Razem Lepiej!

Razem Lepiej!

wtorek, 8 września 2015

Przykro będzie się rozstać


I przyszła po raz pierwszy wczoraj ta myśl

"Przykro będzie się pożegnać".

Przyszła w jakiejś totalnie abstrakcyjnej sytuacji.
W samochodzie, pomiędzy załatwianiem kursu pływania dla Sebcia a odbieraniem rowerka - prezentu urodzinowego dla tegoż.
Spojrzałam na otoczony pasem bezpieczeństwa brzuch i pomyślałam, że smutno będzie bez niego.
Pusto.
Puste ciało.
Takie już trochę zużyte...
z zakończoną misją.

Dziwnie będzie bez tej mojej nieodłącznej ,maleńkiej towarzyszki, bez głaskania jej przez brzuszkowe powłoki.

I przecież wiem jak to wszystko wygląda.
Znam to dobrze.
Brzuszkowa towarzyszka przejdzie na drugą stronę i nawet zatęsknić nie zdążę.
Bo ona będzie na ramieniu,
przy piersi,
przyklejona do mnie w chuście.

Sebastian dalej będzie całował i głaskał, ale już nie przez osłony.
Wiem, że będzie jeszcze lepiej niż jest.
Ale ten żal, chyba obowiązkowo zawsze musi się pojawić.
Zwłaszcza, kiedy ciąża przyjemna jest, jak moja.

Nie zaklinam się na wszystko, bo życie scenariusze lubi pisać za nas.
Ale na dzień dzisiejszy z tym odmiennym, cudownym stanem, przyjdzie się pożegnać już na zawsze.
Z tym stanem, który już od pierwszego razu obdarzyłam uwielbieniem.
Pomimo niedogodności, obaw, dolegliwości, wyrzeczeń, trudów, poświęceń, strachu i bólu.
Minęło już 7 miesięcy tego poczucia, że robię w życiu coś wyjątkowego.
Że jestem teraz taka ważna, taka potrzebna.

Taka....
Bardziejsza, jakby to określił Kryspin - Cesarz Internetu ;)

Prześmieszne słowo, ale idealnie określa moje poczucie samej siebie.
Jestem Bardziejsza.
Bo jestem podwójna.
Bo we mnie rośnie mały cud.
Maleńkie nasze szczęście.
Suma Miłości Mojej do M. i M. do mnie.

Od 7 miesięcy jestem Twórczynią.
Noszę i pielęgnuję

Obserwuję jej reakcje
Wiem, że nie lubi, kiedy się denerwuję
Że uspokaja się, gdy tańczymy ( znów tańczymy, po wakacyjnej przerwie, choć przyznać muszę, że jednak po 2 miesiącach odczuwam istotną zmianę)
Wiem, że rano lubi się pokręcić
I wieczorem, kiedy kładę się do łóżka, ona też kokosi się w swoim miejscu.

Już tylko dwa miesiące tej idealnej symbiozy nam pozostało.

Z drugiej strony jest jeszcze jedna tęsknota, która w ostatnich dniach się przypałętała.
Tęsknota za relacją Sebastian - Mama.
W sensie, że teraz jeszcze nie tęsknię, ale taką obawę mam, że zacznę.
Nie chciałabym odbierać mu tego czasu z Mamą.
Naszych poranków z dwoma odcinkami "Zagadek Pośpiechowa"
Wspólnego wykonywania domowych czynności.
Porannego sobotniego spaceru po świeże bułki i jajka.
Możliwości porzucenia wszystkiego w jednej sekundzie, kiedy pada zaklęcie: "Mamusiu, chodź się do naś psytulić", lub "Mamusiu, pogadamy sobie?"
Wieczornego czytania i tulenia na dobranoc.

Nie mam jeszcze pomysłu jak to zrobić, ale MUSZĘ, koniecznie muszę mieć czas na to wszystko, chociaż cała reszta będzie inaczej.

Z tego strachu, że coś mu odbiorę, sama powróciłam do rytuału leżenia razem z nim póki nie uśnie.
Pewnie to błąd wychowawczy numer jeden.
Ale tak mi serce podpowiada.
Że tak trzeba, że póki jeszcze mogę, to dam mu tyle swojego czasu, ile tylko zdołam.

I przecież mam także tę świadomość i doświadczenie, że nowy członek rodziny, to tak naprawdę więcej miłości i więcej tego "RAZEM".
Bo już w tę relację Sebastian - Mama, która przez 2,5 roku była jedyną i najważniejszą, wprowadziliśmy M.
I niczego nam on nie zabrał. Wręcz przeciwnie.
Zależność się rozgałęziła i jest już Sebastian - Mama, Sebastian - Tata, Sebastian - Rodzice. 
Nikt niczego nie stracił.
Wszyscy zyskali.

Niby tak wszystko wiem,
wszystko sobie wytłumaczyć potrafię
Ale mimo tego, rośnie gdzieś w środku pewien strach.
Przez nieznanym, jeszcze nieodkrytym, nowym...
Powiew adrenaliny, jak przed każdą ekstremalną przygodą.

4 komentarze:

  1. Już mnie przestraszyłaś, że bloga zamykasz czy coś...... Oż ty :) Ja chętnie taki brzuszek przygarnę :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zamknac bloga? Toz to moj powiernik idealny :) A brzuchola nie oddam...za to zycze wyhodowania wlasnego;)

      Usuń
    2. Dzięki :) Nie martw się, Twojego nie zabiorę, wiem ile to kosztuje czekanie na niego :)

      Usuń
  2. Pamietam, ze tez tak myslalam... jakos do 9 miesiaca... Potem juz marzylam, zeby zrzucic "balast". :D

    OdpowiedzUsuń