Razem Lepiej!

Razem Lepiej!

środa, 14 sierpnia 2013

Rutyny

Krótkie pytanie na dzień dzisiejszy:
Dlaczego rutynie tak łatwo wkraść się w życie?
Jak to się dzieje, że coś, co na początku nas kręci, cieszy i ekscytuje,  z czasem staje się czymś normalnym, nie wywołującym entuzjazmu?
Czy istnieje magiczny sposób na odświeżanie takich rzeczy?
Dlaczego na początku znajomości w brzuchu czuć wiercenie przed każdym spotkaniem, a później już nie?
Czemu spanie w męskich ramionach jest tak cudowne tylko do czasu? A potem każdy chce mieć swoją swobodę na swojej połowie łóżka, a nawet osobną kołdrę?
Dlaczego wspólne jedzenie śniadania przed pracą nie pozostaje "świętem" do końca?
Wreszcie-czemu najpierw mamy ochotę na seks 24h/d, a po latach często zmuszamy się, żeby to "odbębnić" raz na miesiąc?
Czy to musi tak być?
Czy nie mogłoby się tak zrobić, żebyśmy zawsze już tak się "jarali" tymi prostymi rzeczami?
Aby każdego poranka, spostrzegając nieco zazdrosny wzrok sąsiadki wsiadającej do windy, z dziką satysfakcją myśleć sobie: "tak! tak! to ciacho jest tu ze mną!" ;->
Żeby prądy przez rękę przechodziły zawsze, kiedy on jej dotknie?
Żeby szykowanie dwóch kompletów kanapek do pracy, było zawsze przyjemnością? A słowa pochwały na temat naszych zdolności kulinarnych - miodem na nasze uszy i serca?
O ile życie byłoby piękniejsze, gdyby te wszystkie emocje trwały, albo chociaż cyklicznie odnawiały swoje natężenie.
Z trudem wierzę koleżankom, które poznały mężów swoich w liceum, lub gimnazjum i uparcie twierdzą, że oni wciąż tak samo ich kręcą i że od lat ich miłość jest niezmiennie silna.
Ale jeśli faktycznie tak jest, to zazdroszczę!
Nie lubię rutyny i nudy.
Ale częste zmiany, to też żadna satysfakcja.
Jak zwykle potrzebny Złoty Środek.
Ale nie ma Złotych Środków.
Tak jak ideałów nie ma. A mój ideał przybiera coraz wyrazistszą postać. I wiem, że będzie z tym coraz trudniej.

A w ogóle już naj naj najdziwniejsze w tym wszystkim jest to.
Że jest jeden facecik na świecie, który nigdy mnie nie nudzi, chociaż spędzam z nim od prawie dwóch lat dnie i noce.
Oczywiście mowa o Don Sebastiano! On mnie zachwyca każdego dnia coraz mocniej ;)
Poszukiwana replika w wieku zbliżonym do mojego i nijak ze mną nie spokrewniona ;)

4 komentarze:

  1. No cóż-na większość pytań Ci nie odpowiem, bo nie znam odpowiedzi. Napiszę tylko tak-ja polubiłam swoją/naszą rutynę. I wiesz co? Może to nie do końca adekwatne słowo, na to co opisujesz, ale ja od słowa rutyna, znacznie bardziej wolę-stabilizacja :) A tak w ogóle to będąc z moim mężem już łącznie 10lat nie myślę o rutynie. Mimo, że oczywiście każdy nasz dzień zazwyczaj wygląda tak samo, znamy się jak łyse konie, ja wiem co On myśli, nie mówiąc ani słowa, On wie, kiedy ja strzele focha i za co... Seks? Zazwyczaj w tej samej pozycji. Lubie po prostu mojego męża i nawet jeśli, ktoś z boku stwierdza, że nasz związek to rutyna, to nic-ja lubię ta naszą rutynę. A teraz przykład mojej przyjaciółki. Jej mąż jest marynarzem, był nim już za nim się poznali. I Ona, teraz mężatka z 9letnim stażem, ze 3lata temu powiedziała mi, że Oni musieli zacząć wyjeżdżać we dwoje, bo dopadła Ich rutyna... Pomyślałam no ok, Wasza sprawa, ale... Kurczę-facet jest co 3miesiące w domu i rutyna? To jakby się odnaleźli w takim typowo stacjonarnym związku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z ta replika to raczej ciezko bedzie... ;)
    A co do opisywanej przez Ciebie rutyny, to wiele zalezy chyba od osobowosci. Z moim mezem znamy sie ponad 6 lat. Kiedy sie poznalismy oboje bylismy ciut-ciut przed 30-stka. Oczywiste bylo wiec dla nas, ze mielismy juz wczesniej czas sie wyszalec i wybawic. Teraz chcielismy spokoju i rodziny, wlasnie takiej codziennej rutyny. Moze jest ona czasem nudna, ale daje poczucie bezpieczenstwa. Sama z siebie jestem osoba poukladana az do przesady i uwielbiam taka "rutyne". Wszystkie domowe obowiazki lubie robic zawsze w okreslone dni tygodnia, a nawet te 4 godziny dziennie z dziecmi mam dokladnie zaplanowane. O okreslonej porze jemy, o innej wychodzimy do ogrodu, o konkretnej godzinie kladziemy sie spac. I bardzo nie lubie kiedy cos burzy mi ten porzadek. :)
    Dlatego, mimo ze czesto narzekam na nude, dosc dobrze odnalazlam sie w takim zwyczajnym, codziennym zyciu. Wystarczy mi, ze raz na jakis czas uda nam sie wyrwac z domu bez dzieci, nawet jesli pojedziemy tylko na zakupy. A jak juz uda sie wyjechac na urlop (z dziecmi), to juz w ogole szczyt szczescia! ;) Niewiele mi potrzeba, zeby cieszyc sie zyciem...

    OdpowiedzUsuń
  3. O wszystko trzeba dbać o relację i związek też. Inczej wszystko spowszednieje ,nawet najbardziej pociągający mężczyzna stanie się szary i nijaki... bo wszystko siedzi w głowie, a mózg tak naprawdę jest najseksowniejszą cześcią ciała;)

    OdpowiedzUsuń
  4. http://2smaki.pl/index.php/zupy/zupa-z-dyni-z-marchewka-mlekiem-kokosowym-i-curry/
    Tą zupkę robiłam ostatnio-całkiem całkiem :)

    http://ko-ko-ko.blogspot.com/2009/10/zupa-dyniowa-z-tajska-nuta.html
    Ta z kolei bardziej mi podchodzi :)

    http://mybestfood.blogspot.com/2008/10/zupa-porowo-dyniowa.html
    A ta, to mój faworyt, choć bez mleczka kokosowego

    http://zpierwszegotloczenia.pl/przepis/kurczak-z-dynia-i-pieczarkami
    Kapitalny gulasz

    http://magiawkuchni.blox.pl/2012/10/Sernik-dyniowo-pomaranczowy.html

    A to dziś u mnie w piekarniku :)
    Nie mogę znaleźć przepisu na curry, ale jakbyś była zainteresowana jak ja robiłam, to daj znać-napiszę Ci.
    Miłego weekendu i dzięki za lekturę. Blog to moja odskocznia od rzeczywistości, więc pewnie dlatego tam tak dużo wpisów :) Ale chyba muszę zbastować :)

    OdpowiedzUsuń