Nasze maleństwo rośnie każdego dnia...
21 tydzień
139 dni do porodu
300,0g wagi
18,0cm długości
21 tydzień
139 dni do porodu
300,0g wagi
18,0cm długości

W zamian zamieszczam moją podobiznę. Chyba wygląda nawet bardziej uroczo niż ja :P
Waga pokazuje +3kg, ale jakoś mało prawdopodobne mi się to wydaje.
+3 podejrzewam, że same moje piersi przybrały. Choć na to akurat specjalnie nie narzekam, bo przy okazji i kształt im się poprawił ;)
A tak na poważnie...
czas leci jak szalony.
Chociaż jak tak pomyślę, to jednak czuję, że trochę już w tej ciąży się kulam.
Jednak powoli zaczyna dopadać mnie straszek.
Jeszcze do niedawna na luzaku oglądałam wszelkie filmy o porodach.
Ostatnio przerzucając kanały w TV trafiłam na kolejny i....oblałam się zimnym potem.
Staram się nastawiać pozytywnie, wierzę, że taniec mi pomoże, bo dzięki niemu utrzymuję swoje mięśnie w jako-takiej formie...no i miednicę mam rozbujaną. Czasem na treningach żartujemy, że wpadnę na porodówkę tanecznym krokiem i Fasola po prostu wyskoczy z lekkością baletnicy :)
Ale jednak...coraz częściej wraca wspomnienie bólu. I pomimo, że poród miałam wyjątkowo lekki i szybki, to bolał.
Bolał jak 150 i fajnie, że 3 godziny, a nie 13, albo 30...no ale kurde to boli! I wcale nie marzę o tym, żeby kolejny raz doświadczyć jak bardzo.
Nie mam też ambicji pozować na dzielną Matkę Polkę, więc tym razem gdy tylko przekroczę próg szpitala, będę upominała się o znieczulenie. Ostatnio chyba za długo zgrywałam twardzielkę :P
Tak poza tym, to jest ok...
Spadki formy się zdarzają, ale znów coraż rzadziej.
Żadnych napadów apetytu, jakichś specjalnych smaków, żadnych torsji, żylaków, hemoroidów, skurczy....
No oczywiście pomijam fakt ospy, zapalenia zatok i jeszcze jednej infekcji, które przeszłam do tej pory.
Mimo tego, bilans na plus.
Jest fajnie.
A wiecie co jest najfajniesze?
Że do lekarza chodzimy razem z M. , a on potem wszystkim opowiada jaką będzie miał fajną córeczkę.
Że Sebciu zagląda do pępka i szuka czy widać tam "Dzidziusię"
Że w weekendowe pościelowe poranki obaj kładą głowy na brzuchu i głaszczą i całują.
A ja zatapiam palce w ich włosach, patrzę sobie na nich z góry i jestem najszczęśliwsza w całej galaktyce.
Czytając, w myślach widziałam siebie, jak dobrze, że za marzenia się nie płaci :). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJuz półmetek ??? Z mojej perspektywy to było rach ciach i juz ! Aż mi sie wierzyc nie chce !
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać o Tym jacy jesteście szczęśliwi . Pomimo drobnych problemów .
Przyjemnie sie czytalo i ciesze sie, ze jestes szczesliwa.
OdpowiedzUsuńCzesc Martus.
OdpowiedzUsuńNie opowiadaj, bo przeciez widac Cie bylo na nagraniu z wystepu i wygladalas super- bardzo swiezo i kobieco.
Niesamowicie szybko mija czas, jeszcze doslownie moment i Malenka bedzie z Wami.
Trzymaj sie cieplo.
Pozdrawiam
Agnieszka
Gratulacje, ale ten czas szybko pędzi, już półmetek za Wami;)
OdpowiedzUsuńJuz polowa, szok! Ale te cudze ciaze szybko leca! :)
OdpowiedzUsuńHehe, przypomnialo mi sie jak pod koniec ciazy z Nikiem panikowalam przed porodem, a maz sie zlosliwie podsmiewal, ze na szczescie za pozno zeby sie wycofac! :D
A tak w ogole, to szczerze polecam porod ze znieczuleniem! ;)
To nieprawda!
OdpowiedzUsuńDziewczynka dodaje uroku mamusi ;)
Ja jestem w 28 tc i po cichutku powiem, że coraz częściej czuje się podobnie jak TY, hihi