Razem Lepiej!

Razem Lepiej!

środa, 11 marca 2015

Trzeba mieć zdrowie, aby chorować...

Miałam jeszcze nie pisać...nie chwalić się zawczasu, bądź też nie zapeszać.
Ale co tu można zapeszyć, skoro zmagać się tak trzeba, że nawet jeśli coś pójdzie nie tak, to na pewno nie dlatego, że się wygadałam.

A wygadać się muszę, czy też wypisać...bo nerwa mam strasznego i czuję, że jak czegoś z tym nie zrobię, to mnie rozniesie, w kosmos wystrzeli i rozerwie na strzępy.

Od 3 dni biegam po przychodniach i lekarzach. Z Sebkiem i ze sobą. Zrobiłam już samochodem 110km po mieście, z czego tylko dwie trasy prowadziły na rozmowy kwalifikacyjne. Reszta to ośrodki "zdrowia".

Sebastian kończy ospę, więc aby nie było różowo zaczął okropnie chrypieć. Trzeba więc było do pediatry.  Byliśmy wczoraj. Czy to wirus? Czy alergia? Nie wiadomo. 4 syropy....badań nie ma sensu robić, bo po ospie, to organizm rozregulowany.
Na dziś miał też od przeszło miesiąca umówione badanie słuchu. Kazano nam się zgłosić między 8 a 12. Byliśmy o 10. Spędziliśmy na poczekalni dwie godziny. Przed nami weszli wszyscy, którzy przyszli po nas. Bo byli umówieni z innych powodów na przykład. Dwie godziny z trzy i pół latkiem na korytarzu. Zabawiały go już nawet inne,czekające panie, bo każdemu tam było nas żal. Oprócz lekarzy i pielęgniarek oczywiście.
W końcu kiedy po dwóch godzinach badanie zostało zrobione, zapytałam laryngologa, czy może chociaż mniej-więcej powiedzieć jak wyszło. Usłyszałam : "Ja, proszę pani, mam taką zasadę, że jak do mnie kieruje inny lekarz, to ja jemu pozostawiam interpretację wyników. Do widzenia".
Pani doktor kierująca wolny termin ma za 3 tygodnie. Jedynie pielęgniarka coś przebąknęła, że z jednym uchem jest coś nie tak i na pewno do leczenia.
Ale co?
do jakiego leczenia?
Nikt nie powiedział.
I czekaj sobie kobieto 3 tygodnie... mamy Cię w dupie i Twoje nerwy też. Terefere kuku!

To tylko jedna rzecz.
Druga sprawa jest taka, że dość niespodziewanie właściwie, test ciążowy, który robiłam w weekend wyszedł pozytywny. Tydzień wcześniej nie było nawet śladu drugiej kreski...a dzień cyklu bliski 50...
No i wszystko fajnie, radość była....tyle, że krótka, bo przecież ja na ospę nie chorowałam.
Wizyta u ginekologa najwcześniej za 2 tygodnie. Prywatna.
Telefonicznie poradził, żebym udała się do szpitala, gdzie jest oddział chorób zakaźnych.
Zadzwoniłam do przyszpitalnej poradni . Odesłali na sam oddział.
Zadzwoniłam na oddział.
Immunoglobuliny nie ma, trzeba sprowadzać z Warszawy, ale to też trzeba przemyśleć, bo są różne skutki uboczne i ryzyko. Mogą wykonać badanie na obecność przeciwciał, ale muszę mieć skierowanie. A w ogóle, to w sumie i tak na wszystko za późno, bo czemu ja dopiero teraz dzwonię, jak dziecko już 8 dni temu ospę miało stwierdzoną.....
No kurde, ale ciążę mam stwierdzoną od przedwczoraj!
To ze skierowaniem jutro do godziny 10.
Skąd skierowanie o 13?
Na pewno nie ma szans.
Może łatwiej będzie prywatnie zrobić....

120zł...ale panie w laboratorium mają wątpliwości, czy to w ogóle będzie miarodajne. Bo nowe przeciwciała mogą jeszcze nie wyjść, a stare niekoniecznie muszą świadczyć o tym, że nie ma nowych....
"Może niech pani jednak spróbuje do szpitala, może oni tam dokładniej powiedzą....?"

Z laboratorium do przychodni zatem.

"Rejestracja do internistów już zamknięta dzisiaj. Chyba, że Pani bardzo zależy, to proszę spytać lekarza, czy przyjmie."
Wybieram tego z najmniejszą kolejkę. Zgadza się przyjąć. Wypisuje skierowanie.

Kolejny dzień (dziś). Jestem o 9 na oddziale chorób zakaźnych.
Miało być OD 10, a nie DO 10.
I nie na oddział.
Do poradni.
I skierowanie źle jest napisane, bo musi być skierowanie do poradni, a nie do szpitala.
"Z tym skierowaniem to nic nie zrobimy.
A z dobrym to i tak w drodze wyjątku wykonamy badanie, bo taka sytuacja, bo zasadniczo,to już do końca roku nie ma miejsc do poradni."

Kurwa, przecież jest marzec :-o

"Pani z Wałbrzycha jest, to niech Pani wróci do 12, to pobierzemy krew"....
"No tak, tylko to nie takie proste dostać się do internisty"
"A to my już nic nie poradzimy"

Kolejny raz moja przychodnia.
"Teraz rano,to już nie ma miejsca do internisty. Na 14:40 najwcześniej"

No trudno...niech będzie 14:40, badanie zrobię jutro.

