Razem Lepiej!

Razem Lepiej!

środa, 7 maja 2014

Post w zmęczeniu napisany.

Znowu wpadłam w wir totalnego niedoczasu.
Obojętnie, czy mam 4 dni teoretycznie wolnego, czy jeżdżę codziennie do biura, zawsze mam za mało czasu.
Czy to obecność innych osób w domu, sprawiła że poluzowałam sobie cugle i zdezorganizowałam się....czy też może dziwnym trafem przybyło mi obowiązków?
Jestem permanentnie zmęczona.
Sypiam jak kamień. Niewiele jest mnie w stanie zbudzić... Misiek czasem próbuje - bezskutecznie.
W pracy nerwy.
W domu nerwy.
Wszędzie dużo do zrobienia.

Syn chyba na cały ten przewrót zareagował nie najlepiej.
Takie wnioski teraz wyciągamy.
Walczymy z jego agresją...trochę na ślepo, bo żadne z nas nie wie dokładnie co robić.
Tak bardzo Go kocham, ale tak strasznie brakuje mi cierpliwości.
W całym tym zmęczeniu, w tym kieracie, w stresach, brakuje mi siły na bycie jego Mamą.
Brakuje mi czasu i siły na to, co najważniejsze.
I nie będzie już kiedy tego nadrobić.
Staramy się oboje z M., dawać Mu jak najwięcej z siebie.
Podświadomie jednak, oczekujemy pewnych reakcji, a dostajemy wręcz odwrotne i często, pod wpływem takiej chwili zwyczajnie się zniechęcamy.
Ja rzucam słowa, których żałuję później.
Nie rozumiem, dlaczego tak pomyślałam i wyraziłam to głośno.
Takie bzdury.
Takie głupoty.
A jednak w momencie wzburzenia, wpadają takie do głowy.
Że to jest właśnie dowód, że wcale nie dorosłam do tego. Że nie tak powinno być, że sobie nie radzę, nie nadaję się, nie znam....

Ciężko bywa.
Niby pięknie, tak jak marzyłam, ale wcale nie łatwiej niż wcześniej.
Tak bardzo bym chciała, żeby On był szczęśliwy.
A nie wiem, czy jest.
Nie powie mi tego jeszcze, nie wiem, czy te wszystkie zachowania, to znak, że nie jest, czy po prostu "taki wiek"?

Trudny wiek.
Ciągle jest trudny wiek. Od 2,5 roku.

Wieczorem z ulgą zamykam za sobą drzwi, kiedy On po walce wreszcie zaśnie. Jestem zła, że znów wymaga aby go usypiać.
Wykonuję listę domowych obowiązków, wracam do pokoju, patrzę na śpiącą buzię.
I czuję jak wpijają mi się w ramię zębiska ostre...
wyrzutów sumienia.

Tak bardzo się staramy, aby czuł, ze Go kochamy, troszczymy się i chcemy jak najlepiej....
Ale może tylko tak nam się wydaje...? Może to tak naprawdę minimum, a nie starania?


Dlatego nic nie piszę tutaj.
Ciężko jest pisać o porażkach.
A czuję, że chyba właśnie ponoszę wychowawczą porażkę.

Z drugiej strony nie brakuje też dobrych momentów. Jeździmy na wycieczki, chodzimy na spacery, bawimy się w domu.
Może to ja, w całym tym zmęczeniu, bardziej słyszę płacz niż śmiech Sebastiana?
Chyba znowu trochę się pogubiłam.
W Szczęściu się zgubiłam i we własnych spełnionych marzeniach.
Wyszłam z roli nieszczęśliwej samodzielnej mamy i w nowym wcieleniu jeszcze się odnaleźć nie potrafię.
Wciąż czuję, że coś tracę, że umykają pewne rzeczy w tym pędzie całym.
I chociaż czasami uda nam się zatrzymać, zapomnieć o obowiązkach i skupić na byciu Rodziną, to ciągle czuję niedosyt.



4 komentarze:

  1. Sebciu musi się przyzwyczaić do nowej sytuacji to normalne. Buntuje się spryciarz ale spokojnie przejdzie mu. To samo przechodzę z moja córką też ponad 2 latka i nieźle mi daje w kość terrorystka. Czekam aż jej to minie. Oby szybko.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja myślę, że powinnaś dać i sobie i Synkowi trochę czasu. Każde z Was potrzebuje inną jego ilość, by z nową sytuacją się oswoić. Ja wierzę, że sobie poradzisz! A wyrzuty sumienia - jeśli je masz, znaczy, że wciąż dostrzegasz to, co możesz zrobić lepiej. Choć czuję, że jak każda Mama po prostu widzisz wszystko intensywniej...
    Może warto było by pomyśleć nad dniem tylko dla Ciebie i Sebastiana? Takim, którego nie poświęcisz na inne obowiązki, który będzie Wasz niezależnie od wszystkiego, będzie bonusem do tego, co jest codziennie. To tylko luźna sugestia, bo na pewno poświęcasz Synkowi odpowiednią ilość czasu.
    Trzymaj się ciepło ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Doskonale wiem o czym piszesz, bo mam dokładnie te same rozterki w związku z Elizą... Momentami naprawdę nie wiem co się z Nią dzieje. I oczywiście nie bagatelizuję Waszej sytuacji, tyle, że swoją, to już zwyczajnie jestem przerażona- Eliza ma prawie 8lat!

    Może Seba reaguje ze spóźnionym zapłonem na te wszystkie zmiany, one gdzieś i jakoś muszą mieć swoje ujście. Chyba nic, poza tym, żeby dać mu czas, nie przychodzi mi do głowy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Majus powiem Ci szczerze ze sama czuje sie podobnie....mala ma takie mrowki w gaciach, nie pozwala nam nic zrobic I nie usiedzi sama na chwilke albo sie nie zabawi bo zaraz mi sie do nogi przykleja... jestem zmeczona ciaglym gonieniem malej ciagle na 150% obrotach..... myslalam ze to moze hormony I sama na siebie bylam zla ze w niedziele wieczorem cieszylam sie zie w poniedzialek ide do pracy ze sobie odpoczne bo mala do zlobka...... teraz przez ostatnie wydarzenia troszke wszystko sie pozmienialo... moje nastawienie itp ale dalej jest ciezko bo cierpliwosci zamiast przybywac to ubywa..../kama

    OdpowiedzUsuń