Razem Lepiej!

Razem Lepiej!

piątek, 13 grudnia 2013

System

Jutro się wyśpię!
Yupi jaj jej!!!!
Przebrnęłam przez ten tydzień w takim lekkim otępieniu. Nie wiem czym różniły się dni.
Jeszcze jeden podobny, a potem już będzie lepiej. Dnia będzie przybywać i nie będziemy wyjeżdżać i wracać w ciemnościach, bądź ( w lepszej opcji) w szarościach i mgłach. Przez ten wszechobecny mrok prawie nie zdejmuję okularów...chyba mam kurzą ślepotę, bo nic na drodze bez nich nie widzę, kiedy się ściemnia.
Kajka jest z nami, więc cały porządek zorganizowany pod spacery z nią. Właściwie "spacery" to takie przesadzone określenie. Spacery były latem i jesienią. A teraz są "wyjścia".Najtrudniejsze te wieczorne. Sąsiadka ostatnio się dziwiła, że ja tak Sebę śpiącego zostawiam i idę z nią na dół.
Ale co zrobić? 3 razy dziennie go ubierać i ciągnąć ze sobą w to ciemno i zimno?
Wyjścia z dzieckiem i psem to już jest level hard.
Wyjścia z psem bez dziecka, zdecydowanie wygodniejsze....tyle, że ryzykowne. Za każdym razem błąka mi się myśl - a gdyby coś mi się stało? Albo co gorsza w bloku coś by się stało?
A jeśli obudzi go zły sen, a ja dopiero po 10 minutach wrócę i usłyszę, że płacze, bo się boi?
Odsuwam te myśli od siebie daleko...musiałabym mieć wybitnego pecha, aby tak się przydarzyło.
Na razie mój system działa.
I to całkiem długo.

System.
Na wszystko system.
Całe życie zamieniłam w system i logistykę.
To prawie tak, jakbym nigdy nie wychodziła z pracy.
Nawet gdy idziemy na imprezę, to cały dzień jest wg. systemu.
Żeby się dwa razy nie ubierać, psa należy wyprowadzić tuż przed samym wyjściem. Żeby to zrobić, najpierw trzeba dziecko wysadzić na nocnik, wcześniej nakarmić, a jeszcze wcześniej dać mu się wyspać.
W czasie wysypiania dziecka należy przygotować to, czym będzie karmione. A także siebie. Karmienia dziecka najlepiej dokonać w szlafroku, albo w bieliźnie, bo jeśli już się ubierzemy "wyjściowo", istnieje wielka szansa, że będzie trzeba na biegu opracowywać zmianę outfitu, ubabranego buraczkami, ziemniaczkami...albo jednym i drugim.
Przed drzemką, dobrze spędzić z dzieckiem trochę czasu na zabawie, bo potem właściwie, to już nie będzie kiedy.
Drzemkę oczywiście trzeba wykorzystać jak najlepiej, czyli - Boże Broń - nie na własny odpoczynek. Poza obiadem i szykowaniem siebie, idealnie byłoby jeszcze np. umyć podłogi.
Mycie podłóg z Sebą to też jest level hard. Wiadro z wodą muszę trzymać w wannie, bo inaczej na 100% cała zawartość zostanie wylana. O poślizgach i glebach na mokrych kafelkach, to już nawet nie wspomnę...
Tak więc...jeśli idziemy na imprezę na godzinę np. 17, wyjść musimy min. o 16:30, doliczamy wymienione przeze mnie czynności...dziecko kładzie się spać ok. 13-14. Wcześniej się bawimy.
A co przed zabawą?
Wysypiamy się do 11?
Ależ skąd!
Przecież jest sobota.
Więc robimy obiadu jak najwięcej, żeby jeszcze coś zostało,co w tygodniu można szybko odgrzać, aby nie jeść o 21 po pracy....
Żeby tyle nagotować, wypadałoby wyskoczyć na zakupy.
A przed zakupami dobrze jeszcze wolne chwile wykorzystać na ogarnianie mieszkania...przecież się łazienka nie posprząta sama, ani kurze nie zetrą.
I-Robot Rumba, niestety też nie znajduje się w naszym posiadaniu.
Zmywarkę mamy - model: MamaMarta83 :P
Będziemy wychodzić na zakupy, więc aby znowu zaoszczędzić czasu z ubieraniem, wyprowadzamy psa za jednym zamachem...a wcześniej jemy śniadanie...a jeszcze wcześniej się kąpiemy.
Nooo...a przed kąpielą się wyspaliśmy.
Przecież sobota jest.
Yupi jaj jej!
Wyspaliśmy się, że hej!
W najlepszym wypadku czas pobudki to 7 rano :]

Dziękuję.

