Razem Lepiej!

Razem Lepiej!

wtorek, 10 stycznia 2017

Familia w zimowej odsłonie

Nie cierpię pożegnań. 
Zwłaszcza takich, kiedy po długim czasie niewidzenia, przyzwyczaisz się, że ktoś jest z powrotem, a on znów musi wracać do siebie. 
Takie pożegnanie niestety miałam wczoraj z Siostrą.
Burzliwa bywa ta nasza siostrzana miłość. Pełna niezgodności. 
Ale mimo wszystko niezłomna .... i to nie jest ok, że tak daleko od siebie mieszkamy i tylko kilka razy w roku się widujemy. 

Byłoby super być zawsze blisko. 



Jednak ten post planowo nie miał być smutny. 
I nie będzie. 
Bo dobrze zakończyliśmy miniony rok i równie dobrze rozpoczęliśmy nowy. 
Rodzinnie. 
Rodzinnie było jak chyba nigdy. 
Święta były rodzinne, urodziny obchodziłam w rodzinnym gronie i Sylwestra w końcu też spędziliśmy w domu, rodzinnie. 
To chyba pierwszy Sylwester, od czasów dziecięcych, który spędziłam z Siostrą. 
Z Siostrą, naszymi narzeczonymi, rodzicami i dziećmi.  
I było tak fajnie, wesoło i sympatycznie, że jestem pewna, że żaden elegancki bal na Białej Sali , czy w Zamkowej Komnacie nie zapewniłby nam tylu pozytywnych emocji. 

W pierwszy tegoroczny długi weekend wyjechaliśmy wspólnie do Świeradowa.
Wyjazd był poprzedzony kilkoma spięciami i nerwami, ale ostatecznie wsiedliśmy w 3 auta i wyruszyliśmy .
Świeradów przywitał nas najpiękniejszą zimą, jaka chyba była możliwa. 
W piątkowy wieczór sypał gęsty, puszysty śnieg. 
Mróz szczypał w poliki. 
W mieście błyszczały świąteczne dekoracje. 
Cudny klimat! 
Jeszcze bardziej polubiłam Świeradów,który do tej pory znany był mi z odsłon letniej i jesiennej.

Sobotni plan mieliśmy wypełniony po brzegi. Jeszcze przed południem podziwialiśmy urokliwe zimowe widoki ze szczytu Izerskiego Stogu. Rozcieraliśmy zimne stopy w schronisku, popijając grzane wino. 
Po wycieczce skorzystaliśmy z usług hotelowego fizjoterapeuty, który zaserwował nam relaksujące masaże gorącymi kamieniami. 
Wieczorem spacer po mieście, sanki i kolacja w kameralnej knajpce.  
Był czas pogadać, pośmiać się, pograć w planszówki, pobawić się z dzieciakami. 
Czas totalnie familijny. 
Taki, jaki właśnie powinniśmy wszyscy mieć w tym świątecznym okresie. 
W niedzielę jeszcze relaks w aquaparku i spokojny powrót do domu. 
Chociaż chciało się więcej. 
Wszyscy zaczerpnęliśmy głęboki oddech w ciągu tych 3 dni. 

Dzisiaj przeglądam zdjęcia i jestem z nas dumna. 
Bo szczerze mówiąc, to wcale nie jest takie zupełnie proste - spędzać czas w większym rodzinnym gronie. 
Jest nas razem 8 - 6 dorosłych i 2 dzieci. Każdy z nas ma inny charakter, inne nawyki, inne upodobania, odmienne pomysły na spędzanie wolnego czasu. Wstajemy o różnych porach, jemy inaczej, wolny czas lubimy spędzać różnie. 
Dzieci, jak to dzieci, są wymagające. Moja siostra i jej narzeczony nie mają dzieci i nawet nie bardzo chcą. Czasem wielkimi oczami patrzą na to jak funkcjonuje się z dwójką maluchów. Rodzice z racji wieku, mają swoje przyzwyczajenia. Kobiety w naszej rodzinie potrafią mieć humorki. A i chłopaki nieraz wywiną jakiś numer. 
Pogodzić to wszystko, to jest sztuka. 

A w tej "sztuce" istotnych jest kilka czynników. 
To przede wszystkim miłość, a ponad to: dobra wola, dobre chęci i wyrozumiałość. 
Staramy się , by tego wszystkiego nie brakowało. 
I chyba się udaje. 
Wszystkim się podobał ten wspólny czas, każdy z nas starał się aby był on przyjemny dla wszystkich. 
I to chyba tajemnica naszego sukcesu. 

Jestem dumna z mojej nieidealnej rodziny. 
Z tego, że potrafimy pogodzić potrzeby wszystkich 3 pokoleń, że chcemy i lubimy spędzać razem czas. 

Szkoda, że nie mamy go więcej....chociaż może właśnie tym bardziej wszyscy go doceniamy


























1 komentarz:

  1. Super tylko pozazdraszczam tej zimy tam, klimatow i czasu rodzinnego w wiekszym gronie, tesknie za czyms takim.
    Macie super wspomnienia i chwile w zdjeciach ujete.

    OdpowiedzUsuń