Zdarza Wam się czasem moment "olśnienia" ?
Nosisz się z czymś w tę i nazad...
kręcisz, jak przysłowiowe g***o po przerębli...
i nic.
Wreszcie odpuszczasz myślenie o temacie, aż pewnego pięknego dnia
ni stąd ni zowąd, pojawia się myśl.
O tak! To jest to!
Znacie?
Właśnie miałam ostatnio takie olśnienie.
Zakreślił mi się w głowie, sam z siebie, mały plan.
Plan na moją zawodową przyszłość.
Od razu następnego dnia przystąpiłam do działania i orientowania się, czy to, co wymyśliłam, jestem w stanie zrealizować.
Wygląda na to, że powinno się udać.
Aczkolwiek trzeba będzie się zmobilizować i wziąć do roboty.
I trochę zainwestować w siebie.
Po pierwsze - szukam pracy w systemie home office. Od 8 miesięcy jestem właściwie samodzielnym spedytorem, więc nie muszę specjalnie jeździć do biura, aby robić to, co robię. A home office daje mi większe możliwości - mogę się zatrudniać w firmach z całego kraju. Ogłoszeń jest więcej, niż tu na miejscu. Mam za sobą już pierwsze rozmowy i myślę, że to może się udać.
Po drugie - w tym roku biorę się ostro za swój taniec. A szczególnie za belly dance. Rozmawiałam już z moją instruktorką z ZG, jest w stanie znaleźć czas aby mnie doszkolić.
Kiedy już dotrę do satysfak...satysfakt... satysfakcyjnu....no patrzcie to za słowo wymyśliłam.... Satysfakcjonującego (hell yeah!) mnie poziomu, wtedy zacznę prowadzić zajęcia w szkole tańca mojego sąsiada :D On sam mnie na to namawia, panie się pytają i tylko brak instruktorki. I tu właśnie będzie moje miejsce.
No!
Taka zadowolona z siebie jestem, że w ogóle jakiś plan wreszcie mam, że aż mnie moc roznosi od środka.
A najbardziej mnie cieszy, że może się okazać, że wreszcie robię to, co lubię i jak lubię.
Dodając, że mieszkam z trzema postaciami, które kocham ogromnie, mam szansę na zostanie w 100 procentach spełnioną kobietą roku 2015.
Byle mi się tylko ten zapał nie ostudził.
Ja - przeciwniczka postanowień Noworocznych, obietnic bez pokrycia, właśnie sobie coś obiecałam.... więc żeby nie było- nie traktuję tego jako postanowienie, a moją afirmację. Taniec brzucha umieściłam w poprzednim roku na Mapie Marzeń. Sporo rzeczy tam ujętych, mam już zrealizowanych, więc może teraz czas właśnie na to zadanie? Każde z nich, ma przecież swój czas.
A na koniec, żeby było jeszcze przyjemniej w tym poście, kolejny tekst Syna mego - Sebastiana, który sprawił, że matka rozpłynęła się i odleciała
Rzecz miejsce miała w momencie odbioru wyżej wymienionego ze "służby"u Dziadków
-Moja Mamusia!!! Tak długo na ciebie ciekałem!
Bezcennym darem jest bycie miłością tego małego Życia, które jednocześnie jest Miłością mojego życia :)
Z ostatnim zdaniem zgadzam sie w 100%!
OdpowiedzUsuńA co do reszty postu: POWODZENIA!!! :)
też bym się rozpłynęła :)
OdpowiedzUsuńBecius pieknie wyrazil swoje uczucia, przekochany chlopczyk :*
OdpowiedzUsuńA za reszte coz trzymam kciuki taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaakie moccccccccccccccccccccccneeeeeeeeeeeee :-P
Cudnie Martuś! Powodzenia.
OdpowiedzUsuń