Razem Lepiej!

Razem Lepiej!

wtorek, 13 października 2015

Gotowa

Zdaje się, że mentalnie dotarłam do finiszu.
Chyba chcę już urodzić.

Jestem zmęczona, rozdrażniona, jest mi ciężko, czuję się brzydka i poddenerwowana.

Przyszło zimno. Nieprzyjemne, przenikliwe...okazało się, że nie mam kompletnie co na siebie włożyć. Jedyna kurtka, w której mieścimy się razem z Alicją, to Softshell z Lidla, który niestety pasuje wyłącznie do adidasów. A na temperaturę bliską 0 stopni już niestety nie wystarcza.
Podjęłam więc dzisiaj nie lada wysiłek i obeszłam....albo raczej "obkulałam" kilka sklepów w galerii. W ostatnim znalazłam idealne ponczo, pod którym mogę tę kurtkę schować i udawać, że nie mam na sobie niczego, co totalnie nie pasuje do reszty stroju :)

Chociaż mam też przeczucie, że już za długo to nie potrwa.....
Coś chyba pomału zaczyna się dziać. Jeszcze tydzień temu u lekarza nie było śladu rozwarcia, ale wydaje mi się, że na kolejnej wizycie już będzie.
Niunia stała się jakoś mniej ruchliwa. Dzisiaj nawet wystraszyłam się, bo zdawało mi się, że od kilku godzin nie czułam jej wcale. Z tego powodu odwołałam odwiedziny u M. we Wrocławiu.
Na szczęścia Alicja się uaktywniła, no ale jakoś strach mnie obleciał, że co zrobię, jakby coś się zaczęło dziać, a ja sama z Sebą na autostradzie. Nie pojechałam i już pewnie nie pojadę.
To aż do mnie niepodobne , takie panikowanie.
Nie wiem, czy to przeczucie, czy może coś miało się wydarzyć i podświadomość mnie powstrzymała.... Ale coś w środku kazało mi już siedzieć na tyłku i torbę do szpitala spakować.

Tak też zrobiłam.

Za nami i tak intensywny weekend.
Od piątku do niedzieli byliśmy w Zielonej Górze.
Wróciłam taka podbudowana i uszczęśliwiona, że udało mi się zobaczyć z Przyjaciółkami. Pogadać sobie troszeczkę po babsku.
Byliśmy na chrzcinach drugiego Synka mojej A.
Mały jest cudny...taki spokojny, malusi i pachnący dzidziusiem....
Od tulenia go, poczułam, że już bardzo chciałabym mieć swoje maleństwo w ramionach :)

Ta wizyta dobrze zrobiła również Sebastianowi.
Był wręcz zafascynowany niemowlęciem. Ciągle stał nad łóżeczkiem, bądź wózkiem, głaskał W. po główce, chciał pomagać w przewijaniu i ubieraniu.
W sobotę rano wstał i od razu poleciał do sypialni A. i T. i nie odstępował łóżeczka prawie na krok.
Gdy tam w końcu zajrzałam, powiedział z zachwytem: "Mamusiu ziobać jaki on jeśt piękny".
Miód na moje serce...
Nie wiem, czy nad siostrą również będzie się tak rozpływał, ale takie reakcje, wskazują na to, że jednak będzie cudownym braciszkiem.
Nasza w tym rola, aby go w tym wesprzeć i niczym nie zrazić.

Oczywiście, jak zawsze , super bawił się również z P. - czyli starszym bratem W.. Naprawdę aż przyjemnie popatrzeć na nich dwóch.
I tylko nie możemy z A. odżałować, że już nie jesteśmy tak blisko siebie i nie możemy spotykać się częściej.

Strasznie mi tu brakuje tych moich dziewczyn... to już ponad półtora roku, jak nie mieszkam w ZG, a ta tęsknota wcale nie słabnie. Wręcz odwrotnie.

Tym bardziej cieszę się, że zdążyłam jeszcze tam pojechać, zanim nasz Świat znów obróci się o 180 stopni. Naprawdę pozytywnie doładowało mi to akumulatory.
W dodatku poczułam się otoczona taką kobiecą troską... taką wyjątkową. Przyjemną bardzo.
M. naturalnie jest bardzo troskliwy...im bliżej końca, tym bardziej.
Ale wiadomo, jak to kobieta z kobietą, młoda matka z drugą młodą matką.... to więź wyjątkowa i szczególne zrozumienie, empatia.
Czułam je przez całe 3 dni pobytu tam.

I wróciłam taka bardziej gotowa.
Na wszystko.

10 komentarzy:

  1. Trzymaj się Martuśka jeszcze chwilkę i będziesz tulić swoje maleństwo. Trzymam kciuki za szybki i w miarę mało bolesny poród:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie to opisałaś... Kobieca przyjaźń, zwłaszcza jeśli wyrasta poza ramy 1+1 musi być jeszcze piękniejsza, fajniejsza... Musi... bo nie znam tego z autopsji, ale piszesz, tak, że wierzę w każde jedno słowo :)

    Ech, jak ja znam ten ból z odzieniem wierzchnim pod koniec ciąży. Dla mnie pogoda była łaskawa, o wystarczył ubiór na cebulkę, a na to płaszcz (nie wierzę, że mieściłam się w niego w 9miesiącu ciąży :)) jesienny, tyle, że rozpięty.

    No to co Martuś, powoli zaczynamy odliczanie? :) Ale chyba jeszcze tak bardzo powoli, bo zdaje się, macie termin po 1listopada?

    OdpowiedzUsuń
  3. Marta kiedy to zlecialo i juz jestescie na finishu :-)
    Sebastian na pewno bedzie super starszym bratem.
    Trzymam kciuki za latwy porod.dziewczyny!!! Sciskam ♡

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzymaj się!! :* czekamy na Alę

    OdpowiedzUsuń
  5. To tuż tuż..az mialam dreszcze czytajac tego posta!
    Kibicuję malutkiej od początku.
    Kciuki sciskam.
    Bedzie dobrze!!

    OdpowiedzUsuń
  6. I ja dolaczam sie do powyzszych postow i bardzo mocno trzymam kciuki za szybki i malo bolesny porod. Wszystkiego dobrego!!!
    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  7. Juz niedlugo! Jeszcze troszke i bedziesz trzymac Alicje w ramionach! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. To szczesliwego rozwiazania,trzymam kciuki aby dobrze się wszystko skonczylo.I pisz pisz Kochana czy mala się juz pcha czy nie.Moze jeszcze uda Ci sie cos napisac do rozwiazania :)
    Pozdrawiam Marta

    OdpowiedzUsuń