Razem Lepiej!

Razem Lepiej!

piątek, 7 czerwca 2013

Przesłodko!

Jak ja lubię takie dni! Myślę, że to sprawka pięknej pogody, która już drugi dzień pozwala ładować baterie słoneczną energią.
Wstałam rano w dobrym humorze. Przygotowałam nas do wyjścia oraz wyjazdu do W-cha. Obudziłam Sebka, który też od razu powitał mnie uśmiechniętym buziakiem.
O 7:30 odebraliśmy pyszne czekoladki z nowo odkrytego miejsca, o którym za moment.
Mini bez marudkowania zameldował się w żłobku.
Ja o 8 na styk, wpadłam do firmy, a tutaj też wszyscy w super nastroju, więc od rana się zaśmiewamy razem z szefami.
Żeby każdy dzień mógł być taki!
Bo na przykład wczoraj po południu Seba dał taki popis swoich humorów, że jeszcze chwila i wyszłabym z siebie.
Po pracy byliśmy zamówić te czekoladki i jeszcze wszystko było super. Pochłonął czekoladowo-truskawkowego lizaka, ja pyszne smoothie, ale jak przyszło do wyjścia to bunt, bo akurat postanowił grzebać w mojej torbie i wszystko z niej wyciągać. Po drodze do domu bunt. Na korytarzu krzyk. W domu ryk. Rybą po grecku rzucał tak, że dzisiaj jeszcze odkryłam resztki na niedawno umytym oknie. W kącie stał 3 razy, ale oczywiście bez spektakularnych efektów. Trochę się uspokoił w czasie balkonowej "pogawędki" z Emilką, do końca humor poprawił mu się w wannie.
A mi, kiedy po 10 minutach czytania "Tomcia Palucha" usnął jak kamień.
Jednak do tego czasu musiałam sobie przypominać zdania, które niedawno przeczytałam na temat buntu dwulatka. Podobno zaczyna się już w okolicach 18 miesiąca. I jest to dla dziecka ciężki okres, bo w głowie kotłuje mu się tyle emocji, że samo nie wie co ma z tym wszystkim zrobić.
Chodziłam więc za nim po całym mieszkaniu powtarzając sobie, że to tylko hormony i emocje, że wcale nie jest złośliwy. I że muszę być spokojna i cierpliwa. Ale oczywiście z tyły głowy krążyło: "nie wytrzymam zaraz! Jeszcze chwila i zabiję...ale kurczę, no siebie zabiję, bo przecież nie jego, bo jego bardziej kocham" ;)
No ale usnął i zaraz przybrał wygląd spokojnego aniołka, którego nic, tylko tulkać i całować :)
A mama posprzątała rozrzucone zabawki, spakowała torby, zrobiła kanapki do pracy,wykąpała się i zasiadła do pisania wypracowania na temat poetów XXlecia międzywojnnego.
Dostałam bowiem propozycję nie do odrzucenia od siostry mojej i jej chłopaka: "Zabierzemy Ci w weekend młodego i psa na kilka godzin, jeśli napiszesz Krzyśkowi pracę zaliczeniową z polskiego" No kurczę! Wchodzę w to oczywiście :) Zwłaszcza, że  epoka, którą lubię akurat :) Sobota w ciszy i spokoju, z poezją międzywojnia. Ideał :D
Zasiadłam jednak już wczoraj, żeby trochę sobie przypomnieć i zaplanować co należałoby tam zamieścić.
Przyniosłam do komputera ciepłe mleko i odwinęłam z folii to:
Zanurzyłam w kubku, pomerdałam trochę....czekolada zaczęła się rozpuszczać i powoli spływać do mleka. Polizałam....znowu zanurzyłam, skosztowałam mleka....NIEBO W GĘBIE. Spędziłam dobre 10 minut nad tym kubkiem i to była chwila przesłodka! Idealne zwieńczenie dnia pełnego maminych trudów.
Ten smakołych przyniosłam stąd: TWOJA CZEKOLADKA
Nowe miejsce w naszym mieście. Odkryłam przypadkowo na facebooku. A że od 2 tygodni
poszukiwałam pomysłu na prezent dla Siostry, udałam się tam wczoraj w poszukiwaniu inspiracji.
W wejściu powitała nas przemiła, uśmiechnięta dziewczyna. Wnętrze zachwyciło kolorowym wystrojem i cudnym zapachem czekolady. Staliśmy i wybieraliśmy.  Najpierw prezenty, a potem coś na spróbowanie na miejscu, a na koniec jeszcze co nieco do zabrania do domu. Szczerze mówiąc - dawno nie byłam pod takim wrażeniem żadnej knajpy. Jest to przemiłe, kameralne miejsce, w którym panuje przyjemna atmosfera. Wszystkie osoby, z którymi mieliśmy styczność i wczoraj, i dzisiaj kiedy z samego rana wpadliśmy odebrać zamówienie, były dla nas bardzo uprzejme. Wszyscy uśmiechnięci, udzielono nam szczegółowej informacji na temat oferowanych produktów, a jeden, ze zdaje się, szefów nawet złapał i zabawił uciekającego Sebastiana, podczas gdy ja szukałam danych do faktury.
Bez wątpienia będę tam wracać, szczególnie, że jest tam tyle pyszności do spróbowania, iż z trudem zdecydowałam.
Żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia personalizowanej czekoladki, którą podarujemy Siostrze, ale jest to coś w tym stylu:


Już wiem, że Twoja Czekoladka, to będzie jedno z moich ulubionych miejsc - idealna odskocznia w ciężki dzień.
I nikt mi za te peany nie zapłacił - przysięgam ;)
Może to ta czekolada taka czarodziejska, że jeszcze dzisiaj mam słodkie nastawienie do życia? :)

2 komentarze:

  1. Hmmm, no tak kusisz tymi czekoladkami, że chyba się spotkamy w ZG w tym magicznym miejscu :) O tak, dni kiedy wszystko idzie jak należy i jest tak po prostu błogo, powinny się jednak zdarzać częściej... Miłego weekendu i daj znać czy Siostrze spodobał się prezent,
    Ps. Ja osobiście za wypracowanie negocjowałabym wyższą stawkę :) Kilka godzin? Cały dzień to minimum :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na czekoladkę zapraszamy jak najbardziej!
      A co do wyższej stawki za wypracowanie, to oni mają taryfę ulgową, bo są w Polsce tylko przez 2 tygodnie od 9 miesięcy, więc nie zabiorę im całego dnia, bo resztę sama chętnie z nimi spędzę ;)

      Usuń