych i finansowych w całej naszej sytuacji.
Tatuńcio po kilku rozmowach ze mną i moją mamą zgodził się dokładać do utrzymywania syna. Prawnie miał taki obowiązek od 7 miesiąca ciąży i tak też zrobił. Niepisanym warunkiem umowy był fakt, iż nie zdradzę istnienia syna ani drugiej babci, ani matce siostry przyrodniej (czyli Byłej Tatuńcia). Do dziś korci mnie aby to zrobić...tyle, że mnie na to nie stać.
Kwota tej "comiesięcznej pomocy" to dwie i pół brytyjskie dniówki. Na polskie warunki są to nienajgorsze alimenty. Tyle, że nie pokrywały nawet całości kosztów żłobka. No ale lepsze to niż nic.
Na początku kasę przysyłał nieregularnie, po porodzie nie pojawił się w celu uznania syna w USC, nie zrobił tego także przez konsulat.
Męczona przez mamę, lecz osobiście nieprzekonana do tego pomysłu, złożyłam w sądzie pozew. Zbierałam wszystkie możliwe paragony z zakupów dla dziecka, zrobiłam wyliczenie rocznych kosztów utrzymania, podałam tyle danych ile znałam.W tworzeniu pozwu wsparłam się internetem, wiedzą kuzynki - sędzi oraz darmowych prawników, którzy udzielają rad w Domu Samotnej Matki oraz Ośrodku Pomocy Społecznej w moim mieście. Okazało się, że to wszystko za mało.
Otrzymałam po kilku tygodniach pismo zwrotne z prośbą o większą ilość informacji. Informacji, których nie jestem pewna. Poproszono mnie również o wskazanie kuratora - kompletnie nie wiedziałam kogo.
W czasie tego zbierania, pisania, składania i czekania na odpowiedź, uprzedziłam Tatuńcia co dla niego szykuję. Trochę się wystraszył, spiął i zaczął płacić regularnie. Nawet jakiś czas dzwonił pogadać. Tyle, że nigdy nie zapytał o Sebcia.
Odnośnie uznania, zwodził mnie,a to , że nie pasował mu termin u konsula, a to, że nie ma swojego aktu urodzenia w UK, a jest potrzebny i musi go ściągnąć z Polski, a cośtam jeszcze... wreszcie przestałam go o to męczyć.
Nie dlatego, że mi się nie chciało, ale dlatego, że jednak pewne sprawy łatwiej było załatwić, pokazując Akt Urodzenia dziecka, w którym widnieje notatka świadcząca o fakcie nieuznania przez ojca. Swoją drogą - zmuszono mnie, abym w Akt wpisała imię ojca, dopisano do tego moje nazwisko i wyszła bzdura. Wolałabym, żeby widniał tam "n n" albo nic po prostu. Ale tak się nie da :/
Brak ojca ułatwił przyznanie miejsca w żłobku, bezproblemowo również wyrobiłam synowi paszport. Dzięki temu, że alimenty są nieoficjalne, udało mi się otrzymać w firmie zapomogę świąteczną - dochód na osobę mamy stosunkowo niewielki. Niestety nie na tyle, żebym mogła otrzymywać jakąkolwiek pomoc od państwa. Przysługuje mi ulga prorodzinna  i ulga dla samotnych rodziców podczas corocznego rozliczania PITu. Zawsze coś ;)
Ze żłobka państwowego nie skorzystaliśmy ostatecznie, ale to kolejna historia na osobny wpis.

Podsumowując sytuacja jest następująca - sprawa w sądzie zawieszona, dziecko nieuznane, kasa płacona regularnie (jak poproszę, to nawet przysyła 10-20 funtów więcej np na Święta itd). Syna nie widział i już nawet nie próbuje mnie okłamywać, że chce go zobaczyć. Na dzień dzisiejszy nie jest to nam do niczego potrzebne.
Wiem, że jeśli przestanie płacić, mogę wznowić postępowanie sądowe, będzie się to wiązało z wykonaniem testów DNA (jesli nie potwierdzi sam ojcostwa). Będę musiała również wnosić o pozbawienie władzy rodzicielskiej - myślę, że nie powinno z tym być problemu. Ale mam nadzieję, że nie będzie takiej konieczności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz