Razem Lepiej!

Razem Lepiej!

środa, 21 września 2016

Kruszynki dają radę!

Zapomniałam dopisać P.S. we wczorajszym poście, a widzę, że przejęłyście się losem Kruszynek :)
Zatem krótko - jest nieźle.
Większa przybiera na wadze, może już być tulona i karmiona przez rodziców.
Mniejsza rośnie wolniej, ale w weekend wyjęto jej rurkę do intubacji i zaczęła oddychać tylko z pomocą maseczki.
Nadal obie są maleńkie, widuję je tylko na zdjęciach, ale nawet tam jest to zaskakujące wrażenie.
Najwyraźniej jednak mają obie solidny hart ducha i wolę walki.
Wszyscy są dobrej myśli :)

wtorek, 20 września 2016

6 zdjęć na 5 lat















Tak się zmienia i rośnie.
Chłopak o magnetycznym spojrzeniu. 
Niewielki ciałem, za to wybitnie charakterny. 
Bez talentu do nauki, malowania, tworzenia. 
Świetnie skoordynowany ruchowo. 
Posiadający wyjątkowo dobrą, jak na dziecko, orientację w terenie oraz pamięć do miejsc.
Samodzielny, wytrzymały, kiedy trzeba naprawdę - cierpliwy.  
Dojrzały na swój wiek.
Otwarty i rozmowny, chociaż nadal nie wymawia "r"
Mały twardziel.
Zaangażowany i opiekuńczy starszy brat. 
Taki prawdziwy "chłop na schwał"
Szaleję za tym jego niepokornym duchem. 
W oczach ma błysk tego, co w mu w duszy gra. 
Wierzę, że dzięki temu przebojem wejdzie w życie. 
A póki co, jest dzieckiem, które sama uwielbiam, a które też w pewien wyjątkowy sposób, potrafi zaskarbić sobie sympatię innych. 
Kiedy w ciąży wyobrażałam sobie jaki powinien być syn samodzielnej mamy, to właśnie ten typ kreśliły moje myśli. 
I chociaż byliśmy sami tylko 2,5 roku jego życia, on nadal rośnie na małego człowieka, który ma samodzielnie dawać radę. 

Ma wady, nie jest idealny, ale jestem z niego dumna i kocham go do szaleństwa. 






środa, 7 września 2016

Kruszynki

Ostatnie tygodnie pełne były poddenerwowania.
Moje myśli krążyły wokół jednej sprawy.
Wyobraźnia malowała setki najróżniejszych obrazów w odpowiedzi na pytanie "Co będzie?"
Wczoraj rano nastąpił przełom. 
Moja Przyjaciółka - K. urodziła dwie córeczki. 
W 33 tygodniu ciąży. 
Kruszynka pierwsza o wadze 1680g. 
Kruszynka druga o wadze...580g. 
Wciąż ważą się ich losy. Zwłaszcza tej maleńkiej. 
Nie tracę wiary, staram się przyciągać dobre myśli i dobrą energię.

A jednak napłakałam się już zawczasu nad ich losem, mimo że od początku naprawdę mocno wierzyłam, że te wszystkie kiepskie rokowania, to może wina sprzętu, błędy pomiarów...

Przykra jest ta bezradność. 
Smutna strasznie jest świadomość, że moi Przyjaciele nie mogą beztrosko cieszyć się z narodzin swoich pierwszych dzieci. 
Serce mi pęka, że muszą stawiać czoła takiemu wyzwaniu. 

Przez ostatnie dni, patrząc za każdym razem na swoje zdrowe, idealnie rozwijające się dzieci, doceniłam to tysiąckroć razy bardziej. Człowiekowi wydaje się to takie naturalne, takie normalne....

K. z naszej paczki czterech przyjaciółek, jako ostatnia została mamą. Kruszynki są szóstym i siódmym dzieckiem w tej grupie. Do tej pory miałyśmy prawie idealne ciąże, porody....i wszystkie dzieci rosną świetnie. 
K. od początku miała trudną ciążę....i im dalej, tym trudniej. 
Nawet do głowy mi nie przyszło, że której z nas, przyjdzie się zmierzyć z takimi problemami. 

Mam w telefonie zdjęcia Kruszynek. 
Większa w inkubatorze, z maseczką, popodłączana do rurek z każdej strony. 
A mniejsza na dłoni pielęgniarki. 
Mieści się w damskiej dłoni...

Nie mogą przytulić się do mamy, nie mogą ssać piersi, nie słyszą bicia serca. 
A mama nie może wziąć ich na ręce, osłonić przed Światem.... nie może realizować swojego macierzyńskiego instynktu, pomimo, że na pewno hormony ma rozszalałe...
Ciężko mi sobie wyobrazić, jak im wszystkim tam jest.... staram się wytężać całe swoje empatyczne umiejętności, ale chyba nie jestem w stanie. 

Dziś wieczorem siedzieliśmy nad zalewem. 
Alusia zasnęła w trakcie spaceru. 
Oprócz nas , kawałek dalej, tylko dwóch wędkarzy. 
Cisza panowała totalna. Słychać było jedynie dźwięki natury. 
Niebo po zachodzie jeszcze błękitno-różowe. 
Stanęłam przy wodzie i poczułam spokój. 
Taki spokój, jakiego dawno nie czułam. 
Nie pamiętam też, kiedy ostatnio otaczała mnie taka cisza. 
Zero bodźców. 
Rozglądałam się wokół i zwróciłam uwagę na wszystkie pary: dwa łabędzie, dwie kaczki, dwoje zakochanych nastolatków na randce. 
A w spokojnej tafli wody odbijał się księżyc i góry otaczające zalew. 
Pomyślałam, że Natura lubi pary. 
Dlatego stworzyła Dwie Kruszynki. 
Skoro już tak się stało, to przecież ich nie rozdzieli.... 

piątek, 2 września 2016

Prezent

Mieliśmy problem z prezentem na 35-lecie Ślubu moich rodziców.
Oni powiedzieli, że prezentów nie chcą, że lepiej jakieś wino.
My uważaliśmy, że to takie oklepane.
Aż wreszcie pewnego dnia mnie natchnęło (poniekąd dzięki Różowej Sowie )  - napiszę im wiersz!
Kiedyś, za nastolatki pisałam sporo. Również na wszelkie rodzinne okazje. Później jakoś z tego "wyrosłam".
Usiadłam na dwa dni i powstało coś....
nie idzie się doszukać tam regularnych rymów, rytmiki i całej tej reszty....
a mimo wszystko, łzy w oczach mieli nawet faceci na imprezie.
Zatem mimo technicznej masakry, jestem dumna z efektu :)

BALLADA KORALOWA

Przez miasto wieść niesie i szepcą na ulicach, 
Że w rodzinie Kłosów koralowa rocznica. 
Od ślubu minęło trzy i pół dekady
Ewa zgotowała 12783 obiady

Lecz zanim o codzienności coś więcej powiemy
Na kilka zwrotek w czasie się cofniemy

On zgrabny i z wąsem, dość wysportowany
Ona blond fale – niczym kłosów (!) łany

Na uczelni wypatrzył swoją Beatrycze
I rzekł sobie pod wąsem – „na pewno zaliczę…
…z jej pomocą egzamin z ruskiej gramatyki 
Wygląda na taką, co zna różne triki”

Robił podchody nie za długo wcale
Aż w końcu przepadli w romantycznym szale
Upojne noce, party, ten sam winyl zgrany
Do dziś to pamiętają akademika ściany

Aż przyszedł lipiec osiemdziesiąt jeden
Do urzędu za rękę prowadzi Wieniek Ewę
On garnitur silver, ona suknia blue
I kapelusz z rondem – para jak ze snu. 
Mama i teściowa nim otarły łzę
Jest rok osiem-cztery, w domu „łeeee” i „łeeee”
Bo tuż przed Sylwestrem Ewa z wielkim bólem
Pierwszą rodzi córkę, czyli mnie – Martulę

Przez sześć lat następnych, szczęśliwie we troje
Na Piaskowej Górze mieli dwa pokoje. 
Aż z dziewięćdziesiątym – okrągłym rokiem
Idzie w lipcu Ewa znowu „kaczym krokiem”
Wprost z parapetówki 
Do drzwi porodówki.

Tym prostym sposobem
Rodzina się powiększa o czwartą osobę. 
Niepokorne dziecię, co pokaże pazurka 
Przyszło wtedy na świat – Sylwia – druga córka. 

Na tym zakończyli budowę rodzinki
Pomijam króliki i trzy morskie świnki. 

Kolejne lata lecą – zwykła życia proza
Raz byli na szczycie, raz pod kołem woza. 

Ewa się zajęła młodzieży kształceniem
Wieniek podejrzanych biznesów kręceniem


Choć krzyku bez liku i sporów niemało
Oni w teamie zgranym trzymają się cało 
Mimo kłód wszelakich, dróg często pod górę
Jedno za drugim zawsze staje murem. 

A danej przed laty małżeńskiej obietnicy
Nie dało się złamać rzutem cukiernicy
(nad tą historią nie będę się rozwodzić
Bo wtajemniczeni, wiedzą o co chodzi). 

Córki im dorosły, szkoły pokończyły
Wreszcie narzeczonych swych przyprowadziły
Misiek i Rycerz – ot zacni zięciowie
Teściów swych szanują – każdy szczerze powie. 

Zupkę pyszną Ewci wiosłują z miseczki
Z Digonem degustują liczne kieliszeczki. 

Nasi bohaterowie i wnucząt doczekali
Od pierwszych dni życia, im serca swe oddali. 
Mają czas, cierpliwość, do zabawy chęć
Po prostu Dziadkowie na procent sto pięć!
Inni rodzice mogą o tym marzyć
By dziadków takich dzieciom los zesłał w darze. 

Za całą tę pomoc dziś Wam dziękujemy
Z okazji rocznicy Wam gratulujemy
Wiemy już z doświadczenia jak silnym trzeba być
By z jednym człowiekiem całe lata żyć. 
Ze hasło „kompromis” –to  jest słowo –klucz
A z problemem prościej wspólnie się zmóc

Słuchamy waszych opinii i cenimy rady
Ponad wszystko jednak kochamy mamusi obiady

Trzymajcie się razem zdrowi długie lata
Niech wam sprzyja zawsze całe szczęście Świata!