Razem Lepiej!

Razem Lepiej!

poniedziałek, 2 września 2013

Poweekendowe mniej i bardziej przyjemne rozważania

Wrrrrr no jakbym nie próbowała - tak przeoczyć nie mogę tej jesieni nadchodzącej.
Nawet posta sklecić porządnie nie mogę, bo jakiś w głowie bałagan jesienny.
Wysmarowałam linijek kilkadziesiąt,po czym stwierdziłam, że bez ładu to wszystko i kasuję.
Cały weekend miałam myśli rozbiegane.
A wiele z nich oscylowało wokół J.
Czemu znowu o nim myślę?
Ponieważ szukam właśnie od kilku dni tanich lotów do Siostry do Anglii. Anglia oczywiście wiąże się z poczęciem Syna mojego, a poczęcie tego Małego Cudu nierozerwalnie wiąże się z jego ojcem.
Tak tak - chodzą mi po głowie naiwne myśli, że może napiszę do niego, że będziemy w UK.
I może zechciałby poznać Sebastiana, skoro już nie 1300 a 300 kilometrów będzie ich dzieliło?
Naiwne myślenie...a z drugiej strony, jeśli nie zapytam, to będę się nad tym zastanawiać jeszcze po powrocie.
Tyle o tym myślałam, aż wreszcie to spotkanie wyśniłam.
Całkiem nie takie, jak powinno być.
Nie byłam w nim wcale oschłą, zimną, wredną suczą.
O nie nie!
Byłam matką wzruszoną spotkaniem ojca i syna.
I byłam kobietą pragnącą rodziny. Kobietą, która nagle tą rodzinę jakby "odzyskała", albo "otrzymała" chwilowo. Rozsypaną na drobne kawałki, nadmiernie emocjonalną kobietą.
I nawet w tym śnie kołatało mi się w głowie: "Ej! Nie taka miałaś być! Nienawidź go! Pamiętaj, co Wam zrobił. Pamiętaj, że to oszust, kłamca, że udaje czułość teraz, a za chwilę bez mrugnięcia okiem zniknie znowu"
Ale poddawałam się wszystkiemu, co mówił i robił.
Pławiłam się w tym, że znowu jest taki, jaki potrafił bywać wobec mnie.
I nie chciałam pamiętać wcale, że to wszystko gierka i że minie za moment.

Taka naiwna nawet we własnym śnie potrafię być.

Dobrze, że ze snu można się obudzić.

Myślę, że nie ma prawa się to wydarzyć naprawdę. Że w ogóle to spotkanie nie dojdzie do skutku, bo gdyby wola była, to już dawno by się to stało.
Ale jeśli polecimy, to wiadomość z informacją wyślę.
Mam nadzieję, że odmówi, bo obawiam się, że z naszej trójki, to właśnie ja z tego spotkania mogę wyjść w najgorszym stanie.
Natomiast taka odmowa na piśmie, może się jeszcze kiedyś przydać. Gdybym komuś, coś , gdzieś musiała udowodnić.


Z przyjemniejszych sprawek - spędziliśmy weekend w W-chu. Wczoraj odwiedziliśmy Mini-zoo w Mieroszowie oraz Festiwal Mleka w Kamiennej Górze. Miniu uszczęśliwiony, bo naoglądał się tyle zwierzaków na raz, że aż mu się zaczęło merdać co robi "muuu", co"beee"  a co "hau hau" :)   Wykazał się przy tym wszystkim wysoką kulturą osobistą, ponieważ do każdej klatki i zagrody podchodził machając rączką i krzycząc "heeeej!" na powitanie tamtejszych "mieszkańców". On miał frajdę, a ja i rodzice z jego frajdy też mieliśmy radochę i to był naprawdę przemiły rodzinny dzień. Taki jak kiedyś, kiedy jeszcze ja i siostra byłyśmy małe. 
Dziecko scala rodzinę w fantastyczny sposób. 
Może dla mnie, w kontekście indywidualnym, nie był to najlepszy moment na pojawienie się Synka. Natomiast patrząc w szerszym spektrum, myślę, że jego przyjście na świat i do naszej Rodziny, uratowało nas od wielu złych zdarzeń. 
Jestem tego pewna na 100%. 

3 komentarze:

  1. No widzisz jaki kulturalny Synuś Ci rośnie. Pięknie napisałaś o pojawiającym się w rodzinie Dziecku, coś tym rzeczywiście jest-jakaś magia, jakaś moc, jakiś głębszy powód...
    A sen? Hmm, zależy jak kto podchodzi do tematu snów. Mnie czasami śnią się takie rzeczy, że wolą odrzucać teorię, że to nasze ukryte pragnienia itd :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jestem psychologiem, więc z góry przepraszam za moje "wymądrzanie się ".
    Myślę, że nie do końca wyleczyłaś się z tej miłości do J. On pomimo całej tej sytuacji jest ciagle gdzieś na dnie Twojego serca . A dopóki tam będzie ,nie będziesz w stanie ułożyć sobie życia z Kimś nowym .
    To spotkanie tak naprawdę w pewien sposób i Tobie mogłoby pomóc.
    Bo żyjesz troszkę wspomnieniami Jego osoby. Nie tylko tymi złymi . Nie bez przyczyny to właśnie On jest Ojcem Sebastianka .

    Inną sprawą jest kontakt Ojca z Synem . On - J nie wie co traci.
    Być może nigdy nie będzie chciał poznać Małego .
    Ale możliwe też, że jednak kiedyś będzie chciał Go odnaleźć . I wtedy czeka Cię ogromne wyzwanie . Bo w tej kwestii musisz przede wszystkim brać pod uwagę dobro Dziecka ...

    Moim zdaniem powinnaś spróbować doprowadzić do Waszego spotkania . Wysłac tego maila w formie informacyjnej. Dac Mu zdecydować . Bez nacisków.
    I musisz oczywiście być przygotowana na odmowę . A nawet na to , że Twój mail pozostanie bez odpowiedzi.

    Chyba jednak warto próbować

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak jak pisze Od A do Z... spotkać możesz się tylko dlatego,żeby wyleczyć się z miłości... Jeśli tego nie zakończysz...ciężko Ci będzie rozpocząć kolejny etap w Twoim życiu, który jest bardzo potrzebny, bo Ty sama też potrzebujesz drugiej osoby.
    Znasz moje zdanie co do "ojca"... dla chcącego nic trudnego więc nic na siłe.

    OdpowiedzUsuń