Radosnych Walentynek :)
Trochę kiczowate Święto, w dodatku teoretycznie nie moje, ale czemu negować coś, co wprowadza jakieś żywsze kolory w życie?
Rano odwożąc Sebastiana do żłobka, minęłam na parkingu białe audi całe oklejone kolorowymi serduszkami i kwiatkami. No nie dało się do tego nie uśmiechnąć! Szczęściara jakaś :)
Ja natomiast ułożyłam teorię spiskową na temat taki, iż ktoś próbuje mnie zeswatać.Albo robi sobie ze mnie jaja.
Dziwnym trafem tuż przed Walentynkami wymieniam kilkanaście smsów z chłopakiem, który przypadkiem pomylił numery i zamiast do kogoś, napisał do mnie. Ja przypadkiem odpisałam całkiem miło, bo pomyliłam się, myśląc, że to ktoś inny. Hahaha. Trudno mi uwierzyć w taki zbieg okoliczności. Ale właściwie co mam do stracenia?
Jutro moje święto, czyli Singieltynki. Który to już raz je obchodzę? Lepiej nie liczyć:P W tym roku biorę pół dnia wolnego i jadę do mojego ulubionego fryzjera zrobić się na blond...no dobra- prawie blond :P
A później w tych moich nowych prawieblond włosach zabiorę mojego małego najkochańszczego Walentego na basen ;) Trochę szkoda tych włosów, no ale czego nie robi się z Miłości? ;)
P.S. Zapomniałabym - wczoraj, 13 lutego, w Philadelphii, przyszła na świat mała Addison - córeczka moich Przyjaciół Kamili i Matta. Witaj Maleńka! :) Myślę, że mają dziś najromantyczniejsze Walentynki ever :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz