Razem Lepiej!

Razem Lepiej!

sobota, 2 stycznia 2016

Starczy tego dobrego.

Dostalam w prezencie od Siostry netbooka. To daje mi szanse na czestsze wpisy.
W domu mamy jeden komputer stacjonarny, który w wolnym czasie zwykle jest okupowany przez M. A jesli nie jest, to nie zawsze chce mi sie do niego zasiadac.
Co innego maly sprzet, z którego moge nadawac nawet lezac w lózku.
Boska wygoda!

Korzystajac zatem z tejze wygody, skrobne pare zdan, bo teskno mi juz za pisaniem.

Z glebokim, pelnym ulgi westchnieniem stwierdzam, ze Swieta za nami.
Bylo super!
Naprawde wyjatkowo fajnie.
Rodzinnie, goscinnie, wesolo...
...ale to takie meczace!
Zwlaszcza, gdy jestes wiecznie jedyna abstynentka, matka dwojga dzieci, która wiecznie cos ma do ogarniecia.
Padam na twarz. Glównie z niewyspania.

Wigilia dluga, jak zawsze u nas. Chyba dobrze po 1 zakonczona.
W Pierwszy Dzien Swiat od rana szalenstwo przygotowan na przybycie naszych szwajcarskich przyjaciól oraz na uroczystosc Chrzcinowa.
oczywiscie nie bylibysmy soba, gdybysmy nie spóznili sie do Kosciola :) Ale tak to bywa, gdy Twój narzeczony ucina sobie w poludnie godzinna drzemke, z której budzi sie radosnie i stwierdza, ze on kompletnie nie pamieta gdzie sa jego spinki do koszuli. Koszuli zastepczej nie posiada, w zwiazku z czym w poplochu przetrzepujecie cale mieszkanie w poszukianiu zguby, ostatecznie jej nie znajdujac.
Po dzis dzien zreszta.
Pomimo braku spinek, Alicja Maja ochrzczona zostala.
Wszystkich gosci zaprosilismy na sympatyczny obiad w restauracji , a nastepnie na jeszcze sympatyczniejsze swietowanie w domu.
Takiej imprezy, to my jeszcze nie zorganizowalismy do tej pory. Spac szlismy o 6 rano. Wszyscy ze wszystkimi znajdowali wspólne tematy i nocne Polaków rozmowy toczyly sie noc cala.
A goscie, którzy wracali taksówka, mówili szoferowi, ze jada z wesela :)
Nawet gdzies po drodze stwierdzilismy z M., ze wlasciwie, to trzeba nam moze bylo polaczyc juz obie sprawy i slub wziac za jednym zamachem ;)
Kolejnego dnia mielismy jeszcze naszych gosci, z którymi po poludniu pojechalismy do Karpacza, spotkac sie z ich rodzicami. I w ten sposób na kontynuacji swietowania, uplynal nam kolejny dzien.
Nastepnie chwila przerwy i za moment moje urodziny.
Imprezowanie odpuscilismy, ale wpadli rodzice i Mlodzi (Siostra z Narzeczonym).
Gralismy w Kolejke do póznej nocy.
W Sylwestra o 9:30 bylam juz z dzieciakami na Zumbie. Myslalam sobie, ze jesli przyjda do nas tylko rodzice i jedni znajomi, to pewnie nie posiedzimy dlugo.
A jednak po raz kolejny rozmowy noca przeciagnely sie do 5 nad ranem.
5 godzin snu przerywanego na: karmienie, przygotowanie Sebie sniadania, przygotowanie mu jego kawki, wlaczenie swiatla w WC i odpowiadania na jego pytania i znów trzeba bylo funkcjonowac, bo oto kolejny powód do swietowania - urodziny partnera Tesciowej.
Az w koncu dobrnelismy do teraz.
Do momentu gdy lezymy wykonczeni w lózku, a ja resztka sil klece zdania.
A mialam zamiar jeszcze coroczny post podsumowujacy stworzyc.
Niestety nie dam dzis juz rady.

Bylo super, ale mam dosc.
Mam dosc tego ciaglego sprzatania, szykowania, przygotowywania jedzenia, ogarniania wszystkiego w pospiechu.
Dosc mam tego, ze moje dzieci mialy totalnie rozregulowane dni. Na domiar zlego mialy tez duzo mniej naszej uwagi, niz normalnie.
I co z tego, ze wolne, jak nawet nie spedzilismy z nimi czasu tak, jak powinnismy?
Alicja to pewnie niespecjalnie przejeta tym faktem, bo cycki sa na miejscu i zawsze w pogotowiu, do zmiany pieluchy tez, o dziwo, bylo wielu chetnych.
Ale po Sebie widac, ze brak mu naszej atencji.
Nie do konca to nasza wina...tak sie jakos poskladalo w tym roku... Mimo wszystko mam troche wyrzuty. Chociaz staralam sie jak moglam, by nie czul sie wiecznie zbywany. Angazowalam go do pomocy i spedzalam z nim prawie caly czas, kiedy akurat nie musialam wykonywac jakichs obowiazków.
Cale szczescie, ze wokól nie brakowalo cioc i wujków, którzy chetnie sie z nim bawili.

