Razem Lepiej!

Razem Lepiej!

czwartek, 4 lutego 2016

10 powodów, przez które jestem złaaaaaa



Jeszcze w ciąży zarzekałam się, że od razu po porodzie każę się zaszyć na amen, bo to już ostatni raz. Warsztat zamknięty.
Narzędzia na strych.
Mission complete.

Oczywiście po porodzie wcale nie myślałam o rzeczach typu antykoncepcja. Przez pierwsze 3 dni nawet o seksie nie myślałam :)
Ale gdy tylko zakończył się oficjalny połóg, w te pędy pognałam do  lekarza ustalić co dalej.
I takie poczyniliśmy ustalenia, że od prawie miesiąca stosuję jeden z rodzajów antykoncepcji hormonalnej.
W szczegóły wdawać się nie będę, acz warte podkreślenia, wydaje się być to HORMONALNEJ.

Dlaczego?
Spieszę wyjaśnić.


Po dwóch dniach dostałam przypływu energii, który utrzymywał się przez 3 dni. I było super. Na wszystko miałam siłę i chęć. No jakby endorfiny miały linię produkcyjną w moim organizmie!

A potem....
potem dostałam okres.
Prawie po roku przerwy.
Okres oraz wszystkie przypadłości z nim związane.
I od tej pory jestem zła!
Zła przede wszystkim na siebie, że może niepotrzebnie się pośpieszyłam. Może trzeba było dać organizmowi czasu, aby sam sobie uregulował gospodarkę hormonalną.
Może bardziej mogłam cisnąć lekarza o wszystkie za i przeciw....
Ale nie zrobiłam tego, wydawało mi się, że tę decyzję mam już od dawna przemyślaną....i teraz przez to jestem zła na cały świat. (pamiętając jednak zawsze o tym, że Mój Osobisty Świat, dwa lata temu dokonał przewrotu, sprawiając, że jestem nieprzerwanie szczęśliwa)

Ale w tej mojej zwykłej codzienności, jestem właśnie zwyczajnie po ludzku zła. Tak średnio co dwa dni.
I tak sobie pomyślałam, ze może ulży mi trochę, jak sobie wypiszę na co zła jestem.
Zatem proszę - oto lista całego zła:

1. Bo wysłałam M. na studia i żal mi go teraz. Sesja jest, on przemęczony, w nerwach cały no i w domu obecny tylko ciałem. Ciałem, które siedzi w fotelu przed komputerem i pisze 15 stronę jednej z 4 prac zaliczeniowych. Poza 4 pracami jest też kilka ustnych egzaminów, kilka testów, prezentacji i Uj wie czego jeszcze. To miały być studia lekkie, łatwe i przyjemne Bo kto widział płacić za własną mękę dobrych kilka stów miesięcznie?
Student zaoczny widział.

2. Bo zima była. Czapki, kombinezony, sznurowane buty. Razy dwa! Kilka wyjść i wejść z i do domu dziennie. Można się kurde skichać! Żyyyygałam ubieraniem i rozbieraniem.  I wychodzeniem z psem trzy razy dziennie na to zimno, wiatr, śnieg, albo marznący deszcz.

3. Bo po zimie były roztopy. I przemoczone buty. I psie kupy,co wyjrzały spod białej kołderki. No właśnie. I przecież było tak pięknie biało, a zrobiło się obrzydliwie szaro i w dodatku śmierdząco.

4. Bo chce mi się czekolady, a miałam się pilnować. I żrę tę czekoladę, bo były Święta i mam jej w domu tak dużo, że łypie na mnie z każdej szafki!

5. Bo każdego dnia od 19 do 22 mam tyle wieczornych obowiązków, że cokolwiek nie obiecam sobie zrobić po 22, mam siłę tylko na jedno - paść na łóżko.
Tak - powiem to otwarcie. Wkurwia mnie nieraz cały ten wieczorny rytuał. Wykąpać jedno, wsadzić do wanny drugie, które kąpie się w czasie ubierania i karmienia pierwszego. Przygotować drugie do spania - co oznacza wypełnić naście drobnych czynności, o których muszę pamiętać. Tran, lek na AZS, woda na noc do picia, uszykowanie ubrań na kolejny dzień, ujarzmienie rozbrykanego czterolatka, który właśnie zawsze, gdy tylko mija godzina 20, dostaje jakiegoś nieziemskiego zastrzyku energii. Czytanie - to akurat nie jest zło, ale wkurza mnie, że nie mogę po czytaniu dać buzi, wstać i wyjść. Bo on zawsze prosi "a psytuliś się do mnie?" I nie mam serca mu odmówić. I leżę z nim, nim nie zaśnie, a czasem zasypia długo.
Zanim odpłynie, to młodsze właśnie się budzi, bo zasnęło wcześniej. ZAWSZE!

