Razem Lepiej!

Razem Lepiej!

środa, 3 lipca 2013

Tylko spokojnie...

Poranna gimnastyka? Zbędna
Mocna kawa na przebudzenie? Po co?
Zimny prysznic? Chyba żart.
Dzielna Mama nie potrzebuje takich tricków.

Dzielna Mama wstaje sobie lekko zaspana o godzinie 6:20. Ogarnia się z grubsza, wstawia wodę na herbatę, ubiera się i cichaczem wymyka z psem. Wraca na 8 piętro po schodach (w ramach treningu), szykuje wszystkie poranne sprawki, które uszykować należy. Na spokojnie zjada miseczkę jogurtu z musli orzechowym, popija zieloną herbatą z miodem.
Ma zapas czasu.
Budzi synka, sadza na nocniku.
Ubiera, podaje niekapek z mleczkiem. Robi sobie makijaż.
Razem z Synem nakładają buty, żegnają się z psem.
Dzielna Mama sięga do torebki po klucze do samochodu....
Sięga głębiej.
Zagląda do kieszonek.
Wyjmuje największe rzeczy, żeby sprawdzić, czy nie zaplątały się w coś na dnie, albo w jakimś torebkowym zakamarku.

Sprawdza szafkę, szufladę, blat w kuchni, biurko i komodę.
Wpada w lekkie zdenerwowanie.
Jeszcze raz torebka.
"Synku! Gdzie są kluczyki do auta - brrruum?"
"Nie ma!" - odpowiada malec, bezradnie rozkładając rączki.
Ale przyłącza się czynnie do poszukiwań, wyciągając różne rzeczy, z każdego zakamarka, do którego matka zaglądała.

Dzielna Mama natomiast, w lekkim szale, przegląda kieszenie żakietu, spodni , które wczoraj nosiła, koszyk w wózku i wózkową torebkę.
Podłogi w łazience i kuchni.
Zagląda pod łóżka, za łóżka, do szaf, szafek, szafeczek, szuflad i szufladek, Pobieżnie przegląda zabawki syna.
Zerka do śmieci! Jasne...wczoraj wieczorem poleciały zsypem na dół.
Ale niemożliwe, żeby były w śmieciach.
Ostatni raz widziała je po powrocie z pracy.
Może nie zamknęła auta? Może zostały w środku, w zamku, albo na trawniku?
Bierze synka na ręce i zjeżdża do samochodu.
Auto zamknięte. Kluczyków nie widać, ani na dachu, ani w zamkach. Nie ma ich tez na trawniku, w studzience ściekowej, pod samochodem ani w śmietniku przy klatce. Nie leżą na korytarzu na parapecie, ani na skrzynkach na listy. Na drzwiach nikt nie przykleił wiadomości, żeby je znalazł.
Będzie musiała sama nakleić, że zgubiła.
Wychodząc, zostawiła torebkę na łóżku. Pies już zdążył wyjąć z niej i odpakować sobie kanapkę z łososiem!
Kurczę! Zaraz spóźni się do pracy!!!
Zaczyna dzwonić.
Do koleżanki z pracy, żeby przekazała szefowi.
Do opiekunki, że Sebastiana przyprowadzi później.
Do taty, żeby przysłał zapasowe klucze.
Włącza komputer - trzeba będzie sprawdzić autobusy.
Chce jej się płakać - dwa dni autobusami z tego osiedla, to koszmar. Ciekawe jak to wytrzyma pies?
Siada załamana. Syn podchodzi, przytula, i poklepuje pocieszająco po plecach.
Dzielna Mama szykuje kartki do wywieszenia na klatce.
No ale kurczę! Przecież gdzieś muszą być na pewno.
Piętnasty raz torebka i żakiet.
Cholerny diabeł ogonem nakrył!
Lodówka i siatki z fasolką i pomidorami, które wczoraj kupowała. Nic z tego.
Balkon. Pod balkonem była wcześniej. Co rano idzie tamtędy z psem i zbiera wyrzucone przez Emilkę i Sebastiana rzeczy. Kluczyki tam dziś nie leżały. W przeciwieństwie do 6 klamerek i pudełka na patyczki do uszu.

Odsuwa łóżko, sprawdza komorę z pościelą. Zagląda do schowka w jeździku syna. Przegląda buty.
Jest 8:05.
Wraca do zabawek, Wyrzuca z pudeł auta, klocki, maskotki, puzzle, sznureczki, patyczki, woreczki....


SĄ!!!!!

Zaplątane w zabawki leżą sobie spokojnie na dnie i się śmieją z matki głupiej, co zamiast zamieniać w ciągu 40 minut całe mieszkanie w krajobraz po wojnie, nie wpadła na to, żeby od razu w zabawkach syna poszukać dogłębnie.

2 telefony - do taty, żeby już nie leciał na pocztę z zapasowymi.
I do firmy, że będzie za pół godziny.
80km/h po mieście. O tej porze ruch już mniejszy.
Syn do opiekunki, Matka zziajana wpada do biura.
Kawka?
Nie...! dzisiaj zaczynamy od herbatki z melisy ;]

4 komentarze:

  1. Domyślam się, że Tobie minut kilka po 7, do śmiechu nie było, ale ja jak czytałam, to i owszem-ubawiłam się, że hej :)
    A dlaczego? Bo od razu wiedziałam, że są w zabawkach. Eliza zrobiła mi kiedyś ten sam numer, tyle, że z kluczami od mieszkania... I ja szukałam ich znacznie dłużej, bo parę dni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam dokładnie te same odczucia :) U nas jedno ze strategicznych miejsc po tzw. zwykłych, to pudełko z klockami lego ;) Pozdrawiam serdecznie i dzięki za ten wpis ;)

      Usuń
  2. Można stracić głowę, jak się coś zgubi, rzecz taką ważną jak klucze. Wyobrażam sobie Twoje poranne poszukiwania, do śmiechu nie było;) Dobrze, że się znalazły! uffffff

    OdpowiedzUsuń
  3. Popatrz jaka złośliwość rzeczy martwych. Wezmą się takie kluczyki i schowajã ! Ale jaka radość jak ponownie sie ukażą :-) . Wszystko dobre co się dobrze kończy. Uff...

    OdpowiedzUsuń