Tak...mam dosc, i z radoscia powróce do tej przewidywalnosci, której pewnie wkrótce tez bede miala znowu dosc.
No nie dogodzisz.

A znów z drugiej strony mam tez pewien niedosyt.
Niedosyt czasu spedzonego z Siostra. Dwa tygodnie jej pobytu mina pojutrze i wtedy tez nadejdzie czas rozstania. A ja mam wrazenie, ze ledwo co pogadac zdazylysmy.

I mam niedosyt mojej Przyjaciólki - Chrzestnej Alicji. Mimo, ze udalo nam sie spedzic pare chwil tylko we dwie, prawie jak kiedys, to jednak nie da sie nadrobic tego calego czasu bez spotkania.

Zwlaszcza, ze ostatnim razem widzialysmy sie równo dwa lata temu. To ona zorganizowala mi 30 urodziny, po których cale moje zycie nagle sie zmienilo.
Wówczas, gdy sie zegnalysmy, wracalam do domu, do Zielonej Góry. Pogodzona z mysla, ze zaczynam kolejny rok sama z Synkiem.
Pare dni temu przywitalam ja w moim domu w Walbrzychu. Z synem zawieszonym na nodze, z córka na rekach i z Miskiem u boku :)
No mialysmy o czym pogadac :)

Wszystko to jakos tak szybko przelecialo. Dni przeskakiwaly jeden za drugim...ciagle cos sie dzialo. Lubie gdy jest intensywnie, ale jednak juz wystarczy.
Czas zwolnic nieco i skupic sie na dzieciaczkach.

Kluseczka skonczyla wlasnie dwa miesiace. Bardzo szybko rosnie i zmienia sie. Mimo,ze nadal bardzo duzo spi, nie jest juz takim noworodkiem. Zaczyna byc kontaktowa. usmiecha sie do nas i cos mówi po swojemu.
Pelna jestem Milosci do niej. Taka piekna ta Milosc. Czasem sobie mysle, ze taka cudowna i taka wciaz dojrzewajaca.Z dnia na dzien.
Starszak nasz tez uroczy, choc rogi pokazac, to on potrafi. Ojjj potrafi. I tak matke z równowagi wyprowadzic umie, jak nikt inny.
Ale wszystkie moje wahania juz minely i teraz czuje, ze mozna naprawde kochac dzieci dwoje równie mocno. Tak sie balam, ze nie mozna. Ale mozna.

W zasadzie, to to juz powinien byc temat na kolejnego posta.
Nie mialam za wiele czasu na przemyslenia i podsumowania.
Dlatego tez licze na to, ze gdy usiade do pisania, uda mi sie postawic kreske pod liczba 2015. Juz dzis wiem,ze suma wszystkich zdarzen, wychodzi na wielki plus.
Ale dokladnej analizy dokonam juz innego wieczora.

Teraz udaje sie na zasluzony odpoczynek. I mam zamiar przespac dzis dla odmiany, co najmniej 8 przerywanych godzin! :)

Dobranoc!

P.s. Przepraszam za brak polskiej pisowni,ale sprzet moj nowy,funkcjonuje jeszcze w brytyjskich realiach :(


3 komentarze:

  1. Bardzo ladny, spokojny, pozytywami napakowany wpis.
    Gratuluje wszystkiego.
    Happy New Year!

    OdpowiedzUsuń
  2. No to podziękuj Siostrze raz jeszcze za tak udany prezent, bo jeśli dzięki niemu faktycznie będziesz tu częściej- to super!
    I widzę, że poza imieniem i córkami urodzonymi 1listopadami, łączy nas więcej :) Bo mam bardzo podobnie- z jednej strony lubię jak coś się dzieje, spotkania z ludźmi, nocne pogaduchy, takie pozytywne tempo, ale kiedy jest do za dużo... marzę o mojej nudzie, rutynie, tak do bólu przewidywalnym rytmie dnia... No nie dogodzisz :)
    Śpij spokojnie :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Uch, zmeczylam sie od samego czytania! ;)

    U nas w Wigilie goscie rozjechali sie po 21, Potworki poszly spac troche po 22, a i tak czulam sie jak wypruta. Tym bardziej, ze dzieciaki, o ktorej by ich spac nie polozyc i tak wstaja maksymalnie o 7. ;)

    OdpowiedzUsuń