Razem Lepiej!

Razem Lepiej!

czwartek, 10 listopada 2016

Alicja w żłobku

Minął tydzień odkąd Mynia została "żłobkowiakiem".
Celowo nie pisałam o pierwszych jej dniach w nowym miejscu, bo początki wcale nie muszą być wyznacznikiem tego jak będzie dalej.
Tak też poniekąd zdarzyło się u nas.
Pierwszy płacz przy rozstaniu miał miejsce dopiero wczoraj.
Dzisiaj powtórka.
Podejrzewam, że młoda pokojarzyła sobie fakty i miejsce i zaczęła przewidywać co ją za chwilę czeka.
Na szczęście nie rozpacza zbyt długo, jak na razie, więc i tak jest dobrze.
Zostaje w żłobku na 4 godziny, ładnie tam je, śpi i bawi się.
Czasem panie, oddając mi ją, komentują, że za szybko, że one tak ją lubią, bo jest taka spokojna i uśmiechnięta.
Fajnie słyszeć.
Kamień z serca matki.
Choć to tylko kawałek obciążenia.
Bo na samą myśl, że zostało mi półtora tygodnia do Wielkiej Zmiany - czyli rozpoczęcia pracy, czuję nie tylko na sercu, ale i w żołądku...nawet nie kamień, a głaz wręcz.
No ale cóż...taka kolej losu.

Wracając jednak do tego pierwszego płaczu Alusi w żłobku, miał on związek ze zmianą sytuacji.
Otóż wczoraj tak się poukładało, że pierwszy raz nie odprowadzałam Ali sama, tylko razem z Sebastianem.
Od razu widać było po niej zmianę, bo zwykle już w szatni łypała na mnie przestraszonym spojrzeniem i stawała się spięta. Tym razem była zadowolona, roześmiana i rozgadana.
Mina jej zrzedła dopiero, gdy wzięła ją na ręce żłobkowa ciocia i zaczęły się oddalać, a my z Sebastianem zostaliśmy na korytarzu.
To wtedy wybuchła płaczem.
Wyszliśmy z Sebą szybko, żeby nas nie widziała i jeszcze bardziej się nie rozdrażniała.
Idąc do auta, spojrzałam na syna i zauważyłam, że aż mu szczęka chodzi, tak zagryzł zęby.
Zatrzymaliśmy się, kucnęłam przy nim, pytając czy wszystko w porządku.
Nie patrząc mi w oczy, powiedział, że tak.
Zapytałam, czy zmartwił się, bo Alicja się rozpłakała.
I wtedy przytulił się i rozpłakał, pytając, czy ona musi tam zostać i czy będzie cały czas płakała.
Wytłumaczyłam, że oczywiście nie, że na pewno już pani daje jej śniadanko i zaraz będzie się bawiła. Że kiedy ją odbieram, to nigdy nie płacze i zawsze jest uśmiechnięta.
Uspokoił się i pojechaliśmy do przedszkola.
W szatni jednak widziałam, że nadal przeżywa tę sytuację.
Ponownie zapytałam,czy jeszcze się martwi.
A po małych polikach ponownie popłynęły ciurkiem łzy.
"Czy ja nie mogę, tam iść i zostać z Aliśią w żłobku? Żeby ona nie była tam sama?"
Znów wytłumaczyłam, przytuliłam.
Uspokoił się.
Zaprowadziłam go do jego grupy i dalej już było ok.
Chociaż po powrocie mówił, że dalej było mu smutno w przedszkolu, bo myślał o tym jak Ala płakała.
Kiedy po południu byli razem w domu, wyjątkowo dużo się z nią bawił i zajmował się nią.

A ja... z jednej strony najpierw żal mi było obojga.
Serce mi pęka za każdym razem , kiedy moje dzieci płaczą bo naprawdę jest im smutno.
A zupełnie inny jest ich płacz, gdy próbują coś na nas wymusić, a gdy rzeczywiście coś je poruszy.

Z drugiej jednak strony, pomyślałam sobie, że jako rodzice, udało nam się zrobić coś dobrze.

Widzimy więź pomiędzy dzieciakami na co dzień. Teraz po raz pierwszy, zobaczyłam ją w sytuacji "zagrożenia", bo w ich oczach tak można określić tamten moment.
I dla mnie było to po prostu wyjątkowe i piękne.
Są jeszcze takie małe, a już stają za sobą wzajemnie.

Wiem doskonale, że im dalej, im dzieci starsze, tym bywa ciężej z utrzymaniem tej więzi. Ale może chociaż udało nam się zbudować dobrą podstawę na przyszłość.

Tak, czy inaczej, jestem z nich dumna.
I rozczulona :)

7 komentarzy:

  1. Troszkę szkoda ze muszą tam zostawać, pewnie w domu byłoby im lepiej, ale cóż zrobić. ....pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,a jak sobie radzisz z karmieniem małej,nadal karmisz ją piersią?Przez ten czas w żłobku nie domaga sie piersi?Pytam bo niedługo będę w podobnej sytuacji i martwię sie tym karmieniem no i tym ze cos tam zlapie,poki co Ala zdrowa?zycze powodzenia w dalszej adaptacji dla malej i Ciebie.a brat kochany naprawdę oby im tak zostalo Dorota G.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My już nie cyckujemy od przeszło miesiąca, więc ta kwestia nam odpadła. Ale Sebastian kiedy szedł do mini-żłobka był jeszcze karmiony - po prostu odciągałam mleko i zostawiałam. W pracy miałam laktator i przerwę na odciąganie.
      Co do przeziębień, to -odpukać- na razie jest ok. Ala się trochę uodporniła przy Sebie, który ciągle coś z przedszkola przynosił. Ale też żłobek jest zupełnie nowy, dopiero otwarty i każde dziecko musiało przyjść z zaświadczeniem od lekarza, że jest zdrowe i może tam uczęszczać, więc jeszcze nie ma się od kogo zarażać ;)

      Usuń
    2. W takim razidm dużo zdrowka zycze i powodzenia w dalszej adaptacji w zlobku

      Usuń
  3. Dobra podstawa na przyszłość to już bardzo dużo. Oby dalej procentowało. Zachowanie Sebastiana super, wrażliwy z Niego chłopczyk.
    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej, ale Sebek wyrósł na pełnego empatii chłopczyka. Życzę Ci powodzenia po powrocie do pracy, ja nie mogłam się doczekać, a teraz chętnie posiedziałabym w domu! Życzę Wam wszystkiego dobrego!
    marny puch

    OdpowiedzUsuń
  5. O matko poplakalam sie, a jestem w pracy :D mam nadzieje, ze moj prawie dulatek tez kiedys bedzie mial malutka siostre i troszczyl sie o nia jak Sebek o Ale

    OdpowiedzUsuń