6. Bo... jeszcze raz ta sesja....i kurczę M. się uczy i uczy, a my mu tylko przeszkadzamy. I musimy się zamykać we 3 w dziecięcym pokoju, bo nawet odezwać się nie można. Bo jak się odezwiemy, to on lata i stoperów szuka. A do tego wszystkiego wzory matematyczne przysłoniły mu widok worków ze śmieciami i psa z zawiązanym na supeł pęcherzem.
A teoria organizacji to przysłania nawet to, że narzeczona jakaś nie teges...i może by chciała czasem jakiegoś przytulenia, czy coś....
A inżynieria systemów stanęła przed rodzinnym życiem i nie widać ani, że córa rośnie, że taka zmieniona już. Że słońce się gdzieśtam przebija, a ostatniego spaceru we 4 to nikt nie pamięta.
I ja wiem,że to nie Jego wina. Ambitny jest- to super. Chciałam aby zdobywał to wykształcenie i cieszę się, że poważnie do tego podszedł. Pomagam mu ile mogę. Sama już jestem specjalistką od prawa autorskiego, inżynierii systemów...powtórkę z angielskich czasów też już odbyłam.
No ale jestem zła, że to aż tak...że tyle życia zabiera.
A cycki mi opadają, kiedy dostaję poranek na "dospanie", bo mała w nocy wstawała częściej niż zwykle, a gdy wstaję, z przerażeniem odkrywam, że Syn nasz , który dnia poprzedniego przeszedł zatrucie pokarmowe , wymiotując w przedszkolu ,  a także na podłogę w poczekalni do lekarza, na śniadanie otrzymał parówki, a do nich świeżą paprykę i pomidora....No ale co? Starał się chłop, to nawet odezwać się brzydko nie wypada...

7. Wkurwiona jestem też, że mi pies zeżarł ze stołu cały parmegiano regiano, którym posypana była sałata na kolację. No wyżarła z miski bezczelnie!

8. I że włosy muszę znowu myć co dwa dni. A przez ostatnich kilka miesięcy takie cudowne były, nawet po czterech jeszcze uszły. A przy okazji włosów, to jeszcze wkurw,że paznokcie mam obdrapane, bo wiecznie tylko mycie, ściery, woda, płyny, detergenty....a kiedy przychodzi moment, że już nie muszę się niczego dotykać, to od razu też nie mam siły się niczego dotykać. Nawet zmywacza i lakieru.

9. Wnerwia mnie również,że jak idę na spacer z psem i z wózkiem, to prawie zawsze znajdzie się jakaś nawiedzona psia mamusia, która leci do mnie z drugiego końca chodnika "żeby się pieski przywitały". A Kajka nie cierpi innych psów. Bo ona uważa, że jest człowiekiem. I gardzi Twoim pudelkiem, ratlerkiem, a już na pewno yorkiem (bez urazy - ja kocham wszystkie psy, ale Kajka tylko siebie), co zawsze doprowadza do głośnej jatki, podczas której zwykle smycz oplątuje wózek, a ja walczę by utrzymać równowagę.

10. To już będzie ostatnie. Bo właśnie jestem zła, że taka się zrobiłam nerwowa jakaś. Tyle mnie drażni, tyle mi się nie podoba. Ja - oaza szczęścia i spokoju...kwiat lotosu na tafli jeziora, jakąś ropuchą obrażoną się stałam....

Na szczęście wciąż znajduję sposoby "jak sobie ulżyć bez szkody dla otoczenia" - fitness i regularne spacery po 5km, dają radę.

A czasem i wypisać się dobrze....zwłaszcza, że zawsze chciałam stworzyć posta "10 rzeczy, które...."
Może jak mi przejdzie, to sobie wypiszę 10 rad, jak wygrać z tym "złem świata" ;)



4 komentarze:

  1. Kochana...za dużo na Twojej głowie. ...mam wrażenie, że ze wszystkim jesteś sama. Jestem na to wyczulona, bo sama mam męża, którego do obowiązków domowych trzeba zagonic dosłownie. I go gonie, bo nie jestem białym murzynem do roboty. A mam wrażenie,że od swojego faceta niewiele wymagasz...

    Co do antykoncepcji. ...cóż taka podjęłas decyzję, ale zawsze możesz zrezygnować.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie bój nic, Kochana, ja na poczekaniu machnęłabym listę 20rzeczy, które wkurwiają mnie do granic możliwości, a potem prosiłabym o pozwolenie dopisania kolejnych 10...
    I, żeby była jasność- ja hormonów nie biorę :p
    W ogóle to sobie tak myślę, że może to wcale nie wina hormonów a przemęczenia i tego, że zostałaś ze wszystkim sama? Dużo tego Martuś, dużo...
    Trzymaj się. I nie daj się :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zmęczenie a konkretnie przemeczenie. Za dużo jak na jedną, ze wszystkim sama. Zorganizuj pomoc. Choć na chwilę 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. zgodze się.To przemęczenie.Jesteś sama ze wszystkim.Moze te Jego studia w złym czasie?Może trzeba było chociaz po pół roku po porodzie pójść na studia?Zeby pomóc,wesprzeć?w takich momentach łatwo o konkflikty,kłótnie.Ja mam to samo.Troche inaczej bo kedno dziecko ale sytuacja też taka,ze wszystko na mojej głowie :/ małzenstwo przed rozwodem,nowy ukochany za granicą ale wspiera dzielnie.Mnóstwo dołków,zmęczenia.Masakra jakaś.Byle do przodu.To minie.Na pewno!!
    Marta-tez na hormonach :)

    OdpowiedzUsuń