Razem Lepiej!

Razem Lepiej!

piątek, 8 maja 2015

Kolejna garść ciążowych rozmyślań

Dopadł mnie kaszel. 
Raz suchy, raz mokry.
Bolący i irytujący. 
Seba też kaszle, budzi się w nocy, ja się budzę razem z nim. 
Poza tym budzę się też co najmniej raz z powodu cisnącego pęcherza. 
W związku z tym w ostatnich dniach nie jestem specjalnie wyspana. 

Kaszel jest upierdliwy i nie działa na niego ani syrop z imbiru cytryny i miodu, ani mleko z miodem i czosnkiem (to działa za to rewelacyjnie na odchudzanie - wypijam szklankę i żeby nie zwymiotować, muszę się położyć) .... nie jestem najlepsza w leczeniu naturalnym, więc nie mam pojęcia co jeszcze wolno mi stosować. Coś mi się kiedyś obiło o uszy o tymianku jakimś, ale muszę zgłębić ten temat dokładniej. 
Drugi trymestr miał być energiczny i fajny, a póki co, znów mam spadek formy.
Wczoraj o 19:30 rozmawiałam z M. przez telefon, po czym zamknęłam na moment oczy, a gdy otworzyłam była już 21. 
Biedne moje dziecko, skazane na bajki i własną inwencję twórczą, zrobiło w tym czasie eksperyment z użyciem soli i wody mineralnej, czego efekty zbierałam oczywiście z całego pokoju :) 
Codziennie obiecuję sobie, że dzisiaj po pracy, będę się z nim bawić, ale jeśli tylko pogoda, lub moje zmęczenie nie pozwala nam wyjść z domu, to marna ta nasza zabawa.... 
Już mam wyrzuty sumienia i coraz większe obawy co będzie, kiedy pojawi się noworodek. 
Czy dam radę na tyle zebrać się w sobie i spiąć, aby moje dzieci były nie tylko dopilnowane, nakarmione i czyste, ale by nie brakło im rozrywki i rodzicielskiej uwagi ? 

Muszę w tym miejscu przyznać, że niestety i mnie depcze po piętach mit Perfekcyjnej Pani Domu. 
Złapałam się wyrzutach sumienia w momencie ułatwiania sobie życia.
Przez prawie 3 tygodnie jedliśmy obiady, które M. przynosił z pracy. 
W tym tygodniu M. ma popołudniówki, teoretycznie on mógłby jeść w pracy, Seba i tak je w przedszkolu, i zostałby mi do wykarmienia tylko własny żołądek. A że aktualnie mam fazę na szparagi, to niewiele miałabym roboty. 
No ale już wyrzuty tak mnie dręczyły, że zaparłam się i gotuję cały tydzień.
Nawet jeśli oznacza to stanie w kuchni do 23....a zwykle tak jest, bo energia wraca mi ok 21. 
Ponadto po gotowaniu staram się zostawić po sobie porządek, aby nie robić tego kolejnego dnia. 
Doszło już nawet do tego, że nawet podłogę zmyłam! 

Zastanawiałam się co jest przyczyną i doszłam do wniosków następujących:  1. Im więcej M. robi w domu, tym większe ja mam poczucie obowiązku, bo jak to tak, żeby facet robił, a baba leżała....w końcu brzuch aż taki wielki nie jest jeszcze. 
2. Nasze matki!
Nie nie, nie robią nam nalotów i kontroli. Ale one całe życie pracowały i dbały o domy. I w obu domach było posprzątane i ugotowane itd. Więc skoro one mając dwoje dzieci mogły, to dlaczego ja nie mogę? nie sądzę aby były jakieś powody, z których jestem bardziej zmęczona niż one. 
Mało tego....one nawet teraz, kiedy są w wieku, że mają prawo czuć się zmęczone życiem po prostu, zawsze znajdą jakieś słoiki, z których zawartości, oczywiście z radością korzystam.
3. Chora ambicja. Tak bardzo chcę być najlepszą na świecie miśkową żoną, że jak sobie wyobrażę, że kiedyś może powiedzieć, albo chociaż pomyśleć, że fajna ta jego dziewczyna, ale domu za bardzo nie ogarnia, to płakać mi się chce....