I w końcu o 14:40 ostatnia wizyta u lekarza.
Pan doktor starszy, gaduła.... Wysunął piątą z kolei, jaką słyszę tezę....że gdybym miała się zarazić od syna, to już dawno bym kropki miała.
"Wczoraj słyszałam, że jeszcze nawet za dwa tygodnie mogą wyjść..."
"A gdzie tam! już by były"

No to nawet pocieszające....
"Wie Pani, jakby moja żona była w ciąży i dostała ospy, to bym jej kazał tę ciążę przerwać, za każde pieniądze. I bym nie patrzył na kościół, bo to pedały i pedofile, kasę tylko biorą. Wie Pani, że w Niemczech, to kościoły katolickie puste........"

Tak, wiem.

Też nie chadzam.

Może to i błąd...może spokój i zdrowie można sobie wymodlić w Świątyni tylko? Albo wykupić u proboszcza?


Jestem zmęczona, nie mam już głowy do niczego innego. Boli mnie podbrzusze, popołudniami nie mam siły zabrać się za najdrobniejsze prace w domu. Jak w ogóle załatwiłabym to wszystko, gdybym pracowała normalnie? A wypadałoby kiedyś zacząć znowu....

Obok budynku z oddziałem zakaźnym, jest budynek z psychiatrycznym oddziałem zamkniętym....oczami wyobraźni widzę się właśnie w oknie z kratami i bez klamki.... a to przecież jeszcze nie koniec....jutro bieganie może zacząć się od nowa....





11 komentarzy:

  1. Witaj w Polsce ...
    Wkurw bierze jak się to czyta . Więcej nie skomentuje / nie chce kląć przy Dziecku .
    I po cichutku gratuluje !

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymam za Was kciuki po prostu i oby jutro bylo lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie zazdroszczę i współczuję, że musisz się z tym wszystkim borykać. Wiem, że to tylko słowa, ale życzę wytrwałości i cierpliwości, mimo, że wiem, co się w służbie zdrowia dzieje aż za dobrze. Trzymaj się ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  4. co za popieprzony kraj....nic tylko od razu do grobu się położyć :( wspólczuję ci i zyczę by w końcu się poukładało!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. No w dupę! Nie wiem, czy najpierw Ci gratulować, czy współczuć... To jakiś jeden wielki absurd!!! I ten psychiatryk, to chyba tu bardzo realnie się jawi, bo to oszaleć z miejsca idzie. No nic Martuniu, życzę Ci żebyś kropek nie dostała, bo jak już wiesz- ospa w ciąży to nie jest wymarzona sytuacja... :(
    Kurna, ale się narobiło! No masz- życia nie przewidzisz. Miałam podobną sytuację- staraliśmy się o drugie dziecko, a tu Eliza z jakąś mononukleozą wyskoczyła... Dzwonię do mojej lekarki, mówi, żeby w tym cyklu odpuścić, a ja sobie myślę- no w tym to ok, ale co jak już jestem w ciąży?! Na szczęście nie byłam. Martuniu, ściskam kciuki, żeby było ok!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak tu pocieszać!? Ale powiem Ci, że matka Polka wszystko potrafi znieść. Wychowałam w tym kraju dwoje dzieci, były szczególnie chorowite, zwłaszcza to młodsze. Nie sądzę, żeby służba zdrowia jakoś znacznie się pogorszyła w ciągu ostatnich 20 lat. Ja uważam, że jest i tak duuużo lepiej.
    W każdym razie bardzo gratuluję:-)
    Będzie dobrze! Wszystko się poukłada. Ciesz się, że masz więcej wolnego czasu niż na etacie.
    Za naście lat będziesz miło z dystansu wspominała ten trudny czas.
    Życzę Ci, Dzielna Mamo, zdrowia i dużo cierpliwości. Nie jesteś sama.

    OdpowiedzUsuń
  7. Coz... taki mamy klimat.
    Dla szaraczkow.

    Wspolczuje i gratuluje!

    OdpowiedzUsuń
  8. to fajnie że ciąża;)))) super że tak szybko ci isę udało;))))) zdrówka dla syna, dla ciebie tez. odpoczuwaj duzo i unijak steesów

    OdpowiedzUsuń
  9. Martus, nawet nie wiem co tu napisac, zeby doradzic lub pocieszyc. Chyba nie ma takich slow... Zycze zdrowka po prostu!

    I tak cichutko, niesmialo, gratuluje! :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Jejciu jak ja Ci strasznie współczuję! Ale wiesz co, policz do dziesięciu i wyluzuj. Co ma być, to będzie. A będzie dobrze! Jestem tego pewna. Ja pół ciąży w strachu i nerwach, aż powiedziałam sobie dość. Nie ma się co zadręczać czymś, czego jeszcze nie ma:-) Powiedz sobie jak Skarlet Ochara - jutro będę się martwić ;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. No "fajny" lekarz, co radzi zabicie dziecka :/ Sorry, akurat wiarę można mieć albo nie, ale dziecko to dziecko. Na szczęście znam wielu ateistów, dla których aborcja to też zabicie dziecka... Zresztą widok fikającego dzieciaczka już w pierwszym usg mówi sam za siebie...
    Ja też taką "dobrą radę" w jednej ciąży słyszałam. Więcej do tamtego lekarza już nie poszłam. A potem się urodziło zdrowe dziecko.
    Nie daj się zwariować :*

    OdpowiedzUsuń