Razem Lepiej!

Razem Lepiej!

piątek, 9 maja 2014

Amor gignit amorem

Koniec procesu. 
Zamykamy na dobre etap związany z biologicznym ojcem mojego dziecka. 
Będzie widniał w Akcie Urodzenia, będzie zobowiązany do comiesięcznego płacenia alimentów, do zwrócenia kosztów ciąży oraz wyprawki, a także procesu. Został również pozbawiony wszelkiej władzy rodzicielskiej, na co przystał bez oporów. 
Sebastian nadal będzie nosił moje nazwisko. 

Wielki głaz spadł z mojego serca. 
Teraz wszystko będzie na papierze i nie będę musiała się martwić co się stanie, jeśli on kiedyś postanowi zapaść się pod ziemię. 

Generalnie poszło to wszystko dość sprawnie. O ile pierwsza rozprawa była dla mnie mocno stresująca, o tyle wczorajszą przeszłam dużo łatwiej. Wielka i nieoceniona w tym zasługa moich Przyjaciółek, Pani Mecenas i oczywiście nieustannie wspierającego mnie Miśka.
Odnośnie pomocy prawnika, to przyznam, że warto było zapłacić niemałą kwotę za jej pracę. Nie życzę nikomu, potrzeby korzystania z takiej pomocy, ale jeśli już się tak zdarzy, to naprawdę nie warto żałować. 

Dzisiaj nawet nie mam na cały ten temat żadnych więcej głębszych refleksji. Wszystkie swoje łzy i żale zdążyłam wylać przez ten czas, od pamiętnego dnia 26 stycznia 2011 roku. 
Żadne pieniądze nie zrekompensują ani złamanego serca, ani poczucia zagubienia, żalu, rozpaczy, porzucenia. Żadna kwota nie jest wystarczająco wysoka, by pomogła kiedyś zrozumieć mojemu dziecku, dlaczego ojciec nie chciał go znać. 
Żaden wyrok nie jest sprawiedliwy dla Marty, która w pewnym momencie ciąży zrozumiała, że zostaje sama. I że dziecko, które rozwija się pod jej sercem nic nie znaczy dla człowieka, który je stworzył. 

Dla Marty, która dzisiaj patrzy na ramiona swojego syna, mocno obejmujące miśkową szyję, ten wyrok, to inny wymiar sprawiedliwości. To wyciągnięcie chociaż minimalnej konsekwencji dla oszusta, który okazał się być z lodu, kompletnie bez serca, bez sumienia...z jakimś jedynie minimalnym poczuciem przyzwoitości. 

Trzy lata, trzy miesiące i 12 dni walki. Głównie ze sobą. Walki o to, by doprowadzić tę sprawę do jakiejś formy, w której będzie ona znośna do przyjęcia. Dzisiaj mogę z czystym sercem powiedzieć, że jest w porządku. 
Jest posprzątane i poukładane. 
A Sebastian ma kogoś, kto godnie zastąpił mu Tatę. 
Przyjaciela, któremu ufam, którego kocham, który -wierzę- nie pozwoli aby stała nam się krzywda. 

Każdego dnia patrzę na Niego, Jego zaangażowanie, poświęcenie, pracę jaką wkłada w odnalezienie się w tej zupełnie nowej sytuacji, widziałam jak zaczynała w Nim rodzić się Miłość do małego człowieczka, którego dzisiaj nazywa "naszym synem". Wiem, że ta Miłość stworzyła się z uczucia do mnie.
"Amor gignit amorem" 
Jedna z nielicznych łacińskich sentencji, którą zapamiętałam sobie na zawsze i zawsze w nią wierzyłam.

Jest to niesamowicie piękne i wzruszające. 
Czuję jak we mnie rośnie uczucie, nad którym już nie potrafię i nie chcę panować. 

Walka skończona. 
Było ciężko. Bardzo ciężko. 
Ale warto. 




15 komentarzy:

  1. Gratuluję wytrwałości. Cieszę się, że tak to się skończyło. Wiadomo,że inaczej nie mogło się skończyć. Jest pozbawiony praw to duży plus dla Ciebie. Nie będziesz musiała się prosić o zgodę na paszport itd. Dużo Ci to ułatwi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam dodać: Spadaj kretynie na drzewo i wyj z żalu do księżyca. Stworzyłeś coś pięknego i nie umiesz tego docenić. Dobrze, że Sebastian nie będzie musiał zawracać sobie głowy takim kimś jak Ty. W odpowiedniej chwili odpłaci Ci się pięknym za nadobne.

      Usuń
  2. Eh Martuś, nie wiem co napisać... Oczywiście- z całego serca Ci gratuluję, bo tą walkę wygrałaś. Przykre przez co musiałaś przejść i czego doświadczyć, ale... co nas nie zabije...

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna wiadomość, gratuluję Wam z całego serca. To, co było kiedyś możesz już oddzielić wyraźną krechą. Zaczynacie nowe etap w życiu i życzę Wam by był pełen szczęścia i radości.

    OdpowiedzUsuń
  4. To wspaniale, że masz ten stresujący czas już za sobą, a sprawy przybrały tak pozytywny dla Ciebie obrót. Dużo szczęścia życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jesteś OGROMNIE SILNĄ KOBIETĄ
    Aż się nie chce wierzyć, że tak można dać radę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Boshe co za facet??? Jak można swiadomie zreygnowac z własnego dziecka:(
    Plus tu dla ciebię że wreszcie masz wszystko załatwione sprawnie i szybko.

    OdpowiedzUsuń
  7. Super! Gratuluję wytrwałości!

    OdpowiedzUsuń
  8. Cieszę się, że od teraz będziesz spokojniejsza. Jesteś bardzo silna! Ja dopiero zaczynam TĄ drogę..

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo sie ciesze,ze wszystko dobrze i z korzyścią dla Was a szczególnie dla Sebastianka się skończyło :) Teraz tylko czerpac z życia!

    OdpowiedzUsuń
  10. Zal, wielki zal, ze sa na swiecie tacy "ojcowie". Dobrze, ze mialas szczescie trafic rowniez na jego calkowite przeciwienstwo - prawdziwego mezczyzne, zdolnego pokochac obce badz co badz dziecko, z milosci do ukochanej kobiety. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jezu jak dobrze wyszło. Kiedyś to on będzie błagał Twojego syna o kontakt.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nigdy nie zrozumiem jak można tak po prostu zrezygnować z dziecka....straszne, będzie kiedyś żałował....grrr! Na szczęście Was jest już trójka, super trójka! Szczęścia Kochani! :***

    OdpowiedzUsuń
  13. Gratuluję Wam serdecznie Wierzę, że teraz przed Wami zupełnie nowy, niesamowicie piękny etap życia.
    Życzę Wam dużo, dużo szczęścia i.. tak jak sobie marzysz rodzeństwa dla Synka;)

    OdpowiedzUsuń