Razem Lepiej!

Razem Lepiej!

czwartek, 16 maja 2013

Dwójka?


Odwiedzamy sąsiadów.
Zapukali z zaskoczenia, w porze usypiania Sebcia.
Oczywiście pies się rozjazgotał, Młody wystraszył i tyle spania.
No ok, to idziemy. Mini w piżamce biegnie, bo już kuma, że do Emilki. Raaany to chyba jest Pierwsza Miłość ;)
Bawią się...niby nie razem, ale wciąż jedno przy drugim. Wzrostem są prawie tacy sami, Sebastian tylko bardziej tęgi. Wszyscy mówią, że z niego wyrośnie "paker". Faktycznie jak spojrzę na niego, kiedy stoi przy drobnej Emilce, to jest napakowany. I brzusio niczego sobie :P
Ostatnio kiedy wychodziliśmy z basenu, ubrany był w czerwony dresik z kapturem, na szyi miał smycz z kluczem (bo teraz jest fazka na klucze), na nogach adidasy Everlasta i panie z kas się śmiały, że wygląda jak miniaturka chłopaków, którzy przychodzą tam na siłownię :)

No więc bawi się mój mały kulturysta ze "swoją dziewczyną". Odruch jeden miał nieładny, bo kiedy coś mu zabrała z rąk, to ciach! ją za kaptur i szarpie.
Mamusia musi jednak mocniej pracować nad traktowaniem kobiet z szacunkiem :-0

Za chwilę przychodzi do mnie, siada na jednym moim kolanie. Emilka podchwyciła. Ledwie mnie zna, ale już pakuje się na drugie kolano.
Obejmuję ich oboje i....
i nagle dzieje się coś, czego bym się nigdy po sobie nie spodziewała.
Czy to instynkt, czy hormony jakieś...?
W środku takie wieeelkie poczucie ciepła. Nie umiem tego dobrze opisać. W każdym razie chodzi mi o to, że jakoś tak totalnie rozmiękczyła mnie ta bliskość ich obojga.
I dostałam odpowiedź na pytanie, które nieraz sobie zadawałam - jak to możliwe, że kiedy ma się dwójkę dzieci, to się je kocha tak samo?
Właśnie poczułam. Że kochałabym taką parkę i przyjemnie byłoby być mamą dwójki dzieci.

Z własnego doświadczenia wiem, że Rodzeństwo, to jest jedna z najlepszych "rzeczy" w życiu. Pomijam nawet wpływ na kształtowanie charakteru, zmniejszenie stopnia egoizmu i samolubstwa, nabywanie od najmłodszych lat, umiejętność dochodzenia do kompromisów, odpowiedzialności za drugą osobę, dzielenia się itd.
Ale sam fakt, że to moja Siostra. Ta sama krew, co moja. Tak różne charaktery- ogień i woda, lecz w tak niesamowitym związku, że gdyby ktoś kiedyś coś....nie daj Boże...to w ogień bym poszła, zabiła....bez zastanawiania.
No może dzisiaj - jako mama małego dziecka - starałabym się szybko znaleźć jakieś mniej drastyczne rozwiązania...ale wszystko co w mojej mocy... i niemocy nawet, zrobiłabym dla Niej.

I bardzo chciałabym, żeby Sebastian też miał możliwość doświadczenia takiej magicznej więzi. Z tego wynika tylko dobro.

Tylko czy w naszej sytuacji jest to możliwe?
Aktualnie, to wiadomo, że nie ma mowy,bo to nawet technicznie mało możliwe ;P
Ale potem jak?
Nawet zakładając, że kiedyś w życiu trafię na swoją Miłość prawdziwą...co jest wielce wątpliwe. To po pierwsze dobijam do 30 i czas na rodzenie drastycznie mi się kurczy, a jeszcze przecież muszę zdążyć go poznać, zaufać mu....to lata zajmie!
Po drugie ten Ktoś musiałby najpierw pokochać Sebastiana jak własne dziecko . Wiem, że to się zdarza, znam nawet osobiście takie przypadki. Ale czy kiedy pojawiłoby się to drugie, wspólne, to czy moja Małpeczka by na tym nie ucierpiała? I czy fakt, że ma z braciszkiem lub siostrzyczką tylko wspólną mamę, nie wpłynąłby na to, że ta więź między nimi, o której piszę, będzie luźniejsza?
Wiem, że na te wszystkie pytania i wątpliwości przyjdzie jeszcze czas...albo i nie. Ale jakoś tak mnie tknęło przy okazji napadu tego instynktu macierzyńskiego.
Na chwilę obecną, co prawda, nie wyobrażam sobie mieć teraz noworodka. Sebastian jest tak absorbujący, że raczej bym nie ogarnęła któregoś. W ogóle podziwiam mamy dwójki dzieci, bo z jednym potrafi być taka jazda bez trzymanki i emocje zmienne jak w rollercoasterze, że przy parce, to sobie nie wyobrażam do końca.
A z drugiej strony...kiedyś sobie nie wyobrażałam w ogóle mieć dziecka. Przekonana byłam, że się kompletnie nie nadaję do tego. Nawet w ciąży takie wątpliwości mnie dopadały i co? Chyba jakoś daję radę :)
Ehhh szkoda....szkoda, że to się tak potoczyło i już na 100% nie będzie tak, jakbym sobie wymarzyła.
Znowu mu coś ważnego w życiu odbieram...

2 komentarze:

  1. Majus ja tez sie zastanawiam jak mozna miec deojke albo i wiecej dzieci jak ja z Addison trace rozum haha
    Ona pochlania cala moja energe do tego praca zastanawiam sie czasami czy ubralam buty jak wychodze z domu haha. Mi powedziano ze drugie dzecko jest latwiej wychowywac bo ma sie wprawe i juz sie ne jest takim panikarzem. Nie wiem poki co to tyyko teoria......
    Co do zabierania Sebciowi czegos w zyciu to sie mylisz. Ty mu dalas zycie i wszystko to co potrzebuje czyli milosc. Reszta przyjdzie sama
    Wychowasz Sebcia na dobrego meza i tatusia w przyszlosci

    OdpowiedzUsuń
  2. Martuś! Przede wszystkim tak, można kochać dwoje dzieci tak samo. Tak samo mocno! Nie obwiniaj się! Nie masz na wszystko wpływu, a już na pewno nie na zachowanie, postępowanie i decyzja tatuńcia... Gdyby to było takie proste! Przecież nie wiedziałaś, że tak będzie. Twój Synuś bo świetną Mamę i dla Niego właśnie to i nic innego będzie najważniejsze.
    A facet i kolejne dzieci? Choć sama nie muszę (póki co)się nad tym zastanawiać to jako kobieta i mama przede wszystkim, rozumiem Twoje dylematy. Sebastian i Jego dobra będzie dla Ciebie zawsze wartością nadrzędną. Życzę Ci po prostu powodzenia i oby kiedyś TEN WŁAŚCIWY FACET zjawił się WASZYM życiu.

    OdpowiedzUsuń