Razem Lepiej!

Razem Lepiej!

wtorek, 28 stycznia 2014

Szaleństwo Panny M.

Proszę o wybaczenie!
Obiecuję poprawę.
Wiem, że zaniedbałam blogowanie.
I pisanie i czytanie i komentowanie.
Tak wiele się ostatnio wydarzyło, że kompletnie nie miałam nawet spokojnej chwili, aby usiąść, przemyśleć wszystko i opisać.
Teraz siedzę sobie w fotelu, w kubku paruje herbata z sokiem różanym, Moje Chłopaki (!!!) są  w Wałbrzychu, a ja mam wreszcie moment tylko dla siebie.

Niestety, muszę rozczarować od razu wszystkich ciekawych - w dalszym ciągu nie zdradzę tajemnicy. Myślę, że uda mi się to zrobić do końca lutego.

Mogę natomiast zdradzić jak się czuję....
Jest takie modne ostatnio określenie: Rzygam tęczą!
To o mnie! :)

Jestem szczęśliwa. 

Ale to tak niesamowicie, że czasem zastanawiam się, czy to wszystko dzieje się naprawdę.
Historia jest niezwykle skomplikowana, długa, dziwna...niemożliwa do uwierzenia.
Jest też pełna obaw...
strachu, że za wcześnie
za szybko
zbyt mocno.

Walczymy z tym, ale jakoś bezskutecznie.
Wszystko dzieje się jakby poza nami, strach i napięcie powoli ustępują, niepewność zamienia się w przekonanie, że jednak się nie mylimy. Że to wszystko idzie w takim kierunku, w jakim powinno.

Schudłam 3kg...zapominam jeść z tej euforii...i ciągle coś mi "lata" w brzuchu. 

Źrenice mam okrągłe i błyszczące, jakbym codziennie rano częstowała się porcyjką kokainy.

I głupawo uśmiecham się do siebie pod nosem na różne, krążące mi po głowie myśli.

Oczy zachodzą mi łzami, a serce topnieje kiedy patrzę jak Sebcio wsuwa małą rączkę, w Jego dużą i tak sobie idą razem. Jak On poprawia małą czapkę, jak sznuruje małe buciki. Jak ciągnie sanki, ogląda z Becim koparki na YT...Jak wspólnie ucinają sobie poobiednią drzemkę.
Patrzyłam na to przez ostatnie dni i czułam, jakby jedno za drugim, spełniały się moje marzenia.

Przeżyłam swój wyśniony poranek, kiedy razem z Nim leżeliśmy w łożku przytuleni, ledwo przebudzeni, a do sypialni wpadł Beci, również świeżo wybudzony, rozczochrany...i z takim uroczym poranno-dziecięcym uśmiechem wskoczył do łóżka, wpakował się pomiędzy nas, a później we trójkę się wygłupialiśmy, zaśmiewając się do rozpuku.
I Jego słowa wtedy "Tak fajnie, rodzinnie jest!"

Naprawdę jest pięknie.
Tak cudnie, że nawet jeśli to jest tylko na chwilę, jeśli coś się zmieni, nie uda się, jeśli jednak to był tylko akt desperacji, lizanie ran, strach przed samotnością...to jednak warto.
Warto to wszystko teraz przeżywać.
I doceniać...a po tylu latach, gdy tego wszystkiego tak mocno mi brakowało, doceniam naprawdę, całym sercem wszystko, co aktualnie Nas spotyka.

I wierzę, że jednak dalej tak będzie. Że spotkaliśmy się na jakimś skrzyżowaniu, czy rozstajach po to,abyśmy dalej mogli sobie razem iść w tą samą stronę.

W poniedziałek miałam rozmowę kwalifikacyjną.
Do końca tygodnia mam otrzymać odpowiedź co dalej.
Jeśli dostanę tę pracę, będziemy musieli wyprowadzić się z ZG w ciągu miesiąca.
A CV wysłałam z przypadku. Przeglądając z ciekawości ogłoszenia, natknęłam się na to jedno. Uznałam - a co mi szkodzi wysłać....pierwszy raz w życiu oddzwoniono do mnie po dwóch godzinach, z zaproszeniem na rozmowę za 4 dni.
Nie jestem w 100% zadowolona z jej przebiegu, natomiast wierzę w swoje umiejętności i doświadczenie i mam nadzieję, że udało mi się to przekazać.
Chociaż tak w głębi sama nie wiem, czy jestem już na to gotowa.
To wszystko tak nagle...

Choć jeśli spojrzeć na to z drugiej strony, to wcale nie aż tak nagle... Ale o tym powiem w lutym i wtedy wszystko stanie się jaśniejsze.

Teraz wszystko w rękach Losu.

I jeszcze wiele nieodkrytego przed nami, co bardzo nas ekscytuje i cieszy.

