Razem Lepiej!

Razem Lepiej!

poniedziałek, 22 lipca 2013

Niedziela na plus! :)

Ochłonęłam.
Szczęśliwie złożyło się, że na wczorajszy dzień przypadały Chrzciny Małego R.
Po raz pierwszy naszych Trzech Muszkieterów spotkało się w jednym miejscu. Niestety są jeszcze trochę za mali, aby nawiązywać konkretne interakcje, ale "badanie terenu" było.

A dla mnie impreza Chrzcinowa okazała się terapią.
Wpadłam w tak wesoły, imprezowy nastrój, w jakim dawno nie byłam. I to bez alkoholu!
Było tak jak kiedyś - wygadywaliśmy takie bzdury i głupoty zaśmiewając się przy tym niemal do łez, że aż czułam jak mi się podnosi poziom serotoniny :)
Z tego przypływu ekscytacji i sama-nie-wiem-czego zaczęłam podrywać przystojnego Pana Fotografa...a później wszyscy próbowali mi w tym pomóc i już naprawdę głupawka nas dopadła.
Pan Fotograf na szczęście był wyluzowany i nawet wziął udział w tej gierce.
Po powrocie do domu prześwietliłam jednak jego profil na FB i coś mi się zdaje, że chyba ma nieco inną orientację niż ja :P
Ale chociaż śmiesznie było :)

Seb oczywiście jak zawsze towarzyski, spisał się na medal przez cały dzień. Bawił się z wujkiem-dziadkiem, czyli Tatą D. -czyli swoim "dziadkiem chrzestnym" , którego uwielbiamy :)
Nie mamy szczęścia do Tatusiów, ale mamy ogromne do ludzi, którzy są dla nas tak życzliwi i ciepli i traktują nas niemal jakbyśmy byli w rodzinie. Rozczula mnie to i wzrusza bardzo i naprawdę przykro mi było, że pewnie znów dłuższy czas się z nimi nie zobaczymy. Zapewne do jakiejś następnej większej rodzinnej uroczystości w rodzinie J.
Tak samo wspaniale traktuje nas zawsze rodzina S.
To cudowne, że mamy ich wszystkich !


Mini, tak jak pisałam, spisał się całym swoim zachowaniem na medal. Wyglądał jak ciacho :P Zwłaszcza, że w piątek ogolił go Wujek S. (i o dziwo odbyło się to bez krzyku i płaczu, a nawet Młody domagał się więcej!). Jakoś tak zmężniał w tych krótkich włosach mój mały Bebcio ;) I oczy takie duże mu się zrobiły.
Ahh Mamunia zakochana w synku swoim :P
No w każdym razie wyglądał naprawdę fajnie, ubrałam go elegancko, na jasno i nawet udało się czystość odzienia do końca utrzymać.
Ale!
Po imprezie odwoziliśmy do domu K.i S. Gdy wyszli, zostawili na tylnym siedzeniu box z ciastem. Gdy dojechaliśmy pod nasz blok i odwróciłam się do Seby, moim oczom ukazał się widok następujący - box otwarty stał na małych kolankach, a z buzi umazanej kremem błyszczały tylko oczy i uśmiech małego szelmy.
Wpałaszował ciacho, w dodatku kawowe, co poskutkowało tym, że wieczorem usypiałam go półtorej godziny. Walał się po łóżku, gadał, wstawał, kucał i cudował, chociaż fizycznie był już wykończony, bo niewiele spał w ciągu dnia.
Huncwot jeden! Chwila nieuwagi i już narozrabiane :)



A na koniec tej pełnej wrażeń niedzieli, zaczął do mnie znowu pisać mój włoski przyjaciel i wygląda na to, że jednak bólu zęba nie wymyślił.
Najgorsze jest to, że ja swoich wątpliwości też sobie nie wymyśliłam i sama nie wiem co dalej z tym fantem począć.
Piłka jest po mojej stronie...na szczęście mam co najmniej cały tydzień, żeby to sobie w głowie poukładać.

11 komentarzy:

  1. Będę zaglądać ;)

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. I dobrze, że na plus! Taka rodzinna impreza potrafi naładowac akumulatory!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze że w końcu pojawiło się rozluźnienie i dobre nastawienie ;)
    PS Podaję link do mnie http://takinaszswiat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej a gdzie zdjęcia Małego Przystojniaka ? Ej Mama daj innym też się nacieszyć Jego widokiem . Pozwól zajrzeć w te wielkie oczka .
    P.S. bądź twarda i nie pozwól sobie odebrać piłki :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie kłopot w tym, że jedyne zdjęcia Małego Przystojniaka są w posiadaniu wcześniej wspomnianego Pana Fotografa i niestety trzeba na nie poczekać :)
      Mamusia taka pełna uwielbienia dla synka, ale pół zdjęcia nie cyknęła nawet. Wstyd!

      Usuń
  5. Ale energia bije z tego wpisu - oby nastrój utrzymywał się jak najdłużej. Jedź kochana na tej baterii dobrej energii!!! Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ty Kobieto nie bajeruj Fotografów, tylko sama aparat w rękę, i Synka proszę mi uwieczniać i wklejać na bloga :) Też chcemy się pozachwycać!
    Oj uśmiałam się. Ja też mam grono ludzi, z którymi dostaję takiej głupawki, że głowa mała. A co najgorsze, odkrywam, że z wiekiem coraz bardziej popuszczamy wodze fantazji i fundujemy sobie takie odmóżdżanie w naszym zacnym gronie, że nikt by nie pomyślał, że my wszyscy 30+ i wyższe wykształcenie :D
    Czasami zastanawiam się czy pod fasadą statecznej Matki Polki naprawdę nie kryje się zwariowana dziewczyna, która ma nadal 17lat...
    Tylko do Ciebie zależy co zrobisz z tą piłką. Wiem, że jesteś głównie mamą, i musisz myśleć poważnie, odpowiedzialnie, przyszłościowo... Ale żeby wszystko się ułożyło najlepiej, żeby i serce i głowa nadawały na tej samej fali i mówiły jednym głosem. Trzymam za Ciebie kciuki Martuś, ale osobiście nie zazdroszczę sytuacji w jakiej się znalazłaś. I masz absolutną rację, że ludzie powinni się wiązać i przede wszystkim odnajdywać w określonym wieku. Bo oczywiście wtedy też się różnią, ale jakoś łatwiej te różnice zaakceptować, przymknąć oko, pójść na kompromis, bez poczucia, że się przegrało. Kocham mojego męża baaaaardzo, ale też nie wiem, czy gdybyśmy się teraz spotkali, to czy udałoby nam się coś z tego razem stworzyć.

    OdpowiedzUsuń