Razem Lepiej!

Razem Lepiej!

wtorek, 2 września 2014

Post o świcie pisany

Jest 6:22.
Rano.
Chyba pierwszy raz piszę notkę o tak dziwnej porze.
Misiek wstawał o 5, aby na 6 być w pracy. Zbudziłam się z nim i nie mogłam już usnąć.
Znacie ten moment, kiedy bardzo chcecie zasnąć, ale miliony myśli krążą Wam po głowie?
Irytujące.
W dodatku, tak naprawdę, wcale nie mam nic takiego do przemyślenia, co nie cierpiałoby zwłoki.
No ale spać nie mogę.
Napiszę więc o tym tutaj, a później trochę popracuję.

Od zeszłego tygodnia siedzę z Sebkiem na zwolnieniu. Mały się pochorował trochę. Mieliśmy dwa ciężkie dni ( i noce), kiedy to przypomniało mi się dokładnie, jak to jest mieć w domu niemowlaczka.
Szczerze? Zwątpiłam, czy aby na pewno czuję się na to gotowa.
Troskałam się o nasze dziecię, gdy praktycznie nie spało przez całą noc, bo tak źle się czuło.
Tuliłam, kołysałam, głaskałam, poiłam, całowałam, trzymałam za rączkę.
W ciągu dnia nosiłam i spełniałam wszelkie zachcianki małego choruszka...jednocześnie drugą ręką mieszając zupę, a trzecią (której oczywiście nie mam), pracując przy komputerze.
Wieczorem byłam już tak zmęczona, że padłam przy włączonym świetle ,czytając książkę.

Dzisiaj jest już dużo lepiej, Seba praktycznie zdrowy, ale ponieważ dostał długie L4 od Pani doktor, ma zakaz pójścia do przedszkola, więc siedzimy sobie w domu nadal. Szkoda tylko, że ominęło go rozpoczęcie Roku Przedszkolnego.
No ale mamy w zamian namiastkę urlopu.
Przynajmniej ja.

Urlop polega na tym, że codziennie gotuję obiad z dwóch dań (Misiek teraz pracuje po 10h codziennie, więc muszę o niego zadbać), doczyściłam lodówkę, jeżdżę na zakupy, zamawiam drzwi i klamki do nowego mieszkania, załatwiam sprawy służbowe, bankowe i urzędowe.

Urlop też charakteryzuje się tym, że siedząc teraz, o 6:34, słyszę jedynie senne mamrotanie mojego Synka, pochrapywanie Psa, którego wpuściłam pod kołdrę oraz stukanie  o parapet, padającego trzeci dzień , deszczu.
Tak...jest początek września i lato zdecydowanie powiedziało nam "żegnajcie".
Nawet dobrze nie zauważyłam, kiedy tak sobie przeszło obok, sprawiając, że klapki jakoś przekładają się same wciąż bardziej w głąb szafy, a letnie sukienki schowały się pod bluzkami z długim rękawem.


Ale szczerze mówiąc, pomimo, że aura już jesienna, i że obowiązków nigdy mi nie brak,  i tak odpoczywam.
Tak mi dały w kość te ostatnie miesiące, że każde oderwanie się od ładowania samochodów, wyliczania tras i przeliczania euro za kilometr, uznaję za cudny wypoczynek.
Zawsze lubiłam urlopy we wrześniu.  Sprawiały wrażenie pewnego przedłużenia tego letniego klimatu.
We wrześniu jest Winobranie.
I co rok wycieczkę firmową mieliśmy w tym właśnie miesiącu.
I wydarzenie najważniejsze- Syna urodziny.

W tym roku oczywiście będzie inaczej. Bo w tym roku inaczej jest wszystko.
Więc niestety na Winobranie dotrzeć nie damy rady, chociaż bardzo chciałam Miśkowi pokazać.
Wycieczka również mnie ominie, skoro firmę zdecydowałam się zmienić.
Urodziny oczywiście będą.
Ale takie inne. Bez Chrzestnego i całej Rodzinki.zg.
Szczerze mówiąc, chyba nawet żadnej imprezy nie wyprawimy z tej okazji, bo trzeba skupić się na mieszkaniu.
Swoją drogą dokładnie pamiętam, jak rok temu, po Sebka drugich urodzinach, pisałam, że teraz mamy takie krótkie imprezy, że ledwie usiadłam, a już goście się rozeszli. I pamiętam doskonale jak szykowałam to przyjęcie i co gotowałam. Wydaje mi się, że tak niedawno to było.
A z drugiej strony tak wiele się wydarzyło i zmieniło od tego momentu!

Takie oto myśli krążą mi po głowie, kiedy deszcz wciąż stuka o szyby, a za oknem szarość pomału się rozjaśnia.
Właściwie, całkiem przyjemna pora na pisanie bloga.
Pies nadal pochrapuje.
Dziecię oddycha miarowo.
Dopijam herbatę i już mam w głowie  gotowy plan na to, co dzisiaj uda mi się załatwić.

Miłego dnia!





4 komentarze:

  1. Ja też czasem mam miliony myśli w głowie, ale często wieczorem :/ u nas tez pada deszcz w Poznaniu. Od soboty :( kwiaty pochowane, a i tak pełno w nich wody. Ja mam rodzinę w ZG i Żaganiu a na winobraniu jeszcze nie byłam. Zawsze coś nam w tym czasie wypada.
    www.swiat-wg-anuli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie nadmiar myśli nie pozwala zasnąć wieczorem, choć wszędzie jest ciemno i cicho. Czasem jednak myślę sobie, że dobrze na to myślenie poświęcić chwilę, niż spraw miało by się nawarstwić. Tobie życzę dużo spokoju i powodzenia w załatwianiu wszelkich spraw, a Sebciowi dużo zdrówka przede wszystkim.

    Pozdrawiam serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajna nawet taka namiastka urlopu!

    Szczerze, to kiedy jedno z moich dzieci ma gorsza noc i urzadzi nieplanowane pobudki, zastanawiam sie jak ja przezylam wstawanie do noworodka co 2 godz. :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię wstać wypoczęta skoro świt, żeby dzień był dłuższy, ale zwykle mi się to nie zdarza. :p Ni i mogę przybić żółwika, bo i ja najlepiej wypoczywam na L4. :-)

    OdpowiedzUsuń