Wiedziałam, że nadejdzie moment przełomu w moim życiu.
Ale czegoś tak niesamowitego, w najśmielszych marzeniach sobie nie wyobrażałam.
Cokolwiek o tym zadecydowało - jestem wdzięczna.

Szczęśliwa M.

22 komentarze:

  1. Wybaczam kochanienka:*
    A mysle Seby tata wrocil do Waszego zycia.
    Moze nawet ktos dal mu namiar bloga i tak choc daleko to byl blizej Was. Ze w koncu dorosl i wynagrodzi Wam stracony czas Martus.
    Kimkolwiek jest ten tajemniczy gosc od zygajacej teczy;))) odmienil wiele i w jakze krotkim czasie.
    Trzymam kciuki za Happy End i New Beginnings:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi też obstawiam starą wielką miłość; )
      W każdym bądź razie kimkolwiek jest ten tajemniczy mężczyzna to życzę wam szczęścia.
      A za nową prace trzyman kciuki&&&

      Usuń
  2. Ja trzymam kciuki za to, by te piękne chwile trwały :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. No życzę Ci wszystkiego dobrego :*

    OdpowiedzUsuń
  4. No Kochana, czekanie na Twojego kolejnego posta, było bardziej ekscytujące, niż czekanie na kolejny posiłek :)
    Eh, no ja nic chyba nie obstawiam, bo Marta jest nieprzewidywalna. Może to nie stara miłość, a stara znajomość? Bo to, że znacie się już dobrze, to pewne :)
    Pięknie piszesz o tym wszystkim, czego na co dzień już tak nie zauważam, może nawet nie doceniam? Bo stało się takie normalne, takie oczywiste, że tak jest... A przecież też nie musiałoby być... Dzięki Kochana.
    No i trzymam kciuki bardzo, bardzo mocno! Żeby trwało i pozytywnie się rozwijało!

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak się cieszę, że zaczyna się wszystko układać!!!!!! :)

    A tak zapytam, czy Ty jesteś z okolic Wałbrzycha może? Bo ja mieszkam w Wałbrzychu, jakbyś miała ochotę na kawę to bardzo chętnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jestem jestem, pisałam Ci kiedyś. Ale mieszkam obecnie w Zielonej Górze i w W-chu bywam tylko...co prawda coraz częściej :) A docelowo prawdopodobnie wrócimy tam na stałe i wtedy z przyjemnością spotkam się na kawkę :)

      Usuń
    2. A tak, teraz pamiętam, że pisałaś, mam pamięć dobrą ale krótką :) Po cichu liczę że uda nam sie wypić wspólnie kawę :)

      Usuń
    3. Także czekam cierpliwie na wiadomość od Ciebie, kiedy bedziesz w Walbrzchu i mam nadzieje ze zobaczę Cię taka szczęśliwa jak w tym poscie :)

      Jestem pod adresem just.interim@gmail.com pisz śmiało :)

      Usuń
  6. wybaczamy:-) cieszymy się twoim szczesciem

    OdpowiedzUsuń
  7. It is about the time! Life starts after you turn 30!

    OdpowiedzUsuń
  8. Najpierw pomyslalam, ze to J. sie opamietal i postanowil poznac synka... Ale im dalej wczytywalam sie w Twojego posta (Twoj post?), tym bardziej dochodzilam do wniosku, ze chodzi chyba o kogos innego... Tak czy owak zycze, zeby szczescie trwalo!!!
    Ja nie chce czekac na wyjasnienie tajemnicy do KONCA lutego!!! Mnie juz teraz swierzbi z ciekawosci! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Piszesz o szczęściu, ja ryczę, piszesz o smutku, ja ryczę, jak Ty to robisz Kochana, że za każdym razem tak wzruszasz?! Niesamowite! Oby szczęście trwało! Piękny post!!!!!! :*:*:*:*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  10. przeczytalam z zapartym tchem! trzymam mocno kciuki by sie udalo:-) czego z calego serca Wam zycze kochani!:))

    OdpowiedzUsuń
  11. Nareszcie wszystko nabrało barw...
    Widać że twoje życie znowu nabrało sensu i nadziei że będzie dobrze :))
    Trzymam kciuki :**

    OdpowiedzUsuń
  12. Martusiu kochana jak ja czekałam na ten wpis ! Wiesz jak się cieszę !!! I Losie drogi błagam spraw niech ta CHWILA trwa !
    A w lutym...a w lutym przypomnij sobie o ostatnim zakupie . I to nie w momencie płacenia raty :-)
    Trzymam kciuki baaaardzo mocno !

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja mam nadzieję, że ta nowa praca będzie w Warszawie, to będzie okazja, aby pójść na piwko. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jestem bardzo ciekawa tej tajemnicy. czytam tego bloga od niedawna ale bardzo sie ciesze, że tutaj przez przypadek w sumie zaglądnełam:)

    OdpowiedzUsuń