Razem Lepiej!

Razem Lepiej!

piątek, 1 sierpnia 2014

Popołudnie we dwoje

"(...) twarz nacechowana wzgardliwą goryczą, jaka zazwyczaj maluje się w połowie dnia roboczego na obliczach ludzi w pełni świadomych tego, ilu wspaniałych rzeczy można by w życiu dokonać, gdyby nie niczym nieusprawiedliwiona konieczność zarobkowania za pomocą zwykłej pracy"

Przeczytałam wczoraj ten cytat na FB. Opublikowała go moja koleżanka.
To zdanie idealnie trafione w moją obecną sytuację.
Gniecie mnie to bardzo

Wczoraj miałam popołudnie z Synkiem.
Nie pamiętam kiedy ostatnio takie mieliśmy - żebym była skupiona tylko na nim i nic mnie od niego nie odrywało.
Kiedy mieszkaliśmy sami, praktycznie zawsze byliśmy tylko we dwoje i dla siebie. Więcej miałam takich wolnych godzin, które mogłam jemu poświecić w całości. Od 4 miesięcy niestety rzadko kiedy nam się to udaje.
Wczoraj jednak to ja odbierałam go z przedszkola, Dziadek w delegacji, Babcia w DE, Tata w pracy do nocy. Żal mi go trochę było, bo był ostatni w przedszkolu... niestety, ale ciężko wyjść z mojej pracy punktualnie o 16...a jak jeszcze doliczy się dojazd, to robi się dość późno.

Zjedliśmy szybko obiad i poszliśmy na spacerek, po drodze zrobiliśmy zakupy. Oglądaliśmy samochody, kamienie, rozmawialiśmy sobie.
W domu zjedliśmy po kanapce z ciepłego jeszcze chlebka z masłem.
Rozłożyliśmy na podłodze koc, wyjęliśmy wszystkie zabawki, graliśmy na bębenkach,układaliśmy klocki, odbywaliśmy fikcyjne rozmowy telefoniczne z całą rodziną.
Później obejrzeliśmy Smerfy i Pszczółkę Maję. Dziecię moje wyjątkowo spokojne, podczas oglądania nawet położyło sie i skoncentrowało na bajce, co u niego jest ewenementem, bo to żywe srebro przecież. Na niczym nie skupia się dłużej niż 5 minut.
O 20:30 oznajmił, że "lobi ciemno" , co oznacza, że mogę go szykować do snu.
Buziaczki i tulaski na dobranoc i padł Synek mój zmęczony całym dniem.

Potrzeba nam było takiego czasu. Spędzamy popołudnia zwykle razem, wychodzimy na rower, na spacery, do pradziadków, na plac zabaw, ale to jednak nie do końca to samo, bo zawsze coś lub ktoś rozprasza naszą uwagę od siebie wzajemnie.
A wczoraj byliśmy tylko my dwoje i było naprawdę super.

Marzy mi się chociaż tydzień urlopu...wyjazd na jakieś domki nad wodą. Na spokojnie, we 3. Bez obowiązków, zmuszania się do czegoś, planowania. Taki totalny chill out.
Szanse na to niestety nikłe.
Właściwie, to nawet boję się spytać szefa, czy jakiekolwiek są.
Też nie wiem co się ze mną stało, że tak dałam się tutaj stłamsić w tej firmie. Chyba boje się, że mogę trafić jeszcze gorzej. Dlatego nie potrafię tego olać i zacząć inaczej podchodzić.
Ale to temat na osobnego posta. Którego zresztą nawet nie mam ochoty pisać.
Do USC oczywiście rekrutacji nie przeszłam.

Muszę wymyślić coś innego.

Sebastian tak szybko rośnie.Oglądam jego zdjęcia i nie mogę się napatrzeć na te zmiany. Szkoda mi tracić czasu na stres i nerwy, szkoda mi tej uwagi, którą muszę poświęcać denerwującej pracy, a którą mogłabym poświecić Jemu. Nie będzie długo dzieckiem, nie będzie mnie zawsze potrzebował. A ja teraz - kiedy powinnam, nie mogę być tak bardzo dla niego jakbym chciała, i jak zapewne on potrzebuje.

Wiem - byłoby zbyt idealnie.
Ale kto mi zabroni marzyć o idealnym życiu? :)

Pocieszam się faktem, że dzisiaj piątek i dzisiejsze popołudnie i wieczór również spędzamy we dwójkę.

5 komentarzy:

  1. Ja też czasami siedząc w pracy mam wyrzuty sumienia, że mogłabym się teraz bawić z córką... Taka kolej rzeczy niestety ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisałaś kiedyś, że skończyłaś filologię polską, a myślałaś o pracy nauczyciela? Miałabyś wolne wakacje, czas pracy dość elastyczny. Według mnie bomba. :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. To fakt- takie chwile tylko dla siebie i nastawione tylko na dziecko, są bardzo potrzebne. Także super, że Wam się udało i że dziś była powtórka. Ale Ty mi powiedz Kochana, jak Ty to robiłaś, że będąc sama z Sebciem i zdana tylko na siebie- znajdowałaś na to czas?! Kurczę, Martuś- podziwiam.
    Co do pracy rozumiem- wiesz, chyba sporo ludzi odczuwa ten sam lęk. Lęk, na którym pracodawcy niestety bazują i pozwalają sobie coraz to więcej...

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm... Przyznaje, ze nieczesto "tesknie" za czasem spedzonym z samymi dziecmi. Zazwyczaj jak jestem z nimi sama to marze juz o tym, zeby M. wreszcie wrocil z pracy... Ale czasem, raz na jakis czas, zdarza sie, ze tak jest nam razem fajnie i wesolo, ze jak maz pojawia sie na podjezdzie i dzieciaki rzucaja sie do niego z okrzykiem "Taaataaa!" to jest mi troche smutno... ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj Majus jest tyle rzeczy o ktorych chcialabym z Toba pogadac I tyle rzeczy ktore zdarzaja sie w twoim zyciu sa w jakis sposob odwzierciedlone w moim... masakra! Buziaki kochana I 3maj sie.... /kama

    OdpowiedzUsuń