Razem Lepiej!

Razem Lepiej!

poniedziałek, 3 marca 2014

Śmiech przez łzy

Sebastian ma jeden wyjątkowy rodzaj płaczu. 
Kiedy jest mu tak naprawdę, bardzo smutno, płacze zupełnie inaczej, niż kiedy jest zły, uderzy się, albo coś mu nie pasuje. 
Ten inny rodzaj płaczu, jest niezwykle przejmujący i serce mi się kraja, kiedy go słyszę. 
Dzisiaj wieczorem wjeżdżaliśmy windą na nasze 8 piętro i on płakał w ten właśnie sposób. 
A ja razem z nim. 

Chwilę wcześniej pożegnaliśmy się z Miśkiem, który po weekendzie spędzonym z nami, wyruszył w trasę do domu. 

To zaskakujące jak szybko można się przyzwyczaić do Szczęścia. 
I do drugiego człowieka. 
Nie spodziewałam się ani po sobie, ani po Becim takich łez. 
Ja, jak jakaś małolata, a przecież już taka twarda byłam...wszystkie łzy nauczyłam się powstrzymywać. 
A tych dzisiaj nie miałam siły. 
M. powiedział: "kiedyś nawet się nad tym nie zastanawiałem, dzisiaj jadąc samochodem, ciągle myślę, że muszę być ostrożny, bo nie może mi się nic stać, przecież nie mogę Was zostawić..." 
Wtedy popłynęły pierwsze. 
Czy to naprawdę ten sam Misiek, którego poznałam lata temu? 
Dzisiaj taki dorosły i odpowiedzialny...

I stara się. 
Na każdym kroku widzę jak się stara, żeby to wszystko się udało. 
I ja się staram. 
Więc musi się udać. 
Myślę, że to jest ostatni raz, kiedy zaczynam układać puzzle. Jeśli te nie wyjdą, to znaczy, że już po prostu są nie do ułożenia. 
Ale w głębi czuję, że ułożę je w piękny obraz. 
Z każdym dniem, jestem coraz bardziej pewna, że to ON. 
Że to na niego czekałam i jego szukałam...chociaż wciąż był tak blisko. 
Najbliżej. 

Usiłuję sobie przypomnieć, czy czułam to wszystko już kiedyś? 
Czy teraz znajduję się w stanie euforycznego zauroczenia i to wszystko minie i gdy dopadnie nas szara codzienność i rutyna, to nagle okaże się, że się myliłam? 
Czy kiedykolwiek już czułam, że bardzo pragnę być czyjąś żoną?
I być z kimś już na zawsze?
Urodzić jego dziecko. 
Być ze sobą każdego dnia, cokolwiek się w życiu nie zdarzy?
Czy byłam już kiedykolwiek tak mocno tego wszystkiego pewna, jak jestem teraz?

Nie przypominam sobie. 

I sama siebie nie poznaję...pozwalam  dać się ponieść emocjom. Puściłam ster i unoszę się na fali...płynę z prądem. 
Czuję się z tym dobrze. 

"Kocham Cię kochać"  - tak sobie czasem mawiamy.

Tak...uwielbiam kochać!
Nawet gdy jest mi trochę smutno, tak jak teraz - bo pusto zrobiło się bez Niego w domu, bo już tęsknię za jego dotykiem...
to i tak czuję się szczęśliwa. 


9 komentarzy:

  1. życzę powodzenia ,ale moim zdaniem za bardzo się śpieszysz,wszystko pod wpływem emocji a działanie tylko pod wpływem emocji jest dobre jak się nie ma pod opieką dziecka,ja bym na Twoim miejscu troszkę zwolniła ...pewnie zaraz mnie tu wszyscy okrzyczą ,ale nie mam złych intencji,myślę po prostu o Twoim dziecku ,życzę Wam szczęścia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonim porazka!!!!!

      Usuń
    2. No szkoda, że Anonim właśnie...
      Nie jest to jednak jedyna taka opinia, nieraz już pisałam, że czasem sami zastanawiamy się, czy nie za szybko się to dzieje. Ale tak naprawdę na co mamy czekać? Aż pokończymy 40 lat, będzie za późno na wspólne dzieci, na kredyt...? Staniemy się zbyt zgorzkniali i zmęczeni życiem, aby dopiero zaczynać je układać?
      A jeśli chodzi o mojego Syna, to uważam, że i tak cokolwiek się nie wydarzy, łatwiej będzie mu to znieść teraz, kiedy jest jeszcze mały, niż później.
      Chociaż raczej nie planujemy żadnych czarnych scenariuszy naszej przyszłości :)

      Usuń
  2. Nawiazujac do anonimowego komentarza. Czasem, kiedy pojawi sie wlasnie TA osoba, po prostu sie to wie. My z M. tak mielismy. Poznalismy sie, po 4 miesiacach zareczylismy, po 4 kolejnych wzielismy slub. I tez kilka osob komentowalo, ze za szybko, ze gdzie sie spieszyc. Tymczasem my bylismy oboje tuz przed 30-stka i wiedzielismy, ze jesli chcemy sie czegos dorobic, zalozyc rodzine, to nie mamy na co czekac.
    I teraz, po prawie 7 latach razem uwazam, ze to byla dobra decyzja. Oraz zycze powodzenia rowniez Wam. Z calego serca! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimie, z bloga wynika, że Dzielna Mama już tego mężczyznę zna. Nie jest to 'pierwszy lepszy z ulicy'.
    Zupełnie inaczej podchodzi się do takiego związku niż do związku z kimś dopiero poznanym.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzielna mamo ciesz sie chwila a bedzie dobrze! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja podczytuję od dawna lecz nie komentuję. Teraz jednak muszę zareagować - olać Anonima. Czas zmienić interfejs bloga - proponuję: "M&M`S" ;-) Wyrzuć te puzzle, chyba jakieś od razu wadliwe chciałaś poukładać, czas na nową układankę z wszystkimi dopasowanymi do siebie elementami ;-) I niech będzie napisane"I żyli dłuuuugo i szczęśliwie" :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeśli czujesz, że to ten to nie ma na co czekać...Nam wszyscy wróżyli źle bo po pół roku znajomości był już ślub, a teraz minęło nam 10 lat i pewnie będzie jeszcze więcej...więc nie warto przejmowac się ludzmi, ważne co się czuje w środku i jesli jest wszystko ok warto zaryzykowac

    OdpowiedzUsuń
  7. Martuś, ja niezmiennie trzymam kciuki i wierzę, że przed Wami świetlana przyszłość! A teraz pisz, co tam u Was, jak zmiana pracy, mieszkanko itd :)

    OdpowiedzUsuń