Razem Lepiej!

Razem Lepiej!

środa, 19 lutego 2014

Walentynki

Od rana byłam rozemocjonowana jak nastolatka przed pierwszą randką.
Wytrzymać 8h w pracy, odebrać Sebcia i w drogę do W-cha.
Czas dłużył się niemiłosiernie, lecz wybiła w końcu godzina oznaczająca koniec tygodnia. Wyruszyliśmy.
Ojj musiałam się pilnować, żeby pedału gazu nie wciskać zbyt mocno. Stęskniona i zaciekawiona co mnie czeka, kolejny raz przemierzałam znaną od lat trasę.
Po 2,5 godzinach zaparkowałam pod domem rodziców.
Dałam znać M. że jestem, On mi , że jeszcze daleko jest z przygotowaniami.
Szykowałam więc się na spokojnie.
Kąpiel, make up, strój trochę bardziej odświętny niż na co dzień.
Moje ulubione wieczorowe perfumy...takie z nutą czegoś, co niespodziewane.
Walentynkowy buziak dla Sebcia i Mamy.

O 20:30 stanęłam pod Jego drzwiami.
Z torbą z rzeczami na noc i kolejny dzień oraz prezentem w wymiarze 50x70cm.
Otworzył uśmiechnięty od ucha do ucha. Ale pierwsze co do mnie dotarło, to smakowity zapach unoszący się z kuchni.
Gorące powitanie. Serce wali jak szalone, mięśnie drżą.
"Boże...znam Go przecież 12 lat, skąd takie reakcje???"

Pokój oświetlony małymi lampkami i świecami.
Ciepło.
Na stole wino, dwa kieliszki i przepiękna róża. Wręcza mi ją po raz pierwszy jako wyłącznie MÓJ "chłopak".
Podaje kolację. Nie wierzę własnym oczom. Pracował nad nią pół dnia.
Na talerzu zapieczony pod kołderką z sera i prażonych migdałów łosoś oraz czosnkowo-serowy szpinak w towarzystwie pomidorków koktajlowych z bazylią oraz serc, własnoręcznie wyciętych i sklejonych z placków tortilli.

Nigdy w życiu nikt tak bardzo się dla mnie nie postarał. Wszystko wygląda przepięknie.

Toast.
Kosztujemy kolacji. Smakuje obłędnie.
Rozmawiamy, tulimy się.
Dziękuję. Doceniam.
"Ale nie przyzwyczajaj się, bo to chyba już szczyt moich możliwości".

Chyba naprawdę mu zależy...

Wręcza mi małą torebeczkę. A w niej M&M'sy w pudełku - sercu.
I małe pudełeczko...takie od pierścionków.
Otwieram.
Na szczęście - naprawdę na szczęście, bo chyba już bym tego nie przeżyła - nie jest złoty ani z brylantem. I nie jest zaręczynowy.
Jest za to srebrny, o oryginalnym kształcie z wygrawerowanym malutkim napisem "M&M's" :)
Pasuje jak ulał i wygląda pięknie.

Podaję mu swój prezent. Otwiera, uśmiech rozjaśnia mu twarz. Jest to plakat dedykowany, zaprojektowany specjalnie przez moją koleżankę, na moje zlecenie. Na plakacie napis "Kiss the Rain". To tytuł naszej piosenki. Cieszy się. Szuka miejsca gdzie go powiesić.

Kończymy kolację. Przytulamy się, rozmawiamy, dopijamy wino. Dziękuję mu sto razy za ten wieczór. Naprawdę doceniam wysiłek jaki włożył w jego przygotowanie.

Czuję, że muszę się rozluźnić, bo nadmiar emocji wywołał we mnie jakieś nieoczekiwane spięcie.
Dostaję T-shirt do przebrania i nakaz usadowienia się na rozłożonym łóżku.
Ostatni prezent tego wieczoru - boski masaż, wywołujący przyjemne uczucie zrelaksowania przy jednoczesnym deszczu dreszczy.

Druga butelka wina pomału się opróżnia.
Jest cudnie.
Ciepło, miło, bezpiecznie, namiętnie.
Piękne Walentynki. Wyjątkowe.
Żartujemy, że to może już ostatnie takie, bo w obu rodzinach zdarzały się bliźnięta, więc pewnie będziemy mieć czworaczki,a przy 5 dzieci nie będziemy mieli już czasu na takie przyjemności.


Wieczór kończy się późno. Dosłownie tracę przytomność, zapadając w bardzo mocny, głęboki sen, kiedy M. jest w łazience.
Budzę się zdziwiona o 6:45.
Jest jasno.
On tuli mnie mocno.
Na stole kieliszki.
To nie był sen.
Naprawdę przeżyliśmy takie cudne, romantyczne Walentynki. Tym bardziej wyjątkowe, że to pierwszy nasz wspólny wieczór, kiedy On formalnie jest wolny.

Jest pięknie, a to dopiero początek.
Jeszcze tyle boskich dni i nocy przed nami.

Na rozmowę o pracę jadę szczęśliwa i spokojna. W takim stanie nie może się nie udać.


6 komentarzy:

  1. Oj zazdroszczę ! Pamiętam jak ja przeżywałam pierwsze wspólne chwile z moim G. Jak się szykowałam na randkę! Kurcze jakie to jest niesamowite. Gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana! Skoro czworaczki przed Wami, to winem też się nacieszcie :)
    Piękny post.
    Ostatnio Twoje wpisy odbierają mi mowę :) Ciężko coś do nich napisać, co nie będzie banałem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudownie!
    Kurcze, ja to nigdy takich Walentynek nie spedzilam! Ani z mezem, ani z zadnym z "exow"... ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm... aż się rozmarzyłam... Szkoda że mój M. się tak nie postarał :/
    Zazdroszczę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. O cholerka, ale daliście czadu. Normalnie aż wstyd mi za nasze Walentynki :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ostatnie Twoje wpisy aż przyjemnie się czyta :-) powodzenia!

    OdpowiedzUsuń