Razem Lepiej!

Razem Lepiej!

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Zbrzydłam

Z natury nie jestem specjalnie przewrażliwiona na punkcie swojego wyglądu.
Nie oglądam się codziennie dokładnie, nie mierzę, nie poprawiam 10 razy w ciągu dnia.
Nie zawsze pamiętam, żeby brwi wyregulować, albo pomalować wreszcie paznokcie.
Wiadomo, że ma być schludnie, włosy umyte i makijaż w tygodniu obowiązkowo. I zwykle jest ok.

Oczywiście do figury swojej zastrzeżeń mam bez liku, ale to osobna historia.
Jeśli chodzi o resztę jest ok.

Tzn było.

Jakieś 3-4 tygodnie temu malując powieki cieniem, zauważyłam że skóra na oku jakaś taka....luźniejsza się zrobiła :-o
Szok!
To na pewno dlatego, że krem na powieki i pod oczy, który dostałam rok temu na urodziny, leży jeszcze zafoliowany!
Czym prędzej więc otworzyłam.
I wklepuję namiętnie.
Wieczorami.
A w weekendy nawet rano dodatkowo.
Nic się nie zmieniło, ale żeby chociaż to zwiotczenie (!!!) nie postępowało.

W zeszłym tygodniu, gdy pewnego popołudnia z nieopisaną ulgą wyplątywałam się z jeansów i biustonosza, przypomniało mi się, że przecież jestem w ciąży.
Ciąża = rozstępy.
W poprzedniej wyszły i zostały ze mną już na zawsze.
Może nie specjalnie wiele i nie nadmiernie głębokie, ale są.
Działać trzeba!
Przeciwdziałać!
Czym prędzej!
Zanim nowe wylezą! 
Wbiłam się więc z powrotem w jeansy i biustonosz i pognałam do Rossmana w celu zakupienia balsamu dla przyszłych mam.
Wklepuję namiętnie.
Też wieczorami.

Na udach widzę jakoś więcej naczynek, ale to ponoć się zdarza w tym stanie. Nie wklepuję nic, bo ileż można w łazience siedzieć wieczorami?

Pocieszam się, że biust jakiś taki pełniejszy chociaż.
Żeby jeszcze raźniej było, udałam się do koleżanki zza biurka na manicure hybrydowy.
Od razu lepiej!

Do czasu jednak....
do czasu, gdy w sobotę rano mój chłopak spojrzał na mnie zatroskany i spytał...."co Ty taka zmarnowana...i zółta jakaś pod oczami?"
"Może to od kremu mi się coś przebarwiło?" -pytam  nadzieją
"Eee nieeee...raczej nie od kremu"
Może spałam za długo?...
Patrzę w lustro
No faktycznie jakaś ziemista ta gęba. Krem BB nakładam.
Jest ciut lepiej...
Ale co tam.
Trzeba do Rossmana. Dobrze,że blisko mam.

Nowe mleczko micelarne i tonik do twarzy odświeżający mają sprawić, że moja skóra będzie zdrowa, świeża i pełna blasku.

Wieczorem po wyjściu gości, udaję się do łazienki, patrzę w lustro.
Makijaż robiłam o 18, więc pełny jeszcze.
Podkład, kredka, cień, tusz, poliki zdrowe, muśnięte kulkami brązująco-rozświetlającymi...
Ładna Mama :)

Ale pierwsza urodowa zasada mojego życia brzmi: "Zawsze zmyj makijaż" Zmywam specjalnym żelem, żeby nie było, że mydłem.
Osuszam!
Żeby nie było , że wycieram.
Patrzę w lustro....
Ok, przecież mam nowe mleczko i tonik...
Nie działają!
A miało być świeżo, młodo i błyszcząco...!!!!

Zgaszę światło.
Nie ma wyjścia.
Będę w ciemnościach egzystować.
Do końca ciąży.