To ostatnie oczywiście z przymrużeniem oka, aczkolwiek chciałabym , żeby uważał, że jestem najlepsza, w kuchni, przy dzieciach, w rozmowach,w towarzystwie i w sypialni też :) 

Póki co jestem spokojna tylko o te dwa ostatnie :P 

A może to wszystko, to po prostu hormony? 
Zmęczona jestem, bo hormony.  Wyrzuty sumienia mam, bo hormony....bo przecież pewnie już obudził się instynkt wicia gniazda, tylko coś sił brak, żeby faktycznie to robić.
Hormony jak nic.
I tego będę się trzymać.

Hormonalnie też rozczulam się nad Synem moim.
Ten mały bystrzak zaskakuje mnie czymś niemal każdego dnia.
Zresztą już nie tylko mnie, nawet Panie w przedszkolu mówią, że nieraz nadziwić się nie mogą, przede wszystkim jego zaskakująco dobrej pamięci. 
Okazuje się również, że dziecko moje ma zdolności przywódcze  - Pani Marzenka stwierdziła, że one niedługo będą mogły siedzieć z nóżką na nóżkę, ponieważ Sebastian zarządza mycie rąk, jedzenie drugiego śniadania i udanie się na leżakowanie "zieby nas bziuśki nie bolały" 
Przy tym oczywiście, tak jak w domu, sam do poleceń wydawanych przez Panie, stosuje się tylko wówczas, gdy ma na to ochotę :P 
Oj mamy my z nim przeprawy, ale też i ile radości.
Parę dni temu , gdy gorzej się czułam zaproponował : "To mozie pójdzieś juś odeblać swoją dzidziusię z bziuśka, żeby Cię nie bolał "
A następnie ucięliśmy sobie pogawędkę o przyszłości, z czego większość wizji roztoczył właśnie Seba. Jak będziemy się dzidzią zajmować, jak on będzie pilnował "blaciśka albo siośćićki" i jak będą razem słuchali czytania  książeczki o dźwigu i śmieciarce :)
Wczoraj z kolei oglądaliśmy zapowiedź bajki, w której miała być mowa o przyjacielu. 
Zagaduję więc, czy on ma jakiegoś przyjaciela 
"Ja mam tatę-pyjaciela" usłyszałam w odpowiedzi.
I chyba fajniejszej nie mogłam sobie wyobrazić. 

Pewnie to wszystko to normalne rzeczy, większość dzieciaków w tym wieku to takie rezolutne bystrzaki.  Ale daje to tak wiele przyjemności i wywołuje tyle  uśmiechu.... a trwa w zasadzie tylko chwilkę. 
Dlatego miewam te wyrzuty sumienia, bo notoryczne zmęczenie powoduje, że część takich momentów zwyczajnie ulatuje. Przesypiam je, lub nie dostrzegam w pośpiechu. 
A tak bardzo chcę żyć na maxa wszystkim tym, co mam. 
Bo mam przecież wszystko, co najlepsze :)   

2 komentarze:

  1. Tak tak dokladnie to hormony. Moj poczatek drugiej ciazy wygladal tragicznie wieczny bajzel :) M wracal z pracy i jeszcze ogarnial chate hehe :) Po porodzie wpadlam w rutyne i wszystko bylo na swoim miejscu :) chociaz teraz czesto sie wkurzam bo jak rano wstane tak do 20-21 wieczorem caly czas biegam sprzatam, pilnuje zeby chlopcy sie nie pozabijali, ogolnie caly dzien na nogach, zabawki wieeecznie porozwalane po calym mieszkaniu, normalnie syzyfowa praca :D wieczorem padam ze zmeczenia a tu jeszcze trzeba obowiazki malzenskie spelniac hehe :) A Ty masz w brzuszku dzidzie wiec musisz sie oszczedzac :)

    Ania, mama Piotrusia z pazdziernikowek :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Spooookoooo, w ciąży masz prawo leżeć, pachnieć i palcem nie kiwnąć :) I powiem Ci, że im więcej dzieci, tym łatwiej ogarnąć dom. Dziwne, ale prawdziwe. Także z noworodkiem dasz radę. I po porodzie energia wróci. A teraz odpoczywaj ;)

    OdpowiedzUsuń