Wchodziłam dziś po Sebcia do "żłobka" i już na korytarzu pachniało czymś smakowitym.W środku -zapach jeszcze cudowniejszy, w mieszkaniu cieplutko, a ja obsypana śniegiem i zmarznięta Nie omieszkałam pochwalić Pani Małgosi, że taki miły i pachnący klimat czuć, a ona myk myk do kuchni i zapakowała mi świeżo upieczonych rogalików drożdżowych z makiem.
Wrzuciłabym zdjęcie, ale zostały już tylko okruszki do zapozowania, więc wygooglałam podobne :P Połowę wciągnęliśmy stojąc w korku . Uratowały nasz powrót do domu, bo Mini już był zły, że nie jedziemy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz