Brawo blogowe Ciocie ;)
Jesteście lepsze ode mnie, bo ja się tam tej małej pipki nie dopatrzyłam :)
Właściwie siusiaka też nie widziłam, a przy Sebie nie miałam wątpliwości i już to powinno mi zasugerować, że jednak spodziewamy się córeczki.
Ale chyba nie dowierzałam, że to możliwe.
Jakoś w ostatnich tygodniach nastawiłam się na drugiego chłopca.
Właściwie ze względów ekonomicznych, byłoby to zdecydowanie wygodniejsze.
Ale z drugiej strony, to jednak wcześniej marzyła nam się ta mała księżniczka.
No i będzie!
Będzie córunia Tatunia upragniona.
Misiek się przyznał, że aż oko mu się zaszkliło, kiedy lekarz powiedział co tam widać.
A za moment ogarnął go strach, bo przecież chłopak to chłopak, zawsze sobie poradzi , a królewnę trzeba będzie chronić.
"Jak masz syna, to pilnujesz syna. Jak masz córkę, to pilnujesz całego osiedla" :)
Na szczęście nasza Myszka będzie miała wspaniałego Tatę i super starszego Brata.
Uwielbiam z całego serca być mamą małego chłopca.
Mój chłopczyk jest przesłodki,całuśny, uwielbia się przytulać i powtarzać, że nas kocha.
Ale umieram z ciekawości jak to jest być mamą córeczki.
I dorosłej córki.
K. napisała mi, że teraz będę miała przyjaciółkę do końca życia.
I zrobię wszystko,aby tak właśnie było.
Mam też trochę obaw jak razem żyją w domu dzieci różnej płci. Ja mam siostrę, misiek brata, więc nasze doświadczenia są zgoła inne.
Czy będą się kłócić? Czy połączy ich taka sama wyjątkowa więź, jaka jest między nami i naszym rodzeństwem?
Bardzo pragnę aby tak się stało.
Teraz tylko pozostała nam kwestia imienia, bo akurat co do chłopca byliśmy zgodni.
Ale w imionach dla dziewczynki rozmijamy się totalnie.
Całe szczęście, że do listopada mamy czas, aby odnaleźć kompromis w tym temacie.
Jestem przeszczęśliwa!!!!
Bardzo cieszyłabym się z drugiego synka i znalazłabym miliard powodów, że bosko jest mieć dwóch chłopców.
Ale terazd dodatkowo kręci mnie taka adrenalina, że tyle nowości bedzie.
Że kiteczki, warkoczyki, sukieneczki, malusie spódnisie, balerinki, lalki (nareszcie!) i zabawa w domu, w szkołę, w gotowanie :)
I tak jak się zarzekałam wcześniej, że po porodzie od razu powiem, żeby mi podwiązano jajniki, albo mnie zaimplantowali, zachipowali i jeszcze sobie ściągnę ciężarówką 24 tony prezerwatyw, bo to koniec dzieci.
Tak wczoraj już żartowałam z Miśkiem, że może to jednak nie koniec,bo aż żal talentu takiego celnego snajpera ;)