Razem Lepiej!

Razem Lepiej!

czwartek, 2 października 2014

Inny świat.

No i cóż ja mogę napisać, jako bezrobotna od przeszło tygodnia...?
Że nadal jestem bez przerwy czymś zajęta. Ale teraz przynajmniej jestem zapracowana bez stresu :)
Przyznam szczerze, że aktualny "stan skupienia",  dobrze robi mi na głowę.
Nareszcie poświęcam się temu, co najważniejsze dla mnie.
Mam czas dla Syna.
Z przedszkola wracamy spacerkiem. Może dokładnie opowiedzieć mi wszystko, co się działo. Zawsze do przedszkola idzie przygotowany - jeśli jest dzień jesieni i trzeba przynieść dary jesieni - mamy je ze sobą. Jeśli jest dzień jabłuszka i dzieci mają być ubrane na czerwono - Seba od stóp do głów jest czerwony. Jeśli jest dzień muzyczny i można przynieść ze sobą instrument - Młody dziarsko maszeruje z bębenkiem.
Nie przyznam ile razy wcześniej z pośpiechu przegapiliśmy takie przedszkolne wydarzenia. 
Syn ma dzięki temu wszystkiemu lepszy humorek. Jest grzeczniejszy i zwraca się do nas "Mamusiu" i "Tatusiu", czym nieustannie nas rozmiękcza.

Mam czas dla Miśka.
Na ugotowanie mu pysznego kremu dyniowego, który uwielbia.
Na porządne kanapeczki do pracy.
Na wymasowanie bolących lędźwi.
I na bliskość w takiej formie, na jaką zwykle brakowało nam czasu, bądź siły.
Dzięki temu Misiek również ma lepszy humorek...:->

Dla siebie nie mam za wiele czasu. Ale mam go jeszcze trochę dla domu.
Sporo dla remontu i naszego nowego mieszkania.
Mam również czas dla Dziadków - aby jeździć z nimi do lekarzy, aptek i po zakupy.
Nadrobiłam większość urzędowych spraw. Po ponad pół roku przerejestrowałam samochód. Meldunki, dowody i całą inną papierologię również załatwiłam.

Byłam na rozmowach kwalifikacyjnych - w jednej firmie na drugim etapie - czekam na wyniki. Jutro wybieram się do kolejnej firmy.
Odwiedziłam w szpitalu koleżankę i jej nowonarodzoną córeczkę.
I wiecie czego zapragnęłam...? ;)
To z pewnością nie jest najlepszy moment...ale wiem już, że najlepszego momentu prawie nigdy nie ma.
Na pewno jednak dla mnie- jako kobiety, to jest czas odpowiedni.
Oczywiście będzie, co będzie. Liczę się z tym, że z moimi schorzeniami wcale niekoniecznie sukces jest gwarantowany. Zresztą widać - od 8 miesięcy nic się w tej materii nie wydarzyło. 
Duchowo w każdym razie jestem gotowa.

Na dzień dzisiejszy uważam, że tak to po prostu miało być. Prawdopodobnie wciąż czeka na mnie coś lepszego. Lub znowu coś tak się zmieni, że zrozumiem czemu jeszcze ma służyć obecna sytuacja.
Finansowo na razie jestem zabezpieczona - od lat dbałam o to, by zawsze mieć zapas środków na "Czarną godzinę". Całe życie obserwowałam jak robi to moja mama. I dzisiaj mogę jej za to powiedzieć DZIĘKUJĘ. Bo dzięki temu, póki co, mogę być zupełnie spokojna.

8 komentarzy:

  1. Mądra dziewczynka:-)))) Pozdrawiam - Ala

    OdpowiedzUsuń
  2. Majus tak sie ciesze ze w tej neifortunnej sytuacji jest tyle dobrego I jestes w stanei to wszystko zauwazyc ! Jestem z Ciebie dumna... buziaki I powodzenia/ kama

    OdpowiedzUsuń
  3. No i widzisz- tak jak wcześniej napisała Aneta- wszystko jest po coś i dzieje się we właściwym czasie. Teraz jest czas na reset i na chwilę oddechu.

    Z tym, że nigdy nie jest dobry moment, to oczywiście prawda- a im bardziej się zagłębiamy i analizujemy, tym przeciwności i argumentów na nie, jest więcej. Dlatego, czasami trzeba wyłączyć myślenie i podążać za głosem instynktu/biologii/ serca. I w ten oto sposób mamy Lilę :) Bo to naprawdę był kiepski moment na dziecko. Ale za to mam najwspanialszą drugą córcię na świecie!
    ściskam

    OdpowiedzUsuń
  4. zyczę powodzenia! NIech się spełni Twoje marzenie, praca pracą, ale... to dzieci są najważniejsze.... po wielu latach pogoni za bzdurami, forsą itp w końcu dorosłam do takiego swierdzenia;) Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyta sie nadal PRAWIE jak bajke... Dobrze, ze sie nie zalamujesz, bo nie masz na to czasu. Oby szybki powrot do grona "robotnych" dal Ci calkowity powrot do zyciowej rownowagi.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku, straciłaś pracę?
    Racja, nigdy nie ma idealnego momentu, ale dobrze jest mieć macierzyński, wypłatę, itd. Może uda się zaczepić byle gdzie przez ten czas starań. Trzymam kciuki! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedyś słuchałam w radiu audycji, w której gościem była fajna babka-trener personalny. Powiedziała wtedy zdanie, które bardzo mi się spodobało. Otóż według niej pracodawca, który zwalnia pracownika, robi mu przysługę. Otwiera mi drzwi i popycha do zmiany na lepsze. Podczas, gdy pracownik zawsze bałby się tego ryzyka i nigdy sam z siebie nie spróbował :-D

    OdpowiedzUsuń
  8. Trzymamy kciuki za wszystkie niespełnione dotąd marzenia. Pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń