Razem Lepiej!

Razem Lepiej!

poniedziałek, 16 września 2013

Wrażenia

ALEŻ BYŁA REWELACJA!!!!

Najlepsza firmowa wycieczka, na jakiej byłam!
I kto organizował? No kto?
Wiadomo, że ja!

Była maaaasa śmiechu, były tańce na bosaka, było przepyszne jedzenie, plaża nocą. Na syndrom dnia następnego: spacer brzegiem morza w cieple cudnego wrześniowego słońca. Rybka smażona też była. Był basen, jacuzzi i sauny na kaca.
I Dzielna Mama była - w "małej czerwonej" , na obcasach, rozkręcająca imprezę, roześmiana, wyluzowana, uradowana.
I szefowie byli nią zachwyceni w tym wydaniu i koledzy z pracy, a nawet kierownik sali w hotelu.
Nie przesadzam - powtarzali mi to wszyscy co najmniej kilka razy w ciągu wieczoru.

Był grill i piwko z sokiem, były rozgrywki drużynowe w kręgle...
Same przyjemności były :)

A Szef mój najważniejszy, oznajmił koledze swojemu wieloletniemu (który pojechał z nami gościnnie, z największej firmy w PL), że jestem jego pupilkiem ;p
Później do K. mówił, że nadziwić się nie może, dlaczego taka kobieta jak ja, nie może sobie znaleźć faceta. Że jemu się to w głowie po prostu nie mieści.
Ale to mało.
Bo gdy mu powiedziałam, że jestem rozczarowana, ponieważ hotel ma w ofercie przystawek przegrzebki, których nigdy nie jadłam, a nie dostaliśmy ich w żadnej z propozycji menu do wyboru, powiedział, że mnie następnego dnia na te przegrzebki zaprasza.
I słowa dotrzymał. Zeszliśmy sobie w sobotę razem na przegrzebki. Tylko ja i Szef.... no co prawda potem drugi Szef zwęszył spisek i dołączył z kolegą, ale tak czy inaczej, czułam się wyróżniona :)
Niby to dlatego, że Szef Pierwszy dostał super apartament (muszę podziękować Pani Joasi z Marketingu) , ale tak naprawdę to on chyba rzeczywiście jakąś słabość do mnie ma ;) Szkoda tylko, że w pensji tej słabości objawić nie chce :P

A przegrzebki same w sobie -  Ooooommmmnoooommmm nooooommmmmm  nie rozczarowały mnie. Już wiem dlaczego Gordon Ramsey tak często je przyrządza.
BOSKIE! Delikatnie smakujące morzem mięso, które rozchodzi się przy dotknięciu widelcem, a w ustach jest jednocześnie sprężyste i rozpływające się. Nie da się tego do niczego porównać.
Podano je na puree z pietruszki i z jakimś francuskim sosem, co dodatkowo stworzyło idealną oprawę. Nie zawiodłam się.


Dziewczyny!!! każdej , która ma możliwość pojechać na taki weekend - polecam. Nie wykręcajcie się, że mąż z dzieckiem rady nie da, że czasu nie macie, że okres (ja akurat idealnie w piątek przed samą imprezą dostałam), że migrena, że zakupy, że tęsknota. Jedźcie i korzystajcie, bo to tak dobrze na głowę robi, że naprawdę warto :)

Do rodziców dzwoniłam w piątek i w niedzielę rano.
I starczyło. Powiedziałam co i jak, wypytałam, czy młody zdrowy i nie rozrabia za mocno. Nie brałam go do słuchawki, żeby ani siebie nie drażnić, ani jego.
Najmocniej zatęskniło mi się na basenie, kiedy zobaczyłam tatę bawiącego się z synkiem w Sebcia wieku. Oj...oko mi się zaszkliło. I na plaży, gdy mijaliśmy takie małe dzieciaczki, bawiące się w piasku. Zapragnęłam widoku moich stópek ukochanych biegnących w stronę morza...

