Razem Lepiej!

Razem Lepiej!

piątek, 1 lipca 2016

Nic specjalnie ciekawego

Mnożą mi się rozpoczęte posty na blogu.
Nie mogę niczego dokończyć.
W ogóle mam problemy z ogarnianiem się. Z przerażeniem myślę o tym co będzie po wakacjach - przyjdzie czas szukać pracy, a potem do niej pójść. Jeżeli nie uda się wrócić do ostatniej firmy, w której pracowałam, będzie ciężko.
I ciężko nam się będzie rozstać z Aluśką.

Niestety - wychuchałam sobie dziecko. Sebastian w jej wieku dawno już chodził do mini-żłobka, zostawał ze znajomymi, zostawał z dziadkami, nawet już chyba pierwszy weekend rozstania mieliśmy za sobą, albo tuż przed.
A Aluśka wklejona w cyc maminy, nie pozwala swej podwładnej nawet wyjść do łazienki.
A Mamuśka durna, daje się urobić i tylko tuli, nosi , całuje i dobrowolnie zmienia się w niemowlęcą niewolnicę.
No i wysłuchuje różnych mądrości, że tak przecież nie można.

Jesteśmy na etapie, że mnie samej ciężko już tę pępowinę przeciąć. Z przerażeniem myślę o jakimś ponurym wielkim żłobku, w którym mała zostanie sama na bite 9 godzin. O ile w ogóle dostaniemy się do jakiegoś żłobka....
Wciąż rozmyślam jednak na rozwinięciem czegoś swojego. Miałam kilka pomysłów, ale realizacja megatrudna.

I tak się miotam, sama nie wiem o co mi chodzi do końca.

Kupiliśmy nową działkę kilka dni temu. Szukam inspiracji i wiedzy co na niej zrobić, żeby była ładna. Tzn już jest ładna - dlatego ją kupiliśmy. No i dlatego , że blisko i bezpieczniej. Nie żal wkładać pracy i pieniędzy, jak w tą ,którą mieliśmy do tej pory, a z której regularnie kradziono nam wszystko łącznie z mokrymi chusteczkami z Lidla, za 99gr.
Napotkałam jednak na problem taki, że chęci mam, natomiast zerową wiedzę na temat tego co w ogóle robi się na działkach i jak :)
Aktualnie znajduję się w jakimś dziwnym psychicznym stanie, polegającym na tym, że każda pierdoła jest problemem nie do przejścia.
Właściwie w związku z tym, nie powinnam w ogóle zasiadać do pisania.
Ale zakładam, że może podziała jak psychoterapia.

Żeby nie było, że jak już coś publikuję, to tylko raz w miesiącu i w dodatku smęcę, mogę podzielić się naszym rodzinnym sukcesem - Mój Narzeczony został studentem 2 roku! Mam w tym swój udział, choć nie tak rozległy, jak w poprzednim semestrze. Natomiast jest to jego życiowy rekord, bo o ile się nie mylę - jest to 5 studiowany przez niego kierunek i jeszcze na żadnym do drugiego roku nie dotarł :)
Nie powiem, żeby było lekko, łatwo i przyjemnie... no ale jakoś daliśmy radę.
Na szczęście Sebastian jest już taki duży, że często potrafi mi pomóc przy wielu rzeczach, a to sporo ułatwia.
Właśnie mam rozpoczęty post o zaletach 4-letniej różnicy między dziećmi...kiedyś może go skończę ;)
A tymczasem czas wymyślić plan na weekend - bo co robi M. po zakończeniu studiów w pierwszy wolny weekend?
Wyjeżdża z kolegami na ryby.
No comments.

4 komentarze:

  1. Przede wszystkim- gratulacje dla M. ale i dla całej Waszej rodziny, bo to Wasz wspólnie osiągnięty sukces.

    Druga kwestia- mam brata wędkarza zapaleńca- znam i rozumiem Twój ból. Swoją drogą- faceci bywają egoistami. Może powinnyśmy się od Nich tego uczyć? Tylko, że no właśnie- jak tu być egoistką, kiedy jest się niemowlęcą niewolnicą :)

    Ja tego z pewnością nie potępię. Dałam się tak samo zrobić przy pierwszym i przy drugim dziecku i to był mój wybór, nie narzekam :) Choć bywało różnie, bo jakby nie było- jest to pewna forma uwiązania i tyle. Ale to też naprawdę mija.

    Co do działki, czyli mój konik :)
    Po pierwsze- pytania co chcielibyście tam mieć, a co już macie? Bo jeśli marzą Wam się własne warzywa, a macie kwiaty, no to wiadomo :)Jak chcesz Martuś, to odezwij się do mnie na fb, może będę mogła coś Ci podpowiedzieć. Zawsze warto dokładnie przeanalizować co już mamy w pakiecie, że tak powiem (my na przykład mieliśmy krzaki porzeczek i dwie jabłonki- i tego nie ruszaliśmy)i zastanowić się co dalej. Zaorać i zrobić od podstaw też można, ale po co :)
    Kolejna kwestia- czy to krzaki owocowe, czy drzewa, czy własne warzywa- ważna jest ziemia. Dobra ziemia, to lepsze plony, choć jak obserwuję działki znajomych, to czasem i w naprawdę trudnych warunkach, warzywka wyrastają- nie ma reguły :)
    Powodzenia :*

    A ten okres, że wszystko wydaje się wielkim problemem- to chyba normalne, podświadomie myślisz już pewni powoli o wrześniu, pracy... i zaczyna się kołowrotek ciemniejszych myśli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie zgłoszę się w sprawie działki. U nas M. jest ogarnięty w sprawach działkowych, ale on mi kwiatków nie zrobi, bo on to konkrety woli ;)
      W pakiecie mamy super altanę i dwa solidne trawniki. Niestety mocno zacienione, bo rosną na nich: 2 wielkie orzechy włoskie, rozrośnięta aronia, 3 jabłonki, 3 śliwy, czereśnia, brzoza, bukszpan, ogromna sosna i jakieś dwa iglaste krzewy. Brzoza ma zostać, bukszpan ogarnęliśmy, orzechów mamy zamiar się pozbyć, co do reszty, to chyba zobaczymy jakie owoce. Aczkolwiek rok temu przerobiłam 25kg śliwki z naszych śliw z dotychczasowej działki i słoiki stoją.... jakoś powodzenia nie mają. Generalnie ma być głównie rekreacyjnie i w miarę ładnie. Ja mam w planie kwiatki i maliny, raczej nic więcej uprawiać nie będę ;)

      Usuń
  2. Ja bym zasiała trawkę , posadziła thuje i rozłożyła leżak , kocyk , tudzież inne legowisko :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja może ciut więcej, w sensie że chciałabym swoje maliny i trochę kwiatków...natomiast w uprawy nie wchodzę, bo aż tyle zapału nie mam. Zdecydowanie większy mam do czytania książek w słońcu na leżaku ;P

      Usuń