Razem Lepiej!

Razem Lepiej!

niedziela, 20 marca 2016

Niewolnica własnego cyca

Człowiek całe życie się uczy.
Uczy i weryfikuje swoją wiedzę.
Wciąż nabywa doświadczenia.

Dzisiaj będzie o moich doświadczeniach w zakresie karmienia piersią.

Jak prowadzę tego bloga przeszło 3 lata, tak temat chyba osobnego posta się nie doczekał.
Celowo właściwie.
Bo temat kontrowersyjny (co brzmi właściwie dziwnie) i po co było się rozwodzić.
Sebastian był karmiony głównie piersią, przez 9 miesięcy. Od początku był dokarmiany mm. Rozszerzanie diety chyba w kole 5 miesiąca. Nie pamiętam dokładnie.
Butelkowy bez problemu, pijący herbatki, wody, zjadający wszystko.

Alicja...
Alicja to żywieniowa wyższa szkoła jazdy.
Żadnej butelki, żadnej wody, żadnej herbatki...
dwa razy pociągnęła z kubka z ustnikiem, ku mojej wielkiej radości,że po długich bojach, znalazłam na nią sposób.
A figa!

Alicja ma 4,5 miesiąca i wiecznie chce żreć.
Nieustannie chce ssać tylko cyca.
Jest większą fanką moich cycków, niż mój narzeczony.
Darzy je obsesyjną miłością.
I ta jej miłość, niestety , ale muszę powiedzieć to głośno - zaczęła mnie uwierać.

O ile za dnia, jakoś tego nie odczuwam boleśnie, bo przywykłam.
O tyle noce, stały się dla mnie udręką.
Od przeszło tygodnia Alicja funduje mi pobudki dokładnie co 2 godziny. Praktycznie o pełnych godzinach: 00:00, 02:00, 04:00, 06:00 ........

Nie pamiętam kiedy przespałam ciurkiem więcej niż 4 godziny.
Mam wrażenie, że ona co chwilę wisi na cycku. Nie daje się zalulać, nie oszukam jej smoczkiem.
Kiedy jest głodna, podnosi taki wrzask,  takim poziomem ultradźwięków, że już choćby dla dobra chłopaków, przystawiam ją do piersi.
I tak wpadłam w pętlę.
Zostałam więźniarką własnych cycków.
Dłuższe wyjścia z domu bez małej, nie mają prawa bytu.
A nawet jeśli wyjdę, to wiecznie z myślą z tyłu głowy, czy nie jest głodna i nie płacze.
Więc żadna przyjemność, tylko stres.

Rozwiązanie właściwie mogłoby być proste - jakoś usilnie przyzwyczaić ją do dokarmiania, lub zacząć rozszerzać dietę, bo teoretycznie można.
A tu - o zgrozo - pojawiają się wyrzuty sumienia.
Taaak...tyle się naczytałam postulatów zwolenniczek karmienia piersią, tyle wchłonęłam informacji o cudowności, jedyności, niepowtarzalności tego sposobu. Tyle razy wpadało do mojej głowy zdanie, że WYŁĄCZNE karmienie piersią, jest zalecane do ukończenia przez dziecko 6 miesiąca życia, że nawet myśl o podaniu jej czegoś innego, wyzwala we mnie wyrzuty sumienia.
Mam pokarm, więc jeśli jej zabiorę i nie zastosuję się do wytycznych, będę wyrodną matką. Która dla własnej wygody, odbiera dziecku to , co najlepsze.
Takie mam myśli.
Więc walczę twardo i się nie poddaję.
Przypłacając to zmęczeniem i psychicznym rozbiciem.
Pętla dążenia do idealizmu zaciska mi się na szyi.

I teraz zrozumiałam te matki, którym po prostu z jakichś powodów nie szło karmienie piersią, i które zajadle walczą w obronie karmienia butelką.
Mają prawo czuć się napiętnowane.
Przez te naciski z każdej strony, można mieć wyrzuty sumienia i totalnie zgłupieć. Zwątpić, czy jest się dobrą matką i totalnie "zniewiedzieć" co tak naprawdę dla własnego dziecka będzie najlepsze.

Ja właśnie zniewiedziałam.
W dodatku w tej niewiedzy czuję się jakaś taka osamotniona.

Zwykle jest fajnie.
Przytulam ją i patrzę jak sobie ssie tego cycusia ukochanego.
I myślę "ciesz się tym momentem, bo to ostatni raz. Nigdy już więcej nikogo nie nakarmisz w ten sposób".
A potem przychodzi ta noc pełna krzyku, z moją ciężką głową, która tak bardzo nie chce być wyrwana ze snu i przychodzi głupia bezsensowna złość "dlaczego Ty znowu jesteś głodna, córko?"

