Razem Lepiej!

Razem Lepiej!

sobota, 7 listopada 2015

Welcome to this place, I'll show You love, I'll show You everything...With arms wide open

Podkład muzyczny proszę: 



Well I just heard the news today
It seems my life is going to change
I closed my eyes, begin to pray
Then tears of joy stream down my face

With arms wide open
Under the sunlight
Welcome to this place
I'll show you everything
With arms wide open
With arms wide open

Well I don't know if I'm ready
To be the man I have to be
I'll take a breath, I'll take her by my side
We stand in awe, we've created life

With arms wide open
Under the sunlight
Welcome to this place
I'll show you everything
With arms wide open
Now everything has changed
I'll show you love
I'll show you everything
With arms wide open
With arms wide open
I'll show you everything ...oh yeah
With arms wide open..wide open


If I had just one wish
Only one demand
I hope he's not like me
I hope he understands
That he can take this life
And hold it by the hand
And he can greet the world
With arms wide open...

With arms wide open
Under the sunlight
Welcome to this place
I'll show you everything
With arms wide open
Now everything has changed
I'll show you love
I'll show you everything
With arms wide open
With arms wide open
I'll show you everything..oh yeah
With arms wide open....wide open



Męczę tę piosenkę w kółko.
To najpiękniejszy kawałek o rodzicielstwie jaki znam.
Chociaż wszystkie, które znam są piękne i wzruszające.
Ale ten to mój faworyt. Wyciskacz łez.
Słuchałam po narodzinach Seby, po narodzinach małego R, małego P... no i dzisiaj.

Jest wieczór, zostałam sama z Alicją.
Błoga cisza.
Calineczka moja śpi już kolejną godzinę.
Zaparzyłam herbatę, którą otrzymaliśmy w cudownej paczce od rodzinki M., a stworzonej przez "PaczkaMalucha.pl", zapaliłam świeczkę...
Otworzyłam folder ze zdjęciami z naszej brzuszkowej sesji.
Nie mogę uwierzyć, że minęły zaledwie dwa tygodnie.
Mam wrażenie, jakby to było już wieki temu.
Wszystko się zmieniło.

W poprzednim wpisie wspomniałam o łzach.
Och...nie brak mi ich.

Wzruszyła mnie reakcja teściowej,gdy odwiedziła nas w szpitalu.
Głos ugrzązł jej w gardle...a mnie zaraz potem. Obie miałyśmy łzy w oczach.
Myślałam, że ona już zaspokoiła "babciowy instynkt", ale na szczęście myliłam się.
Widzę, że ukochała A. od pierwszego wejrzenia, a też cała sytuacja wpłynęła na zacieśnienie się relacji między nią a Sebastianem.

Reakcja Seby na Siostrę - znów moje łzy. Ten pisk radości, kiedy wrócił do domu z przedszkola i nas zastał - bezcenny. Nie zapomnę tego dźwięku do końca życia.
Co prawda później sam nie wiedział co ma robić.
Dziś, po kilku dniach widzę, że nie do końca potrafi się odnaleźć w nowej sytuacji.
Zupełnie jak ja.
Ale tłumaczę sobie, że na wszystko potrzeba czasu.
Poukładamy jakoś czas, rytm dnia i te wszystkie emocje.
Bardzo nie chcę, by czuł się poszkodowany, czy zagrożony. A mam wrażenie, że trochę tak jest. Powtarza co chwilę, że bardzo mnie kocha.
A jednocześnie zdarza mu się robić złośliwie pewne rzeczy.
Wiem, że jestem mocno zaabsorbowana Alicją , staram się jednak oddawać Sebkowi jak najwięcej swojej uwagi.
Na drugi dzień po powrocie do domu, wyszliśmy we dwoje wieczorem na spacer z psem i do sklepu, a później piekliśmy razem ciasto.
Wieczorne rytuały pozostały bez zmian, ewentualnie do słuchania bajek, dołącza śpiąca w koszu Alicja.
Angażuję go, na ile to możliwe, w pomoc przy małej. Robi to chętnie. Przynosi pieluszki, chusteczki. Woła mnie, gdy Maleńka zapłacze.
Lubi ją głaskać i całować. Biegnie do niej , wołając "Twój blacik juś do Ciebie idzie".
Jest słodki taki opiekuńczy, a jednocześnie dwa razy bardziej absorbujący z nadmiernie głośnym zachowaniem, lub robieniem niektórych rzeczy po złości.
Momentami tak trudno to zaakceptować....
Myślę, czy go nie pokrzywdziłam, mimo, że pragmatyczna część mojego umysłu jest świadoma jakim darem jest rodzeństwo.
Ale myślę... aż do łez.

Patrzę jak M. kanguruje Alicję. Ona w samym pampersie na jego gołej klatce. Śpią oboje tak wyjątkowo spokojnie. Gdy ją podnoszę, ciężko ją wybudzić i jest tak cudownie cieplutka...  - łzy.

Słyszę jak M. do Niej mówi, jak z zachwytem patrzy i stwierdza, że nie wie, czy ona naprawdę jest taka śliczna, czy tak mu się zdaje, bo to jego córka - łzy.

Przychodzi paczka od Rodzinki N. - łzy.

Myślę jaka szkoda, że moja mama nie ma nawet jak zobaczyć Alicji, bo nie dochodzą do niej mms'y - łzy.

Kładziemy się z M. do łóżka. Przytulamy się, całujemy...chciałoby się coś więcej, ale wiadomo, że to jeszcze nie pora...mam wrażenie, że wszystko jest inaczej - łzy.

Na drugi dzień po powrocie do domu, zalałam się łzami.
Po kryjomu, w łazience.
Jakoś mnie to nagle wszystko przerosło.
Cała ta wielka zmiana.
I to wcale nie były łzy szczęścia, chociaż też nie mogę powiedzieć, że czułam się w tamtym momencie nieszczęśliwa.
Trudno mi to określić, co się wydarzyło tego wieczora.
Jakby przeraził mnie ogrom tej zmiany.
Jeszcze chwilę temu wszystko było inaczej.
Tyle czasu kulałam się z brzuchem, stękałam, sapałam, ruchy sprawiały mi trudność.
Nagle znów robię wszystko bez wysiłku.
Nagle Panie w PoloMarkecie nie patrzą już na mnie maślanymi oczami.
Nagle nie jestem już nosicielką cudu.
Nagle zabrakło tej codzienności, którą zostawiłam w domu jadąc do szpitala.
Nagle nie mam już tylko Synka.
Nagle mam dzieci.
Mamy dzieci.
Nagle mniej czasu dla Seby.
I nagle on mi się wydaje taki inny. Nawet fizycznie wydaje mi się, że taki duży się zrobił. Rozpaczliwie szukam w nim dzieciaczka.
Dlaczego muszę szukać? ...
Nagle mam wrażenie, że między mną a M. jest inaczej. Na 99% to tylko wrażenie. Głupi wkręt, że misja wypełniona i może już nie jestem mu potrzebna. Może już nie będzie tak o mnie dbał i troszczył się, patrzył z zachwytem i w "TEN" sposób. Może będę już tylko matką dzieci....
Jeszcze nawet nie sprawdziłam, ale w głowie już urojenia...

Przespałam noc z głową pełną tych myśli.
W większości minęło.

Fizycznie połóg jest łaskawy dla mnie.
Jestem w super formie, nic poza pogryzionymi na maxa sutkami, mnie nie boli. W ogóle po mnie nie widać, że dopiero co urodziłam (poza flakiem w miejscu uroczego brzucholka).
Problemy z piersiami i bolesne obkurczanie macicy, to jedyne, co mi dolega.
Na sutki zbawienny okazał się olej kokosowy i żałuję, że kupiłam go dopiero wczoraj.
Ale połóg to nie tylko fizyczność.
To niestety także hormony, co odczuwam dużo mocniej niż po narodzinach Seby.
Trochę się z tym zmagam.
Trochę sama nie rozumiem dlaczego.
Bo przecież jest idealnie - tak, jak chciałam.
Przygotowywałam się na tę zmianę. A teraz jakoś ciężko mi się do niej przyzwyczaić.
Są momenty, że po prostu tęsknię. Nawet za tym, co było tydzień - dwa temu.
A przecież za nic na Świecie nie oddałabym Alicji.
Zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia. Oddałam serce tak samo mocno, jak Sebastianowi.
Mam dwoje dzieci i dwa serca.
Kocham podwójnie.
I nie rozumiem, czemu czasem jest mi tak dziwnie...
I dlaczego ten czas taki pełen łez.