Pozdrawiam.

A najszczególniej pozdrawiam wszystkie mamy, które od A do Z, cały ten kierat mają na głowie, z każdym najdrobniejszym szczegółem - od zalania mleka w kubku po wiązanie troczków od dziecięcej czapeczki.

Tatusiów, co od tego wszystkiego elegancko umyli rączki, pozostawię bez komentarza.

16 komentarzy:

  1. O tak... A z kolejnymi dziećmi poziom trudności wzrasta :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana, ja od 4nocy prawie nie śpię, bo moje młodsze dziecko przechodzi... no w sumie cholera wie co, całe noce jęczy i teraz właśnie Ona od godziny odsypia a ja sobie tak nostalgicznie myślę-a co ja robiłam 8lat temu... I dzisiaj-przysięgam-wiele bym oddała, żeby tak się cofnąć w czasie i po prostu... odpocząć :) Musieć wyszykować tylko siebie, nakarmić tylko siebie, wstać nawet o 7 ale dlatego, że to ja tego chcę, a nie ktoś inny mi każe...
    Macierzyństwo momentami jest gorsze od pracy w kamieniołomach i jeśli ktoś chce mnie ukamieniować za ten tekst, to bardzo proszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ukamieniować? Za co? I po co w ogóle?...niektóre dni z dzieciakami, to już są równe ukamieniowaniu :P

      Usuń
  3. Nie piszę tego złośliwie ale serio podziwiam za odwagę ze zostawiasz małego samwgo w domu. Ja tylko raz odwazylam się wyskoczyc rano do piekarni jak młody jeszcze spał. Nigdy wiecej, choć nic złego się nie zdarzyło wtedy a mały spał nadal jak wróciłam, ale ile myśli mi przez głowę przelecialo to szok. Wiesz nie raz sie niedawno słyszało ze dxiecku cos sie stało bo rodzice na chwile zostawili je czy to w aucie czy w domu. Ja nigdy nie wybaczylabym sobie ze coś sie stało mojemu dziecku przez moja głupotę i wygodę. Lepiej dmuchać na zimne.
    Pozdrawiam Justyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak Seba był maleńki, to nie miałam odwagi tego robić. Gdy będzie starszy, pewnie też już to nie przejdzie. Ale teraz jest jeszcze taki moment, że nie zorientuje się w razie czego, że w ogóle mnie nie ma w domu. A ja zawsze mam telefon przy sobie i dwie pary zaprzyjaźnionych sąsiadów za jedną i drugą ścianą. No i oczywiście takie wyjście nigdy nie trwa dłużej niż 10 minut.

      Usuń
  4. No tak to kurczę jest, że z dzieckiem trzeba mieć system...mi tak brakuje tego spontanu i tego nagłego podejmowania decyzji i zmiany decyzji....teraz wszystko pod Julka robię. A jeszcze mnie choróbsko wzięło i system cały kaput :( Aż boję się przyszłego tygodnia, w którym będę musiała zmieścić wszystko to co miałam zrobić w tym....! Trzymajcie się ciepło! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Szacunek, naprawdę. Gdyby nie współpraca rodzicielska mojego męża i min.godzinka tylko dla siebie, gdy baterie padają, chyba bym wpadła w depresję...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wpadłabyś...nie miałabyś czasu ;)
      p.s.Dzięki za odwiedziny i komentarz :)

      Usuń
  6. Z tatusiami czy bez, system jest ten sam! Niezawodny!!! Kiedys czlowiek sprzatal 3 dni teraz to posprzatam, ugotuje I spakuje na wyjazd w dwie godziny hahaah.... mother's power!:)/kama

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. poleniuchowalabym sobie chetnie ale neistety kazda chwile na wage zlota I jak tu leniuchowac jak sterta prania czeka, trzbea ugotowac na caly tydzien, zrobic sobie zarlo do pracy, itp itd NIE MA KONCA!!!!...! /kama

      Usuń
    2. Ano...kierat bez końca. Dobrze, że chociaż człowiek satysfakcję jakąś z tego ma ;)

      Usuń
  7. My tez dzialamy na systemie bo inaczej sie nie da. Naginam system ewentualnie;-)...
    Trzeba sobie jakos radzic.
    Buziole:-D dla Single Mom!

    OdpowiedzUsuń