To po prostu jest jakaś masakra emocjonalna dla mnie.

Dzisiaj po kolejnej ciężkiej nocy i niewiele łatwiejszym poranku, M. zabrał Alicję na godzinę na spacer. Żebym poszła spać. Ale nie umiem iść nagle spać o 12 w południe.
Stanęłam pod prysznicem, oparłam głowę o kafelki i powtarzałam jak mantrę "to minie, to minie, to minie"
Bo minie. Minie, tak jak pisałam poprzednio - one dorosną. I zatęsknię.
I z tą świadomością mam jeszcze większe wyrzuty sumienia.
Że bywam zmęczona byciem matką.

Że bywam zmęczona życiem, o jakim marzyłam.

To wszystko się kłóci jakoś ze sobą.
Niby resztki zdrowego rozsądku podpowiadają, że to normalne i nie tylko ja tak mam.
Ale rozsądek rozsądkiem
A jakieś matczyne poplątanie w głowie, swoją drogą.




20 komentarzy:

  1. Spokojnie: ) mogę podpisać się częściowo pod Twoim postem. Z tymże mała do skończenia trzech miesięcy spała pięknie. Za to syn z tych budzących się na cyca co dwie godziny był do ukończenia 21 mcy się budził.

    Córka ma 6,5m-ca i od półtora miesiąca budzi się tak jak piszesz. Przywyklam... to minie! Kiedyś zatesknie, dzieci szybko rosną.

    Ps. Próbuje moją małą nauczyć pic z butelki moje mleko bo jak skończy 10mcy wrócę do pracy. I nie chce...

    Za to syn jak miał pół roku pił z butelki mleko z laktatora, i to nie przeszkodziło mu być fanem chcą dwa.lata: )
    ,
    Za to mała nie chce butelki...

    I co tu zrobić?
    Teraz jak skończyła pół roku zaczęłam jej rozszerzac dietę i wybredna jest jak diabli: )
    Cierpliwosci. ...tego nam trzeba.

    Życzę dużo sił!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i wzajemnie. One pewnie same dojdą do wszystkiego w swoim czasie...Tylko ja jakaś niecierpliwa jestem ;)

      Usuń
  2. a może tutaj nie chodzi o samo mleko jako jedzenie tylko jej silny odruch ssania i smoczek wydłuży nieco przerwy miedzy karmieniami? No i może mimo wszystko warto spróbować odciągać pokarm i dawać jej w butelce? Co prawda napisałaś, że Alicja nie jest butelkowa, ale moze po prostu nie podpasował jej smoczek? Spróbuj z innym, jest duuuży wybór więc na pewno coś komfortowego dla niej znajdziecie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smoczek uspakajacz zaakceptowany od początku i ciagle w użyciu. Dlatego ten odrzut do butelki tak mnie zaskoczył. Trenujemy tylko na moim mleku, ew. z domieszką kaszki i smoczków już z 5 przerobiłyśmy...w sumie zostały tylko kauczukowe do sprawdzenia Ale póki co najlepiej szło z kubka z ustnikiem... Czekamy na razie na nowe kubki :)

      Usuń
  3. Moi chłopcy robili mi pobudkę w nocy CO GODZINĘ. Także wyobraź sobie, jaka byłam wyspana :D Wytrzymałam po 13 miesięcy i odstawiałam chłopów. Ela była bardziej wyrozumiała i w nocy spała nawet 5 godzin (hurra!!!) więc karmiłam ją dłużej :)) Ale rozumiem problem i łączę się w bólu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko, co godzinę przez 13 miesięcy - szaacun. Ja bym się poddała od razu :P

      Usuń
  4. Marta, j swojego Pulpet karmiłam 14 miesięcy.Noce były udręką, żądał cyca prawie non stop, pluł smiczkiem . Wyrzuty sumienia nie pozwalały mi przestać, aż któregoś dnia wstałam i powiedziałam basta. Świat się nie zawalił, Pulpet ma się dobrze i, o dziwo, bez problemu przeszedł na butlę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i fajnie. 14 miesięcy, to moim zdaniem i tak długo. Ja nie chcę tyle karmić. Chociaż jak widać, moje "chcenie" nie ma tu zbyt wielkiego znaczenia ;)

      Usuń
  5. Ekhm... To może teraz ja :)
    A co tam- lincz mi nie straszny, więc przyznam, że... Lilę karmię nadal. Nie, nie dlatego, że jestem głęboko przekonana o super hiper mega właściwościach maminego mleka. To też, oczywiście, ale... ta mała cholera za nic w świecie nie zamierza się odstawić. Także nie wiem, może ten sam dzień narodzin ma tu coś do rzeczy? :) Jestem WYKOŃCZONA. Fizycznie i psychicznie. Daję Jej góra miesiąc i najwyżej wyjadę, ale wreszcie to skończę. Chociaż z drugiej strony, podobnie jak Ty masz swoje rozterki, tak i ja teraz myślę, że po tych wielu, wielu miesiącach, kiedy cycuś był nie tylko źródłem jedzenia, ale ukojenia, poczucie bezpieczeństwa, nie chcę teraz smarować sobie piersi jakimś gównem, ani robić niczego równie drastycznego. Gdzieś tam po cichu się łudzę, że Lilę w końcu na dniach olśni, że hej- jestem już taaaaaka duża.

    "Pocieszę" Cię, że jeszcze na początku roku Lila potrafiła robić mi takie pobudki jak Alicja teraz Tobie. I wtedy powiedziałam koniec, więc teraz dostaje tylko do usypiania i rano. "Tylko" haha :)
    Aha- no i żadnego, absolutnie żadnego picia z butelki, kubka... Nigdy o tym nie było mowy. Lila jest stanowcza w swoich poglądach. A gdybyś Jej posłuchała, jak Marcin zaczyna z Nią dyskutować o piciu mleka... Komedia. Ale tak naprawdę czarna :)
    Trzymaj się. To minie :) I kto to mówi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marta poza tematem ,ale Lila potrafi pić z kubka? Ja obecnie mojego uczę i moja cierpliwość jest w strzępach dosłownie.....

      Usuń
    2. Tak, tak. Chodziło mi tylko o ten okres niemowlęctwa, że mleko w ten sposób nie przeszło. Jakoś około 7-8miesiąca chyba zaczęła pić wodę z niekapka, ale szału nie było, bo przecież był zawsze cycuś. A taki zwykły kubek, to nie pamiętam, szczerze mówiąc. Wiesz, u nas było dużo łatwiej, bo Ona zawsze widziała Elizę pijącą coś rano do śniadania, więc chciała być tak jak Ona...

      Usuń
    3. Martuś, ja linczować nie mam zamiaru. Ja mam po prostu inne podejście. Mnie to jakoś przeraża, że mogłybyśmy nawet latami być takie uwiązane do siebie. A co gdyby coś mi się stało? To oczywiście najmniej prawdopodobne, ale jakoś wolę mieć pewność, że ona toleruje alternatywne wyjścia.
      No poza tym, to ja też potrzebuję swojej wolności i przestrzeni. Chciałabym się normalnie napić, gdzieś poszaleć z M. Ta rola niewolnicy, to nie do końca dla mnie. Nie na tak długi czas.
      Poza tym mam zamiar gdzieś pracować po macierzyńskim, więc do tej pory to cyc musi obowiązkowo przestać być obiektem obsesyjnego uwielbienia ;)
      Tak więc, jeśli do mojego deadline'u Alicja sama nie pojmie pewnych spraw, to będę musiała jej "pomóc" ;)

      Usuń
    4. Powiem Ci, że gdyby ktoś mi 4lata temu powiedział, że tyle będę karmić, to bym co najmniej się w głowę popukała, a najpewniej odpowiednio bym to skomentowała. Bo jeśli chodzi o inne mamy- niech karmią i po 6lat :) Jednak... Jednak jak widzisz- bywa różnie ;) Zresztą u nas karmieniem to już bym tego raczej nie nazwała. Po prostu usypiam Ją przy piersi. Lila wie, że w dzień ma szlaban, choć czasami strasznie Ją nosi, zdarza się, że prosi, wymusza (ale tu jestem niewzruszona)... A czasem sama sobie tłumaczy, że w dzień nie i... mówi, że już jest wieczór i ona chce iść spać :) Myślę sobie, choć może błędnie, że takie mniejsze dziecko łatwiej jest odstawić niż starsze. Lilka to taka kumata panna, że czasami to mnie przerażenie ogarnia, jak my się w końcu rozstaniemy z tą piersią. To znaczy Ona :) Bo np. na placu zabaw, do włażenia tam, gdzie jeszcze nie powinna, jest taaaaaaka duża, a jak Jej tłumaczę, że jest duża, że nie powinna już pić mleka z cycusia, to wtedy z uporem maniaka twierdzi, że jest malutka i (!!!) musi pić mamusi mleko. No i dyskutuj z Nią :) Albo potrafi człowieka tak rozczulić, że obłęd- ostatnio wtuliła się we mnie, położyła główkę na piersiach i za chwilę podnosi się z takim zalotnym uśmiechem i mówi: "Hej, ale ja tu czuję mleczko"... No jak nie kochać tego czorta :)

