Razem Lepiej!

Razem Lepiej!

środa, 2 września 2015

Gorszy dzień

Smutno będzie. 
Więc taki "podkład" (niezwiązany z tematem, lecz nastrojowy wybitnie): 





Czasem przychodzą takie dni, że i mnie dopada.
Znużenie, zmęczenie, klapnięcie, brak sił, brak chęci, brak humoru i kiepskie samopoczucie.

Dzisiaj jest taki dzień.

Ciężko mi jakoś,
skoncentrować na pracy się nie mogłam.

Gdy wracałam z pracy, zadzwoniła Przyjaciółka.
Ucieszyłam się,że pogadamy.
Rozmawiając z nią przez telefon, przyszłam do rodziców. Odbieram od nich Sebcia, który nie chodzi w tym tygodniu do przedszkola, a przy okazji jem też obiad.
No i o ten obiad zrobiła się awantura, bo mama uszykowała, a ja na telefonie.
Ogólnie rzecz biorąc, stosunkowo niewiele rozmawiam przez telefon. Nigdy jakoś za tym nie przepadałam. Zawsze wolę rozmowy twarzą w twarz.
Jednak wszystkie moje Przyjaciółki znajdują się min, 160 km ode mnie....najdalsza (w sensie przestrzeni), to nawet google maps nie wylicza w km, tylko w loto-godzinach.....pomyśleć, że jeszcze "niedawno" chadzałyśmy do siebie w kapciach...
Z tego względu czasem muszę powisieć na telefonie dłużej niż parę minut.

Nie mogłam się skupić na rozmowie, słysząc drugim uchem komentarze mamy, więc przerwałam.
Mamie usiłowałam coś powiedzieć, ale ona gdy w złości jest, to niczego nie przyjmuje. Ostatecznie nawrzeszczałyśmy jedna na drugą, zjadłam obiad i wyszłam.
Pogadać w spokoju.

No i pogadałyśmy sobie.
Powymieniałyśmy uwagi o przedszkolach, o karmieniu dzieci, o upałach, niewyspaniu, chorobach...Ot takie babskie pitu-pitu.
A. zaprosiła nas na chrzciny.
No i trzeba było kończyć , bo dzieciaki wzywały.

Rozłączyłyśmy się
a z oczu ciurkiem popłynęły mi łzy.
Ciurem nieprzerwanym.
I tak szłam, spłakana, pociągająca nosem...

Wcale nie chciało się przestać płakać.

Chlipiąc dotarłam pod dom rodziców,
smarkając wsiadłam do auta
i łkając dotarłam do siebie do domu.

Taką jakąś tęsknotę poczułam.

Za babską rozmową.
Za kobiecym towarzystwem.
Za tym zrozumieniem, co tylko między przyjaciółkami.
Za takimi wyjątkowymi dziewczyńskim emocjami.
Za poczuciem powiązania.

Niby wiem, że ja mogę zawsze w to auto wsiąść i jechać.
I staram się to robić.
I one niby mogą.
Chociaż w tę drugą stronę jakoś ciężej. Pewnie dlatego, że one tam trzy, a ja tu jedna.
I że to ja kiedyś należałam TAM.
A one nigdy tu.

To jest właśnie ta najważniejsza "rzecz", z której musiałam zrezygnować, podejmując decyzję.

Tutaj mam najcudowniejszego narzeczonego,
piękne, w moich oczach, mieszkanie
DOM - czyli życie, które w tym mieszkaniu się toczy.
Pewniejszy byt.
Większe poczucie bezpieczeństwa.

Ale przyjaźni damskiej mi brak.

I zrozumiałam, że teraz, w tym wieku, to już ciężko przyjaźnie takie bliskie zawrzeć.

Mam kilka koleżanek, na spotkania od czasu do czasu na kawkę.
Mam fajną koleżankę w pracy...aż mi żal, że zaraz skończą się nasze codziennie pogaduchy...właściwie zanim ta relacja zdążyła się w jakąś głębszą przemienić.
Ale to nie jest i raczej nie będzie nigdy to samo.

Nie mam nikogo, do kogo mogę zadzwonić i powiedzieć "Hej, mam zły dzień" i usłyszeć w odpowiedzi "To przyjedź", albo "Będę za pół godziny".


Tęsknię.
Nie myślę o tym codziennie
Rzadko kiedy, tak jak dziś - do łez.
Ale One i ich rodziny, to była moja "rodzina zastępcza" przez 11 lat życia tam.

I czasem są takie dni, jak ten, że może ciśnienie, może hormony, a może coś innego, nienazwanego, przyprowadza mi tę tęsknotę, a ona uwiesza się na mojej nodze i męczy.

I chociaż kocham M. jak szalona i uważam Go od lat za swojego Przyjaciela, to gdy wyżaliłam mu się z mojego smutku, poczułam , że nie zrozumiał. Mimo wszystko jednak, starał się pocieszyć, jak umiał.

A gdy później zadzwoniłam do Mamy, żeby przeprosić za mój wybuch i jej również zwierzyłam się z moich odczuć, to pojęła w mig o co chodzi.

Bo kobiecie nie mniej niż faceci, potrzebne są jeszcze inne kobiety.


5 komentarzy:

  1. Też mi często brakuje damskiej przyjaźni....zastępuję ją blogowaniem, ale z laptopem picie kawy to nie to samo co wypad na miasto z psiapsiółką.... Będzie dobrze! Takie gorsze dni się zdarzaja, ale po nich zawsze jest lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojjj Majus borykam sie z tymi e mocjami czesto....ciezko jest zdobyc nowe wspaniale przyjacielskie ralacje w tym wieku bo wszyscy maja "kogos" z liceum, ze studiow itp itd... Tesknie bardzo za rozmowami za wszystkim... buziaki/kama

    OdpowiedzUsuń
  3. Przytulam z daleka, zza oceanu ale wiedz, ze jestem zawsze :-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozumiem Cie dobrze. W koncu tak naprawde to dopiero co przeprowadzilas sie z poprzedniego miejsca, w ktore zdazylas "wrosnac"... Kiedy wyjechalam do Stanow, przez bardzo dlugi czas brakowalo mi dziewczyn, ktore znalam jeszcze od czasow lyceum, bliskiej kolezanki ze studiow... Tak naprawde kilka lat zajelo, zeby zaakceptowac fakt, ze lubie miejsce gdzie mieszkam, ale musze sie pogodzic z brakiem przyjaciolek. Mam kolezanki, ale widujemy sie tylko sporadycznie i nie sa to zbyt zazyle relacje. Tak naprawde najlepiej rozmawia mi sie z siostra przez skypa. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo dobrze Cię rozumiem... Do mnie na kawę możesz zawsze wpaść, albo dzwonić! ;)
    Ciągle czekam na drugą I, czasami też nie mam komu się wyżalić :(

    OdpowiedzUsuń