No i cóż....chorujemy
Nie mam natchnienia na pisanie.
Nie mam entuzjazmu, ani radości w sobie.
Pracę dostałam...nawet się nie cieszę.
Nie cieszę się też, że jestem w ciąży. Staram się w ogóle jak najmniej o niej myśleć, nie związywać się z nią emocjonalnie. Traktować, jakby była jakoś poza mną.
Przykre to jest.
M. tak samo... nawet za bardzo nie rozmawia ze mną o tym co się dzieje, co może się stać i co powinniśmy robić.
Radziłam się mojego Profesora z Łodzi.
Ale nawet on bezradny. Jedyne co wyciągnęłam z tej rozmowy, to że jednak chyba szanse powikłań większe są niż 2% . No i niestety nawet USG genetyczne nie da nam 100% pewności, że coś się stało, bądź nie.
Jeśli jednak to USG pokaże uszkodzenia płodu, będzie szansa na przerwanie ciąży po ludzku...nie w podziemiu jakimś. Aczkolwiek domyślam się, że i tak to nie jest taka prosta sprawa. Bo przecież to kraj, a nie ja, będzie decydował o losie mojej macicy, mojej rodziny i moim.
Ale to osobna historia.
Uczepiłam się kurczowo myśli, że fakt, iż łagodnie przechodzę, to dobry znak.
A jeżeli będzie coś nie tak, to pokażą to badania, abyśmy otrzymali jasne przesłanki.
Czarne chmury nad nami zawisły.
Wiem, że zawsze może być gorzej. Dużo gorzej.
Wierzę, że u nas nie dojdzie do dużo gorzej.
Przeżyjemy do listopada w nerwach, w nieziemskim stresie przed każdym USG, a później przytulimy zdrowego dzidziusia i zaświeci z całej siły wielkie,jasne Słońce.
pomodlę się o Was :*
OdpowiedzUsuńNie dziwota, że nie chce ci się pisać, ale pamiętaj, że czasem podzielenie się z kims problemami odciąża nas o dobrych kilka kilogramów! TRZYMAJ się!!!!!
OdpowiedzUsuńNie będę pisać, że wiem, co czujesz, bo nie wiem. Ja czuję smutek wiedząc, że musisz przez to przechodzić. Ale i wiarę, że wszystko się ułoży. Życzę Wam byście odnaleźli w sobie nadzieję, miłość, chęć rozmowy, które mają niezwykłą moc. Byście byli wciąż Wy, a nie Ty i On. Trzymaj się Dzielna Mamo!
OdpowiedzUsuń2%, 3%, choćby i 10%... to nie żaden wyrok!!! Ciągle najbardziej prawdopodobne jest że będziesz miała zdrowego dzidziusia!!! Głowa do góry :-)
OdpowiedzUsuńTrzymam za Ciebie kciuki! Bądź silna i myśl pozytywnie nic innego mądrego nie mogę Ci poradzić.
OdpowiedzUsuńI tego mocno się trzymamy!
OdpowiedzUsuńPs. Listopadowe dzieci są fajne :)
Martuś nie jestem w stanie nawet sobie wyobrazic tego co czujesz . Nie wiem jak bym postąpiła na Twoim miejscu . Niczego tez nie doradzę . Wiem natomiast jedno . Od naszego nastawienia tez dużo zależy . I wiem , że nadzieja umiera ostatnia . A także że warto walczyć ...
OdpowiedzUsuńI bardzo mocno Wam kibicuję . Podobnie jak Wy chciałabym żebyście w listopadzie przytulili zdrowe Maleństwo .
Ściskam Was mocno !
Martus, tak mi przykro, ze musicie przez to przechodzic... :( Po tylu zawirowaniach losu, teraz, kiedy w koncu znalezliscie szczescie, spada na Was kolejne zmartwienie...
OdpowiedzUsuńRazem z Wami bede trzymala kciuki do listopada i czekala na zdrowego maluszka. I zgadzam sie z Marta - listopadowe dzieciaki sa swietne, mam kilkoro w rodzinie! :)
Zdroworozsądkowo 2%, 3% to bardzo mało. Gdyby tyle było szansy na wygraną w totka, to z pewnością byś nie wygrała, hahaha;-)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się! Ja wierzę, że 2% to maleńko.
OdpowiedzUsuńI ja potwierdzam, ze ludzie z listopada super! ;)
nie martw się będzie wszystko dobrze,trzeba myśleć pozytywnie pozdrawiam i zapraszam do siebie na bloga http://mojapasjatoty.blogspot.com
OdpowiedzUsuńjestem "cichą podczytywaczką", też w ostatniej ciąży przeszłam ospę (mam trzech synów), a dziś Bartuś ma 20 miesięcy i jest zdrowym, radosnym i energicznym dzieckiem. Moja ginekolog twierdziła, że ospa to szczęście w nieszczęściu w porównaniu z innymi wirusówkami. Trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńBądź silna! Trzymam kciuki :-)
OdpowiedzUsuń