6 komentarzy:

  1. Hormony, tak po prostu jest. Minie. Oj jak sobie przypomnę siebie z przed roku... łzy. A teraz? A teraz w pon wielki powrót do pracy po prawie dwuletniej przerwie.
    Trzymajcie się.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hormony dają na zachęt, to minie. Jak bliskie mi to co piszesz o starszym synku...jakbym swoje myśli czytała. Mój też taki duży mi się wydaje i też myślałam,czy go nie skrzywdzilam rodzeństwem,ze mam mniej czasu jestem zmęczona, czasem niecierpliwość.......

    Życzę Wam dużo sił!!!już nic nie będzie jak wcześniej,będzie trudniej,ale piękniej, pełniej!

    OdpowiedzUsuń
  3. no, to sobie pobeczałyśmy... ;) a tak serio to przypomniał mi się mój czas po porodzie, niby wszystko fajnie, a przerażenie i chęć ucieczki, i potrzeba słyszenia, że wszystko jest ok - ogromne... wspieram! daj sobie czas :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej, ile tu dziś emocji! Tych pięknych, ale i tych trudnych. Rozumiem to, co piszesz o Sebciu, każde jedno zdanie. My chyba za bardzo odsunęliśmy Elizę od Lilki w tym pierwszym, świeżo poszpitalnym okresie. Lila wydawała mi się taka delikatna, a Eliza... taka zaborcza, nieporadna w tym okazywaniu uczuć. Bałam się, po prostu. Te wątpliwości odnośnie tego, czy nie skrzywdziliśmy starszaków rodzeństwem, wydają mi się normalne i naturalne. Chyba, że... jak coś występuje u mnie, to już uznaję to za normę społeczną :)
    Tyle, że... Kiedy tak naprawdę dostaniemy odpowiedź na pytanie, czy postąpiliśmy słusznie? Mnie osobiście się wydaje, że takim wyznacznikiem tego jest czas, kiedy dorosłe dzieci mogą na siebie liczyć, mają dobry kontakt wspierają się... Bo i teraz, i w wielu dojrzewania Oni będą się kłócić, może nawet tłuc, wyzywać i tak dalej... I tak sobie to wszystko staram tłumaczyć, bo wątpliwości i powodów do nich mam ostatnio mnóstwo :(

    A co do tego, co napisałaś na końcu...
    Może nie do końca jak u Ciebie, ale przeżyłam coś podobnego, kiedy urodziła się Lila. Pobyt z Elizą w szpitalu i powrót do domu, to nie było to, czego doświadcza większość mam. Stres, nerwy, lekarze, szpitale, diagnozy... Całą ciążę z Lilą zaklinałam los, żeby tym razem było inaczej, modliłam się o normalność. A kiedy po powrocie z Lilą do domu ją dostałam, nie umiałam się w niej odnaleźć. Gdzieś tam, podświadomie, chyba czekałam na powtórkę z rozrywki. Co ciekawe... Kiedy już się upewniłam, że Lila jest zdrowa, że pod każdym względem jest inaczej niż z Elizą, zamiast skakać z radości, ja płakałam, bo tak namacalnie poczułam to, co mnie wtedy te ponad 6lat wcześniej ominęło. I powiem Ci, że pierwsze 4miesiące prawie całe przepłakałam...

    Trzymam za Was kciuki. Za szczęście, normalność, codzienność. I za to, żeby hormony już się uspokoiły ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Majus zgadzam sie z innymi komentarzami....jest ianczej bedzie inaczej ale przywykniesz do tego.. czy bedzie lzej ...raczej nie I czesto gesto jest tak ze Matt z Addy a ja z mala bo jedna musi isc spac druga chce sie bawic... Addy ma czasam takie odchylki zazdrosci czy robi rzecz na opak aby zwrocic uwagebo to dla nich tez jest wielka zmiana.... marudzi wiecej itp itd.... ale to jest normalne bo z druiej strony to kocha siostre nad zycie karmi ja daje jej zabawki spiewa itp itd a ja staram sie nia spedzac czas sam na sam.....5 miesiecy minelo a my dalej pracujemy nad czasem, strategia, jak pracowac dbac o dwojke dzieci malenzstwo I dom :) to bedzie praca przez lata :)/kama

    OdpowiedzUsuń
  6. Pamiętam te pierwsze powitania... chyba nigdy się ich nie zapomina :)

    OdpowiedzUsuń