Razem Lepiej!

Razem Lepiej!

czwartek, 14 sierpnia 2014

Pakt

Trzynasty sierpnia dwa tysiące czternastego roku zapisać w moim blogu powinnam jako istotną datę.
Otóż wczoraj, wspólnie z wybrankiem mym, podpisaliśmy pakt.
Dziesięcioletnie wzajemne zobowiązanie, z którego raczej już się nie wykręcimy - umowę kredytową :D

Nawet winko otworzyliśmy wczoraj wieczorem, aby to uczcić. Popijaliśmy je, snując nasze ulubione rozważania pod tytułem: "kto by pół roku temu pomyślał....?"

No nikt by nie pomyślał. Tzn pół roku temu to już może tak, ale 7 miesięcy temu na pewno nie :)

Poza tym, że ze sobą, to oczywiście związaliśmy się też przy okazji z bankiem. No ale to przecież szczytny cel.
W poniedziałek jesteśmy umówieni na akt notarialny i wtedy nasze gniazdko będzie już nasze na własność i wyłączność :)

Całkiem szczęśliwi wyszliśmy wczoraj z tego banku. Chociaż ta papierologia, oświadczenia, zobowiązania wyglądały dość strasznie...no ale my oboje chyba tylko cel widzimy przed sobą i nic nam nie straszne w dążeniach do niego.
Śmialiśmy się, że to gorzej niż ślub i  że właściwie teraz to już jesteśmy trochę pół-mężem i pół-żoną. Przynajmniej na następne 10 lat.


Robiłam to wszystko już kiedyś.
3 lata temu sama wybrałam mieszkanie, sama wzięłam kredyt, sama je kupiłam. Sebastian był w drodze. Wiedziałam , że to dla naszej dwójki, cieszyłam się, ale też mocno bałam. Nie miałam pojęcia, czy podołam temu wszystkiemu.

Teraz jest inaczej. Teraz jestem cała podekscytowana tym, co się dzieje. Zachwycam się faktem, że to dla naszej rodzinki. Takiej pełnej. Że będzie i salon i dziecięcy pokój i sypialnia. Miejsce dla każdego, ale i wspólna przestrzeń dla naszej trójki.
Zastanawiałam się wczoraj, czy doceniałabym to wszystko tak mocno, gdybym wcześniej nie doświadczyła tego, co doświadczyłam. Wydaje mi się, że pewnie nie. Jednak im trudniej się coś osiąga, im dłużej się czeka, tym większa później jest radość i satysfakcja.

Kiedy wprowadziłam się do poprzedniego mieszkania, zostawiłam w szafie wolną szufladę. Przeczytałam kiedyś, zdaje się że w "Sekrecie", że jeśli marzy się o partnerze, o wspólnym zamieszkaniu, to warto tak zrobić - bo to wolne miejsce dla osoby, która ma się pojawić i zostać, ma ją do nas przyciągnąć.

Zadziałało :)

Szafa co prawda będzie inna, lecz nareszcie wypełniona rzeczami nas obojga. I nawet jeśli to oznacza, że będę musiała pozbyć się połowy własnych, to zrobię to z uśmiechem.

5 komentarzy:

  1. Gratki na kredyt:D
    Ja dzis oproznie jakas polke i bedzie czekac tez :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znalam tego przesadu z szuflada. :)

    A wszystkie te bankowe kruczki i papierki to prawie jak cyrograf. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super ten przesąd. :-) Choć u mnie każda szuflada zawsze pękała w szwach i nie odstraszyło to mojego przyszłego męża, który jeszcze nim nie był.
    Życzę Wam szybkiego spłacenia kredytu!

    OdpowiedzUsuń
  4. Czesc Martus!
    Trafilam na Twojego bloga przypadkiem i tak sie wciagnelam, ze spedzilam w Twoim towarzystwie pol weekendu i caly wczorajszy wieczor.
    Jest to lektura urywana, ze wzgledu na moje Dziecko :)
    Powiem jedno: masz niesamowity dryg do pisania. Gdyby wszystkie posty chronologicznie wydac, bylby bestseller, ze niech sie Bridget Jones chowa ;)
    Trzymam kciuki za Twoje szczescie i zycze wszystkiego, co najlepsze!
    I jeszcze jedno: na Boga, Kobieto! Nie przestawaj pisac! ;)

    Pozdrawiam
    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Agnieszko!
      Straaaasznie mi było miło przeczytać taki komentarz. Aż mi uśmiech od ucha do ucha wyrósł. Bardzo bardzo dziękuję, ogromną przyjemność mi sprawiłaś.
      Ściskam i zapraszam tutaj częściej ;)

      Usuń