Żeby nie było za różowo...
Wczoraj wieczorem odebrałam telefon od Ojca mojego Dziecka.
Pierwszy od kilku miesięcy.
Co skłania J. do odezwania się do mnie?
Odebranie pozwu.
To już dobra wiadomość. Pozew doręczony, więc sprawa ruszy na 100%. Jednocześnie jest to też potwierdzenie adresu.
Oczywiście, ten idiota próbował najpierw prośbą, potem groźbą zmusić mnie do wycofania się z sądu.
Obiecał podpisać umowę notarialną, dogadać się, przylecieć.
O nie! nie! Już ze mną te numery nie przejdą.
3 lata czekałam.
3 lata dawałam mu szansę, żeby zrobił to dobrowolnie, wysyłałam pisma, prosiłam, dzwoniłam. I nic.
Powiedziałam, że nie wierzę już w ani jedno jego słowo. Że dawno stracił moje zaufanie i nie mam najmniejszej podstawy, aby teraz wierzyć w jego obietnice.
Wściekł się.
W takim razie on będzie mi utrudniał. Weźmie adwokata, sprawa będzie się ciągnęła latami, będzie walczył o prawa do dziecka?
O jakie, k***a prawa???
Jakie prawa może mieć ktoś, kto nigdy dziecka na oczy nie widział, nigdy o nie nie zapytał i gdybym go nie używała, nawet nie znałby imienia własnego syna.
O jakich mówimy prawach?
Poczuł, że nie ustąpię i że już nie ma na mnie takiego wpływu jak kiedyś.
Wściekł się jeszcze bardziej.
I padło zdanie na które czekałam "skąd ja mam wiedzieć, że to w ogóle moje dziecko?"
Fuck....gdyby stał na przeciwko mnie, nie powstrzymałabym się.
Oczami wyobraźni widziałam własną pięść lądującą z całą siłą na tej fałszywej twarzy...
"Jeśli masz wątpliwości, możesz wykonać test DNA, który sam opłacisz. Nie ma sprawy"
Mnie samą zaskoczył własny spokój.
"Przykro mi , ale nie dogadamy się. Nie wycofam pozwu. Musisz zrozumieć, dla mnie to jest zabezpieczenie. Więc przyjedź na rozprawę i załatwmy to raz na zawsze. Rozejdźmy się w spokoju i nie chcę Cię więcej widzieć, poza Twoim nazwiskiem przy wpłatach na konto"
Dalej jednak uważa, że mnie przekona.
W takim razie wyśle jakiegoś maila, do notariusza pójdzie, do konsulatu....
A tyle czasu o to prosiłam.
Proponowałam, żebyśmy to zrobili, kiedy będę w Anglii.
"Nic z tego - możesz przyjechać, spotkamy się u mojego adwokata, możemy negocjować jedynie wysokość alimentów"
"Nie przyjadę! Biorę prawnika!"
"W porządku, jak wolisz."
Z jednej strony czułam rosnące ciśnienie i palącą twarz.
Z drugiej wewnętrzny spokój.
"Nie jestem sama. Mam wsparcie. Zamkniemy to i mogę budować nowy rozdział mojego życia. Nie jestem sama."
Nie pamiętam nawet z tych emocji na czym stanęło.
Chyba on na swoim, ja na swoim.
Ja dumna z tego jak przeprowadziłam tą rozmowę.
Dumna z woli walki.
Dumna, że jestem Matką - Fighterką, że odrzucam sentymenty, że poświęcę wszystko w imię dobra mojego Dziecka.
Nie dałam się wyprowadzić z równowagi, przekonać, zastraszyć.
Twardo stoję przy swoim.
Mam obok wsparcie.
Rodziny, przyjaciół, Jego.
Czuję się gotowa i silna na każdą walkę.
Silna z Ciebie Kobieta, dasz radę! Życzę Ci jak najszybszego i najbardziej dla Ciebie pomyślnego rozwiązania sprawy.
OdpowiedzUsuńA zachowania byłego partnera nawet komentować nie będę, aby pozostać kulturalną czytelniczką Twego bloga (a po cichu przyznam, że sama pewnie postąpiłabym podobnie, szczególnie z tą pięścią)
Trzymaj się. Pozdrawiam ;)
Dzięki ogromne, Moja Kulturalna Czytelniczko :) Niestety przyznać muszę, że po odłożeniu słuchawki wyrzuciłam z siebie kilka niewybrednych komentarzy, które z kulturą niewiele miały wspólnego :P
UsuńI tak trzymać. Jestem dumna:) Życze wytrwałości!
