Razem Lepiej!

Razem Lepiej!

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

3 trymestr - start!


W tym tygodniu bez wątpliwości, znajdziemy się w 3 trymestrze.
Rozpocznę 30 tydzień ciąży.
To już nie są żarty! 

W ostatnich dniach dokonałam przeglądu za małej Sebciowej garderoby. Póki co, oddzieliłam ciuchy typowo chłopięce od neutralnych i te pierwsze oddałam znajomej.
Kolejny etap, to oddzielenie tych już zużytych, od tych nadających się, a później segregacja rozmiarowa.
Na pawlaczu zwolniło się trochę miejsca, muszę teraz rozplanować co tam przenieść, aby zwolnić miejsce w szafie na rzeczy z komody, aby komoda pomieściła ubranka Alicji.
Niedługo dostanę dziewczęce ciuszki od mamy koleżanki.
Muszę też zorganizować transport dla kosza do spania....
Czyli krótko mówiąc - logistyka.
Kto zrobi to lepiej niż ja? ;)

Chyba w końcu poczułam delikatnie ten zew przygotowań.
Pampersy w promocyjnych cenach na nowo przyciągają mój wzrok ;)
Pomału zaczęło rozjaśniać mi się w głowie, co jeszcze będzie potrzebne.
Już się obawiałam, że nie dojdę do tego momentu i pojadę na porodówkę bez niczego :P

Jeszcze kilka tygodni i powinnam mieć więcej czasu, aby móc już tak na dobre zająć się przygotowaniami.
Staram się też psychicznie jakoś pozytywniej nastawiać na poród. Chwilowo strach minął, lecz znając życie, niebawem powróci.

Alicja przybiera teraz coraz szybciej na wadze. Waży już prawie 1,4kg Od poprzedniej wizyty urosła o 400g. Ja tym razem dla odmiany tylko 500g.
I całe szczęście, bo miesiąc temu stanięcie na wadze zepsuło mi całą radość z odwiedzin u naszego Pana doktora.
Ale eliminacja cukru oraz ruch na wczasach zrobiły swoje.
Aby tę dobrą tendencję utrzymać, zarządziłam wczoraj popołudniowy spacer po lesie. Zabraliśmy psa i Dziadków. Wymyśliłam, że będziemy szukać ruin pewnego zamku, ukrytych w Książańskim Parku Narodowym.
Niestety burza kazała nam zawrócić, ok. kilometra przed celem.
Mimo tego, spacer zajął nam bite 3 godziny.
Po drodze różne atrakcje - malutkie żabki, jaszczurka, pyszne jeżyny prosto z krzaczka.
Bardzo przyjemne wyjście. I dość wyczerpujące.
Po wtrząchnięciu gęstej porcji niedzielnego rosołku, stwierdziliśmy, że na drugie danie robimy pizzę.
Biedny Seba, który zapałał do tego pomysłu największym entuzjazmem, niestety nie doczekał finału. Zapadł w kamienny sen tuż przed wyjazdem pizzy z piekarnika. Żadnym sposobem nie mogliśmy go dobudzić. Obawiałam się, czy nie zarządzi pobudki ok 23, ale gdzie tam! Zbudził się dopiero przed 6 rano, aby pójść do toalety, po czym przyszedł do mnie do łóżka i dospał jeszcze do 7.
My wieczorem zajęliśmy pozycje wertykalne przed telewizorem. Zaczęliśmy oglądać Matrixa. Ja w połowie ucięłam sobie ok. godzinną drzemkę - zbudziłam się na napisy końcowe :)

Ostatni okres mija mi pod szyldem SS - spanie i sikanie (za przeproszeniem).
Ze spaniem nie mam najmniejszych problemów....poza tym, że zazwyczaj budzę się z uczuciem,  że było go zbyt mało :)
Z sikaniem jest dokładnie odwrotnie.
Z Sebastianem nie doznałam jakiegoś nadmiernego ciśnięcia na pęcherz, za to teraz aż samej mi ciężko uwierzyć ile razy można wędrować do toalety.
A najdziwniejsze uczucie, że to dzieje się tak nagle. Mam wrażenie , że Niuńka się rozciąga i przyciska "zawór" i wtedy nie ma zmiłuj ;)

W drugą stronę również się rozciąga, uciskając mi przeponę, dzięki czemu miewam zadyszkę np. po 3minutowym spacerze z domu do Polo Marketu.
Cierpię też na kolki wątrobowe - to akurat powtórka z rozrywki. W pierwszej ciąży od tego się zaczęło....a skończyło po 1 urodzinach Seby, na stole operacyjnym.
Teraz już nie ma czego wycinać, więc lepiej, żeby po prostu samo przeszło, gdy moje narządy powrócą na swoje pozycje.

Więcej przypadłości nie mam i ogólnie jestem w dobrej formie.
Staram się jak najwięcej być w ruchu, bo jednak 8 godzin dziennie za biurkiem nie sprzyja niczemu, poza nadmiernym przyrostem wagi.
Nawet w działkowe prace się zaangażowałam, co nigdy wcześniej nie było specjalnie moim konikiem.
I w zasadzie nadal nie jest do końca, ale motywacja zacna - wierzę, że im bardziej rozruszam szanowne swe 4 litery, tym szybciej pójdzie wydawanie na świat maleństwa.

Czasem ta moja kondycja jest chyba jednak zbyt dobra, co w sobotę skrupulatnie wykorzystał mój chłopak, i co ostatecznie doprowadziło do pierwszej narzeczeńskiej kłótni :P
Ojj zła byłam bardzo, a ciążowe hormony tylko dolały oliwy do ognia. Pożar na szczęście już ugaszony.
Dzisiaj po pracy ja idę robić sobie paznokcie w zamian za przepracowaną sobotę :)

A propo's paznokci i urody.
Oglądam te nasze zdjęcia znad morza i doszłam do wniosku, że nie ma takiej tragedii ze mną.
Początek ciąży, który przypadł niestety również na ciężki etap mojego życia psychicznego, odbił się mocno na mojej twarzy i obawiałam się, że tak już zostanie.
Wyglądałam naprawdę kiepsko, zresztą nawet pisałam tu o tym i wtedy też wróżono mi właśnie dziewczynkę.
Jednak przyszło lato, opalenizna wydobyła te kilkanaście piegów na moim nosie i zrobiło się lepiej.
Włosy, mimo że po farbowaniu i zmianie koloru, nie byłam do końca zadowolona, też jakoś się poprawiły, a co najlepsze, rzadziej proszą się o mycie.
Paznokcie mocniejsze...a moim ulubionym zabiegiem urodowym w ciąży jest właśnie manicure hybrydowy.
Nie znoszę tipsów, żele dla mnie też wyglądają za mocno nienaturalnie, ale hybrydy są idealne! I w dodatku niedrogie.
To zdecydowanie mój nr 1 w ostatnim czasie :)
No i te półtorej godziny dla przyjemności własnej robi robotę :)

Tyle na dzisiaj moich ciążowych rozważań.
Miał być jeszcze jeden wakacyjny post, ale poniedziałek to nie jest dobry dzień na wczasowe wspominki, bo można się w syndrom pokolonijny wpędzić.







10 komentarzy:

  1. Trzeci trymestr ! A dopiero kruszynka jawiła się jako wielka niewiadoma . Kiedy to zleciało ???
    Hybrydy to tez mój numer 1 . Tylko że ja robię sama i schodzi mi z tym bite dwie godziny . Ale potem mam spokój na jakieś 3 tygodnie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak,ten spokoj tez jest moj ulubiony. Wyjscie za 5 min i nie dokonuje przykrego odkrycia,ze zapomnialam zrobic pazury:)

      Usuń
  2. Energii Ci zazdroszcze, ja jeszcze chyba pod koniec drugiego trymestru stracilam resztki sil. :)

    Tez tak mialam z wlosami! Jak normalnie musze myc glowe minimum co drugi dzien, to w ciazy moglam to robic raz na tydzien! :) A co jeszcze lepsze, wlosy na nogach mi praktycznie nie rosly! Pod koniec ciazy juz w ogole nie musialam ich golic! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O dokladnie! To samo z wlosami na nogach. Szkoda,ze nie moze tak zostac:)

      Usuń
    2. I piersi mogłyby pozostać na zawsze w ostatniego trymestru, albo jeszcze lepiej- z początków laktacji :)

      Usuń
    3. O taaak te piersi....ulubiona przytulanka M. :p

      Usuń
  3. Poniedziałek to w ogóle nie jest dobry dzień na nic :) Ustawowo powinien być dniem na dojście do siebie po weekendzie :)
    Martuśka! Tak samo jak się cieszę, to tak samo Ci zazdroszczę- ale tak wiesz, niegroźnie :) I bynajmniej nie kolek wątrobowych. Matko, jak ja bym chciała wiedzieć, że jeszcze kiedyś, że jeszcze raz...

    Biedny Sebuś... Pizzy nie doczekać, toć to żal nad żalami! Ale musiał być padnięty!

    Tak piszecie o tej hybrydzie, że hmmm, chyba się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja juz chyba zamykam interes po Alicji :p Ale jeszcze potwierdze to oswiadczenie po porodzie ;) A hybryde polecam,szczegolnie,ze naprawde sa dziewczyny co robia niedrogo,a ladnie i nawet z dojazdem do domu:)

      Usuń
  4. No to trzeci trymestr pelna gebą teraz:-) ostatnia prosta.z wlosami mam podobnie, z piersiami to tak,ze wszystko rosnie,poza nimi,hehehe:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeeeejku jak ten czas leci 😉 Trzeci trymestr! SZOK! Alicja- cudowne imię. Fantastyczne!

    OdpowiedzUsuń