Ale nie było tak strasznie.
Powrót do domu tez jakoś przeżyłam i noc bez Sebcia. Oczywiście na wieczór jeszcze czmychnęłam do K.i S. więc za długo w tej pustce nie siedziałam ;P Ale spałam w dużym pokoju, bo jakoś smutno było patrzeć na puste łóżeczko.
Myślę, że jakoś dobrnę do niedzieli.
Dzisiaj idę do Rodzinki J. ;) Na kolejne dni też się coś wyduma :)

Mam wrażenie, że płynę jeszcze na fali sobotniej imprezy....zresztą dzisiaj przyszło mailem rozliczenie i okazało się, że zostało zamówionych dodatkowo 6 RedBulli, podobno ja je wypiłam :P Pamiętam , że RedBulle piłam , ale 2, a nie 6 :P Chociaż energii tyle mam, że w sumie kto wie? :) Kto takie rzeczy pamięta? :P

Kurczę! jak mi takiej imprezy brakowało!
Teraz czuję się nasycona :) Naprawdę zdrowo jest się wyrwać. Kompletnie zmienić otoczenie, towarzystwo, klimat...wszystko. Wtedy nawet 2 dni wystarczą aby dobrze wypocząć i zregenerować siły :)

10 komentarzy:

  1. Jak miło czytać, tyle energii dobrej w Tobie Dzielna Mamo! Mądra jesteś - trzeba robić dużo dla siebie, nie ograniczać sobie przyjemności, odpoczynku, marzeń,tego na co mamy ochotę (oczywiście nie raniąc i nie zaniedbując innych). Po takim weekendzie wraca się do domu i do pracy jak na skrzydłach i oby tego polotu starczyło do piątku! Ściskam Ciebie mocno!

    OdpowiedzUsuń
  2. Noooooooo! Takie posty to ja lubię czytać :) Naładowany jest tak pozytywną energią, że chyba przeniknie i na mnie :) Może tych RedBulli było 16 a nie 6? Bo na pewno nie 2 :)
    Super, że dałaś sobie szansę na dobrą zabawę i nie zmarnowałaś jej! Bo to o czym czytałaś u mnie, to nie jest jednoznaczne z tym, że przykułam się kajdankami do Małej i kluczyk połknęłam :) Kiedy Eliza przestała być niemowlakiem też wróciłam do świata żywych i dobrze było mi z tym :D Dlatego przy Lilce też ma zamiar wrócić do normalności... za jakiś czas :)
    A co do Szefa, to Kochana, ja myślę, że ta mała czerwona swoje zrobiła :) A przegrzebkom to zrobiłaś taką reklamę, że sama nabrałam ochoty!
    Ehhh tyle powera w tym poście, aż zazdraszczam :) Ale tak serdecznie, nie jadowicie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No to niezły melanż był! Kto wie, może szef w końcu da Ci podwyżkę za talenty organizacyjne, kurdę, a może on Cię ten... podrywa? No bo zaprosił na te.. no... przegrzebki. :p

    OdpowiedzUsuń
  4. Przegrzebki sa pycha! W ogole uwielbiam owoce morza! :)
    A wyjazd brzmi jak super zabawa! Szkoda, ze moja firma nigdy nie organizuje takich wyjazdow. Och, zaraz, nawet jakby organizowali to nie mam z kim zostawic dzieci, bo M. nie wybaczylby mi gdybym mu je zostawila i pojechala imprezowac... Ech...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z kolei miłością wielką darzę tylko krewetki, mogłabym jeść codziennie... No u mnie z wyjazdem pewnie byłoby podobnie, to znaczy na zasadzie, że oczywiście mogłabym jechać, ale gdybym się pochwaliła, że było super i w ogóle, to byłby wyrzut jak stąd na Giewont. Bo powinnam wrócić i powiedzieć, że było beznadziejnie i że poza tęsknotą nic innego nie robiłam.

      Usuń
  5. Mega pozytywny post . I mega mi się podoba . Suuuuuuper, że pojechałaś . I masz 100 % racji - na takie wyjazdy po prostu trzeba jeździć . Koniecznie . I zapomnieć o całym świecie , po to żeby z nową dawką energii móc do tego świata wrócić ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziewczyny, a może my powinnyśmy pomyśleć o naszym mini spotkaniu blogerek :) Zawał mojego męża murowany :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mojego tez, jakbym mu powiedziala, ze jade spotkac sie z dziewczynami, ktorych w zyciu na oczy nie widzialam!!! ;)

      Usuń
  7. Kurcze a mój to by się nawet nie zdziwił ...

    OdpowiedzUsuń