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
UsuńSkurwiel i co tu więcej pisać. W dodatku tchórz. Martuś- te jego wszystkie teksty, obietnice, potem straszenie to zagrywka stara jak świat, w takich sytuacjach. Może Cię pocałować w tyłek. A prawników- nawet niech trzech weźmie.
OdpowiedzUsuńKochana- spokój Twoją siłą, bo i prawo i sprawiedliwość są po Waszej stronie.
DASZ RADĘ!
A w psyk może jeszcze będzie okazja mu dać. Chociaż- szkoda nerwów :)
Marta, ja się nawet nie muszę denerwować dawaniem mu w pysk, bo jeśli tylko pojawi się w moim pobliżu, to już zgłosiło się kilka chętnych osób, które mnie z radością w tym wyręczą :P
UsuńA tak na poważnie....szkoda brudzić ręce....
Miałam napisać, że żal maniciuru :) Chociaż nie wiem, czy poprawnie to napisałam :)
UsuńA myślisz, że osobiście zjawi się na sprawie, czy prawnik będzie go reprezentował?
Samo się nie zrobi. Na jego dobre serce nie ma co liczyć. Jak do tej pory nie był dobrym ojcem to i teraz nie będzie. Pewnie będzie Ci rzucał kłody pod nogi, ale przecież nie jesteś sama, masz wsparcie i robisz to dla dziecka :)
OdpowiedzUsuńMoja Pani Adwokat podsumowała to tak: niech sobie gada co chce, a my będziemy robić swoje :)
UsuńCo za Skurwiel! Teraz to pokazał swoją prawdziwą twarz, ciesz się, że pojechał i nie ma z wami nic wspólnego!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie nagrałaś rozmowy!
Własnie też żałuję, że nie nagrałam . Smartfon mi padł i aktualnie korzystam z jakiejś prastarej nokii.... Ale świadków tej rozmowy posiadam, w razie konieczności :)
UsuńCo za podla swinia z niego!!!!!
OdpowiedzUsuńSkad ja to znam.
Dasz rade!!! Nic nie popusc i tylko sadownie zalatw aby pozbyc sie chwasta raz na zawsze!!!!
Tak właśnie zrobię! Dzięki :)*
UsuńJuż rano czytałam Twój post i bardzo się cieszę, ze sprawe pchnęłas do przodu. A to, ze zachowałas spokój i zimna krew... jestem z Ciebie dumna! Jestes silna i mądra, poradzisz sobie. Nie jestes sama, masz rodzine ktora CIę wspiera, cudowne piękne dziecko i teraz Jego. Dodam, że zawsze zaglądam, ale nie zawsze skomentuję (nie wiedzieć czemu Twój blog nie chce mi się dobrze otwierać na telefonie;)
OdpowiedzUsuńA Twój ex...jak mogł obrzydliwie insynuuować. widac, ze tonący brzytwy się chwyta. Mam nadzieję, ze uda Ci się wyegzekwować zabezpieczenie materialne dla synka. Należy mu się! Pozdrawiam ciepło i zyczę dużo sił!
Dziękuję! Za miłe słowa, wsparcie i za czytanie tych wszystkich moich emocji, które tu wylewam :) Naprawdę dużo to dla mnie znaczy! :)
UsuńBrawo! Gratuluje kochana spokoju, bardzo dobrze przeprowadzilas rozmowe! :)
OdpowiedzUsuńDzięki! :)* Z niecierpliwością czekam aż się wszystko poukłada, wrócę do W-cha i spotkamy się na tej kawce, bo ja w napięciu śledziłam wydarzenia u Ciebie i również jestem ciekawa, jak tam się to wszystko aktualnie układa.
UsuńWszystko Ci opowiem jak się spotkamy, bo mnie już nawet o tym nie chce się pisać. Trzymam kciuki, żeby wszystko się jak najszybciej poukładało ;*
Usuń;/ tu chce walczyć, tu robić testy, co za człowiek.....oby szybko się skończyło! trzymam kciuki!!!!!!
OdpowiedzUsuńMiłość niestety bywa ślepa... Wszyscy mnie ostrzegali - nie słuchałam. No to teraz muszę się z tym za barki wziąć.... ale dam radę :)
UsuńBardzo dobrze, że zachwałaś się tak spokojnie!
OdpowiedzUsuńChyba dorosłam trochę przez ostatnie 3 lata :)
UsuńMajka !!!!!! Suuuper o matko jak ja sie ciesze ! You go girl!!! Nie daj sie mu ale go musialas zaskoczyc haha.... J nie ma szans I on sobie zdaje z tego sprawe dlatego chcial cie zastraszyc I moze przekonac ze on to wszystko zrobi o co prosilas... tere fere kuku......Ha!/ kama
OdpowiedzUsuń