      Usuń
  6. Moja darła się przy cycku od kiedy skończyła miesiąc, kolki miała takie, że od 20 do 24 wyjęta byłam z życia, jak skończyła 4 miesiace chciała jeść co półtorej godziny, żadne wyjście bez niej nie możliwe, z nią także, bo nie lubiła jeść poza domem. Myślałam, że może za mało ssie, odciągałam pokarm przez dwa dni- w wieku 4 miesięcy zjadała 180ml i po półtorej godzinie była głodna. Moja miała jeszcze do tego mega problemy z zaparciami, tak, tak, na piersi i mojej restrykcyjnej diecie. Żaden lekarz jak na nią patrzył nie mógł uwierzyć, bo była mega klopsem. W końcu rozszerzyłam dietę i wszystko się uspokoiło, przeszła na mm, moje dziecko stało się wypoczęte i radosne. Och, wiem jestem złą matką, bo mejmu dziecku w wieku 4,5 miesiąca zafundowałam dynię i mleko modyfikowane, ale przynajmniej nie ma zaprć i nie wyje wieczorami. To moje drugie dziecko i była mocno, pozytywnie zmotywowana, że uda mi się ją karmić dłużej, ale się nie udało, moje problemy z karmieniem nie były standardowe a ja z siebie męczennicy robić nie będę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy takiej udręce 4,5 miesiąca to i tak długo - gratuluję samozaparcia. Jednak matki, to mają moc...
      Wiesz, ja też nie mam zamiaru być męczennicą, aczkolwiek - tak , jak pisałam - czuję pewną presję. Jednak gdy już dojdzie do jakiś moich granic, to po prostu zrobię tak, żebym czuła się lepiej. Póki co, trochę się sytuacja unormowała i znów przesypiam 4 godziny ciurkiem. Cudowne uczucie :)

      Usuń
  7. Amen Majka!!! Emily karmiłam do 6 miesięcy bo sutki od pompy zainfekowane i jak poszłam do pracy to pokarmu zero... Do tej pory czuje sie winna ze musiałam małej dawać sztuczne i ze dalej muszę... Żal ze nie miałam pokarmu i ze pompa i praca całkowicie mnie wysuszyla... Czuje sie winna i czuje ze inne mamy z wielkim cycem mnie oceniają i to ze nie zdałam egzaminu jako naturalna matka ehhh.../kama

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę Cię...jakie wyrzuty sumienia? W tym dziwnym amerykańskim systemie, który, w mojej ocenie, nic a nic nie jest wspierający dla młodych matek, to Ty i tak mega dałaś radę karmiąc do 6 miesiąca. Możesz być z siebie dumna. Ja jestem. Na Twoim miejscu, pracując już tak szybko po porodzie, na bank nie utrzymałabym laktacji tyle czasu. Jesteś superhero i tyle :)*

      Usuń
    2. To prawda, ze w Stanach urlop macierzynski to smiech na sali! Co to jest 12 tygodni? Ledwie dziecko wyrosnie z okresu noworodkowego, a juz trzeba je zostawic... :( Ja mialam i tak niezle, bo sa firmy, ktore daja zaledwie 6 tygodni! No i nie mialam problemu, zeby robic sobie przerwy na odciaganie mleka (a tutaj to wylacznie dobra wola pracodawcy). Ale i tak dosc szybko wprowadzilam stale pokarmy, zeby do ukonczenia przez Potworki 8-9 miesiecy, nie musiec juz odciagac... Piersia jednak, bedac w domu, karmilam znacznie dluzej...

      Usuń
  8. Hmm... No coz... Pamietam nadal te niedospane nocki, glowe pekajaca w pracy z braku snu... Tutaj Nik dal popalic budzac sie przez dluuugi czas niczym noworodek - co 2 godziny. Bi byla jakas laskawsza w tym wzgledzie... ;)
    Przyznaje, ze szczegolnie z Nikiem, czesto mialam mysli, zeby przejsc na modyfikowane. Teraz jednak ciesze sie, ze nie przeszlam. Mimo wczesnego powrotu do pracy (po niecalych 3 miesiacach), mimo odciagania mleka 2x dziennie w robocie, nocnych pobudek, a potem przysypiania na meetingach... Karmilam Bi 15 miesiecy, a Nika 20. I nie zaluje, a wrecz przeciwnie, ciesze sie, ze im to dalam. I z rozczuleniem wspominam te chwile z dziecieciem przy cycku. Szczegolnie cenilam je sobie z Bi, ktora byla wybitnie coreczka tatusia. Poza wiszeniem na piersi, matka mogla prawie nie istniec. Cieszylam sie wiec, ze mamy te wspolne chwile przy cycku, ktore tylko ja jestem w stanie jej dac. ;) Jesli bedzie mi kiedys dane miec trzecie, tez mam nadzieje karmic je piersia. Nawet dluzej. :D

    OdpowiedzUsuń
  9. oj jak cię rozumiem... trzymajcie się dziewczyny, cokolwiek postanowicie :))

    OdpowiedzUsuń