Razem Lepiej!

Razem Lepiej!

czwartek, 6 sierpnia 2015

6 sierpnia 2015


Obudziłam się dziś dokładnie o 5.
Półtorej godziny przed czasem.
Spałam kiepsko, Alicja się kręciła, ja się przewracałam z boku na bok...sniło mi się, że mam skurcze, że zaczyna się poród....

A wszystko przez to, że tuż przed zaśnięciem, po 23, odczytałam smsa od Przyjaciółki: "Odeszły wody, jedziemy"

O 3 miałam już w telefonie mmsa z wielkim (prawie 4kg), slodkim noworodkiem  :)

Kurczę, przeżywałam, jakby to o mnie samą chodziło!
Czułam stres w całym ciele!

Mając w pamięci kiepski pierwszy poród A, wciąż myślałam "żeby tylko było dobrze, żeby szybko, bez powikłań i komplikacji..."
I udało się.

Chociaż A. twierdzi, że ból był masakryczny, a jedynym ratunkiem masowanie pleców przez męża, który aż ręce sobie pozdzierał.

No i teraz... dopadła mnie panika!

Matko, jak ja się boję rodzić!
Boję się tak samo mocno, jak za pierwszym razem....albo nawet i bardziej!
Mimo, że mój poród można zaliczyć do naprawdę lekkich. Pierwsze dziecko rodziłam tyle czasu, co A. drugie.... jest szansa, że moje drugie wyjdzie jeszcze szybciej.
Ale mimo tego się boję.
Wtedy bałam się nieznanego.
Teraz za dużo wiem.
Wiem jaki to ból, wiem jakie mogą być komplikacje....
Nie wiem natomiast, czy ospa, którą przechorowałam w ciąży, nie ujawni powikłań właśnie tego dnia.

Bardzo, bardzo się boję.
Jestem przerażona, że znów nie dostanę znieczulenia, pomimo próśb.
Boję się rodzenia z M. Z jednej strony chciałabym, aby był przy mnie, bo daje mi absolutne poczucie bezpieczeństwa. Wiem, że zatroszczyłby się o wszystko i wszystko zrobił, aby mi pomóc. Ale mam obawy jak on to przeżyje i czy to nie wpłynie na nas później?
Boję się, że zacznę rodzić, kiedy on będzie w pracy,
Boję się, że nie zdążę dojechać do szpitala.
Boję się, że akurat nie będzie mamy, ani taty, teściowa będzie w pracy i nie będziemy wiedzieli z kim zostawić Sebcia.
Boję się też tego, że już nic nie pamiętam ze szkoły rodzenia, a teraz jakoś nie za bardzo mamy sposobność się zapisać. M. nigdy do żadnej nie chodził, więc będzie zdany tylko i wyłącznie na moją, szczątkową już wiedzę.
Nie pamiętam jak to było z tym skurczami, jak z parciem, czy w końcu te oczy zamknięte, czy otwarte...
O opiece nad noworodkiem też już chyba niewiele wiem.
Nic nie czytam, bo brakuje mi czasu. Wieczorem zwykle padam zanim jakąkolwiek książkę w rękę wezmę.

Całe to uczucie strachu jest takie nieprzyjemne.
Czuję je w spiętych ramionach i w żołądku...
W pionie trzyma mnie tylko jedno wspomnienie - zdaje się, że dzień przed porodem, czyli na 4 dzień pobytu w szpitalu, poczułam jak mi ten strach odchodzi. Bardzo już chciałam urodzić i wrócić do domu i bardziej niż przerażenie, owładnęła mną jakaś taka motywacja - że po prostu zrobię to i tyle. Przeżyję i będzie po bólu i strachu.
I tak poniekąd się stało.

No ale niestety moment kryzysowy mojego porodu też doskonale pamiętam.
I rozpaczliwe "Mamo, nie dam rady...", kiedy megamocne skurcze szły jeden za drugim, a przerwa pomiędzy nimi nagle się skróciła.

Swoją drogą, patrzę czasem na amerykańskie seriale, kręcone na porodówkach i myślę - czy u nas naprawdę nie można tak samo? Znieczulenie od razu i to wszystko idzie jakoś tak spokojniej. Bez tego okrutnego bólu, z którym nie wiadomo jak sobie radzić.
Ja już wiem jak to boli i nie chcę drugi raz.
Marzę, aby tym razem się udało, aby znów nie powtórzyła się sytuacja, że to dopiero po 4 cm, a jak już minie upragnione 4, to się okaże, że lekarz zajęty i nie ma czasu podać mi tej upragnionej kroplówki.

Jestem dziś kłębkiem strachu z jednej strony.
A z drugiej szczęścia, bo bardzo cieszę się razem z A. i mocno podniosły mnie na duchu jej słowa, że ten pierwszy kontakt okazał się ponownie tak niesamowity, że od razu poczuła, jak oszalała z miłości.
Nawet sobie szlochnęłam po cichutku, kiedy to przeczytałam :)
Chciałabym już spojrzeć w oczka naszej Alicji, poczuć ten jedyny w swoim rodzaju zapach noworodka, wziąć w rękę maciupeńkie palusie...
Tylko bez tego poprzedzającego bólu.

1 komentarz:

  1. Przykra sprawa, ale poród musisz sobie zaplanować jeszcze będąc w ciąży. Jestem świeżo po porodzie i u mnie ze względów medycznych znieczulenie nie wchodziło w grę, niestety wiem, że z jego dostępnością nadal kiepsko. Trzeba szukać odpowiedniego szpitala zawczasu, no i lekarz prowadzący jakby był też pracownikiem jakiegoś, to by ułatwiło sprawę. Jak już trafisz na IP to niewiele wywalczysz, więc myśl o tym teraz.
    Co, do porodu rodzinnego... rodziliśmy razem dwa razy, za pierwszym poszło nawet szybciej niż myśleliśmy, za drugim, to już świadoma decyzja- moja. Nie wszyscy mężczyźni się do tego nadają, ja wiedziałam, że między nami to nic nie zmieni, no i przede wszystkim liczył się mój komfort psychiczny.

    OdpowiedzUsuń