Dwa tygodnie temu, podczas zakupów w galerii, w jednej ze sklepowych przebieralni usłyszałam dziecko wołające swoją mamę.
Był to czas,kiedy Seba już od kilku dni bawił nad morzem.
Dziecko wezwało mamę kilka razy,za każdym kolejnym słyszałam narastający w głosie strach. W końcu zaczęło szlochać "Mamusiu! mamusiu..."
Zaczęłam szybko się ubierać,żeby mu pomóc,bo serce się krajało...i nagle poczułam mrowienie.
Jakby setki miniaturowych nanomrówek zaczęły wędrować wewnątrz moich piersi!
Jestem przekonana,że w moment zwiększyły objętość.
Zanim wyszłam z przebieralni dziecko i mama odnaleźli się,a ja zostałam z tym dziwnym uczuciem.
Dziś w nocy miałam sen.
Nagle dostaję do rąk niemowlę,ciasno zawinięte w kokonik. Jest cudowne,śpi słodko.Wiem,że to nasza Niunia,chociaż nie wiem kiedy zdążyłam ją urodzić (oj gdyby tak rzeczywiście się dało!).
Niunia zaczyna płakać, ale ja z nią gdzieś biegam po jakimś budynku.Czegoś pilnie szukam.
Nagle pojawia się myśl,że przecież ona musi jeść,płacze z głodu.
Przysiadam z nią i z jakąś niewyjaśnioną obawą podaję pierś. To nasz pierwszy raz.
Chwyta od razu.
Jestem zaskoczona,ale za moment tłumaczę sobie,że to drugie dziecko i pewnie dlatego nie mamy problemów.
Ssie spokojnie,ja głaszczę maleńką główkę...jest cudownie.
Ze snu wybudzają mnie....setki nanomrówek wędrujących w moim biuście!
To coś nowego,największe zaskoczenie tej ciąży.
Mój organizm chce już karmić.
Marzę o karmieniu!
Hormony mają jakąś nieziemską moc! Mam czasem wrażenie,że w ogóle nie jestem Panią samej siebie.
To one rządzą mną.
One wybuchają o byle co.
One płaczą na reklamach i podczas słuchania płyty Dawida Podsiadło.
One potrafią zjeść na raz pół wielkiej tabliczki czekolady o smaku Panna Cotta.
One chcą się kochać tu i teraz! W samochodzie na autostradzie A4, pod prysznicem, w kuchni między łososiem w piekarniku,a stygnącym makaronem na talerzu.
Wreszcie one wprowadzają nanomrówki w pęczniejące piersi.
Czy ja w ogóle jestem sobą-Martą? Czy chodzącym hormonalnym tajfunem,który sam za sobą nadążyć nie może?
Piszę to,a Panna Alicja kokosi się wyraźnie w dole mojego brzucha
...i zupełnie nie wiem dlaczego akurat teraz tak strasznie mam ochotę sobie popłakać
...
cudowne uczucie.....brak mi tego.....
OdpowiedzUsuńAch te hormony... ;)
OdpowiedzUsuńKobiece cialo jest niesamowite... WIesz, ze ja tez czuje jak mi sie biust nadal napina na glos niemowlecego placzu? A przeciez skonczylam Nika karmic piersia jakos we wrzesniu zeszlego roku! :D
Odwazny post!
OdpowiedzUsuńTe uczucia mamusine takie... ciaza to wspanialy stan, z niczym nie da sie go porownac.
oh współczuję tych hormonów. mimo jednak nawet jak byłam w ciąży to wolałam by mną nie rządziły;))))))
OdpowiedzUsuńile zostałó do porodu?;)))
Aplikacja w tel.podpowiada,ze od dzis 119dni ;)
Usuń