Rano jeszcze z zamkniętymi oczami wędruję do toalety.
Myjąc ręce zerkam w lustro.... swoją drogą, co mi przyszło do głowy, żeby tyle tych luster w domu wieszać??? Nie zapalałam światła w toalecie.
Ale mimo półmroku co widzę?
Na brodzie pryszcz!
No syf normalnie.
I chyba drugi w fazie rozwoju na czole!

Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
I co?
Że niby do Rossmana teraz po żel przeciwtrądzikowy?
Zamknięte w niedzielę o 7...
Poczekam aż otworzą....
korektor kupię, bo przecież nie ma żeli na trądzik 30+

Człapię zrezygnowana do łóżka.
Kładę się obrażona na cały Świat koło Miśka.
A ten w półśnie jeszcze, podsuwa mi bezczelnie koszulę do góry....
No jasne...żeby te rozstępy w świetle poranka jeszcze bardziej widać było! Nie reaguję, bo obrażona jestem.
Bo brzydka taka się zrobiłam.
Słonica no.
Sylwetka słonicy i skóra słoniowa.
A M. twarz zaspaną przytula do brzucha, cmoka delikatnie, gładzi....
No ślepy chyba.
W półśnie mamrocze niewyraźnie "Tak Cię kocham bardzo, wiesz?"

Słonicę kocha.
Ciężarną.
I jak ją głaszcze namiętnie....

Hmmm....

eeee....

Pierdzielę, nie idę do Rossmana. Podobno są skuteczniejsze metody na pryszcze...
I na hormonalno-ciążowe foszki poranne też.
;)

11 komentarzy:

  1. oj kochana ...słońca ci brak :) dobrej energii!! ;) na pewno nie jest tak źle jak piszesz ;) a nawet jeśli sa jakies niedociągnięcia......nosisz w sobie cos pięknego, czego wiele kobiet ci zazdrości!

    OdpowiedzUsuń
  2. Poczekaj, jeszcze Cię słońce i ciąża rozpromienią - wtedy wszelkie smarowidła się schować mogą. A skoro M. kocha, nawet tę wersję Ciebie z lekkimi mankamentami (bo nie wierzę, że jest tak strasznie, jak piszesz) to tylko cieszyć się trzeba :)
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj Sloniątko kochany ten Twój Misiek . A na urodę ... no sposoby są ! Przyjemniejsze niż samotne wklepywanie kolejnych kremów :-) I jak dobrze że ten Rosmann zamknięty w niedziele o siódmej :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. zbrzydłaś czyli będzie dziewczynka jeśli wierzyć przesądom :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. ja nigdy specjalnie urody nie miałam więc nie bylo mi żal jak brzydłam i pierwszej i potem drugiej ciaży......ale dobre kremy i make-up to podstawa.....w końcu człowiek musi sie konserwować żeby się nie rozpaść a czas leci do przodu nie do tyłu;))))))

    OdpowiedzUsuń
  6. na brzuchol polecam olej kokosowy do smarowania, używałam w ciąży i teraz po, brzuch bez rozstępów, skóra w miarę elastyczna i to w niedługim czasie po porodzie. no i na syna olej nakładam, więc kokosowi jesteśmy i naturalni też :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo dziękuję, chętnie wypróbuję, bo ja jestem kokosowolubna jak najbardziej!

      Usuń
  7. na brzuchol polecam olej kokosowy do smarowania, używałam w ciąży i teraz po, brzuch bez rozstępów, skóra w miarę elastyczna i to w niedługim czasie po porodzie. no i na syna olej nakładam, więc kokosowi jesteśmy i naturalni też :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj tam, brzydka i slonica... Jestes ciezarna, a to najpiekniejszy stan, mimo dodatkowych kilogramow i niezgrabnej sylwetki. No i najwazniejsze, ze Misiek kocha. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Byle do konca ciąży :P Ale jak już ktoś napisał, wg przesądów będzie dziewczynka :P

    www.swiat-wg-anuli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń