"Kofam Mamę! I Tatę teś kofam"
Spontanicznie oznajmił mi dziś wieczorem nasz trzylatek,siedząc wtulony we mnie na fotelu.
Możliwe,że taki przypływ czułości to sprawka gorączki,z którą walczymy od wczorajszej nocy.
Jest to bez znaczenia.
Bo te słowa mają magiczną moc-przeganiania trosk,smutkow i pochmurnych rozważań.
Nagle wszystko to przestaje mieć znaczenie. Bo przecież najważniejsze już mam.
Dużo zdrowia dla synka, aby przeszła gorączka.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że tak.
OdpowiedzUsuńSłodkie, prawda? Nie mogę się doczekać takich słów od Lilci.
Martuś, a jak Ty się czujesz?
Ściskam i myślę o Tobie.
Te zupełnie spontaniczne słowa z małych ustek brzmią najcudowniej, prawda? Dużo zdrowia dla synka i dla Ciebie. I pogody ducha w tym trudnym czasie. Zobaczysz, że niedługo znów zaświeci słońce. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń<3<3<3
OdpowiedzUsuńŻyczę zdrówka i pogody ducha.Praca na pewno się znajdzie
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka! My już zaliczyliśmy 5 tygodni kataru, zapalenie spojówek, a wczoraj w nocy pogotowie, bo mały cały w pokrzywie...:-( Boję się, co będzie następne:-(
OdpowiedzUsuńPiekne wyznanie!
OdpowiedzUsuńBi jeszcze nigdy nie wyznala nam milosci sama z siebie... Zawsze to my musimy zapytac, a ona tylko odpowiada, ze tak, ona tez nas kocha. :)
Nie mogę się doczekac takich słów :)
OdpowiedzUsuńWyznanie miłości z ust dziecka potrafi wiele wynagrodzić :) I daje tyle radości...
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDzielna Mamo, jak sie miewasz?
OdpowiedzUsuńCo u Ciebie, u was?
Urzadzacie sie powoli w nowym domu?
Majus mam nadzieje ze wszystko ise powoli uklada buziaki/kama
OdpowiedzUsuń