Jest 21.
Mini od godziny śpi.
Ja od tejże godziny usiłuję się zmusić do zrobienia czegokolwiek przydatnego, ale kręcę się bezsensownie po mieszkaniu, słucham jak deszcz uderza o parapet i już wiem, że powoli wpływam w ten ospały tryb życia, za którym nie przepadam.
Myślę, że w ciągu ostatniego tygodnia udało mi się dzięki temu przytyć tyle samo, ile udało mi się schudnąć przez całe lato.
No bo cóż przyjemniejszego w taki jesienny wieczór, od ulubionych seriali i jakiegoś pysznego jedzonka?
Tzn znalazłabym różne przyjemności....
seks na przykład...
Tak więc - pozostają mi smakowite przekąski, dzięki którym moje szanse na udany wieczorny, jesienny seks stają się coraz mniejsze ;P
Całe szczęście, że chociaż w sobotę w nocy, wisząc nad toaletą, pozbyłam się wszystkiego, co udało mi się tego dnia zjeść. To chociaż bilans jednego dnia na 0.
I nie - nie cierpię na bulimię.....chyba, że cierpię, tylko zazwyczaj zapominam wymiotować ;P
Moje nocne toaletowe przygody to wina -nomen omen-Winobrania ;)
Poszliśmy sobie z Minim o 17 - chciałam mu pokazać ludzi, karuzele, kupić coś totalnie festyniarskiego i dobrze się bawić. No i tak też było. Spotkaliśmy jednych przyjaciół, z którymi wypiłam 2 kubki wina pysznego owocowego.
A później drugich też.
Później się rozeszliśmy, my zostaliśmy z A.
Z moją A., z którą dokładnie 3 lata temu, z dnia na dzień zamieszkałyśmy razem. Niedługo potem też było Winobranie. Wychodziłyśmy na nie razem, piłyśmy wina, tańczyłyśmy na dyskotece pod gołym niebem i generalnie dobrze się bawiłyśmy.
Oczywiście na wspominki nas wzięło.
A. zakupiła najpierw kubek, a potem już butelkę wina - czerwonego wytrawnego, z którejś z lubuskich winnic i powędrowałyśmy z tą butelką. W naszą podróż sentymentalną.
Tak dokładnie,to butelka wędrowała z nami w wózkowym koszu pod Sebastianem.
Nie ma to, jak Mamuśki :P
Apogeum sentymentalności przeżyłyśmy podczas koncertu Varius Manx, z którego nie mogłyśmy wyjść. Co zaczęli grać, to hicior ukochany. Ten zespół chyba nie nagrał żadnego kiepskiego kawałka! Bynajmniej do czasu odejścia Kasi Stankiewicz. Znałyśmy wszystkie teksty i śpiewałyśmy z oczami zaszklonymi i z głowami pełnymi tęsknot.
Mini tańczył trochę sam, trochę ze mną na rękach, a trochę się pokładał już w wózku.
Też mu się podobało, chociaż nigdy Varius Manx nie słuchał :)
A. obkupiła go czekoladkami oraz festyniarskim gadżetem w postaci ledowo-świecących "włosów" na stojaczku. Nie wiem jak to inaczej nazwać, ale w sumie daje ładny efekt, kiedy gasimy światło.
Wyszliśmy z koncertu o 21:30. Wielką ochotę jeszcze miałam, aby zostać na dyskotekę, ale żal mi już było tak młodego męczyć.
Więc jeszcze trochę poużalałyśmy się nad losem matki uciśnionej, A. została , my pojechaliśmy.
W głowie mi trochę szumiało, a w brzuchu burczało okropnie.
Więc po położeniu Seby, pochłonęłam wielki talerz makaronu po chińsku oraz kanapkę, wymieniłam z A. jeszcze kilka smętnych smsów, z życiówkami na temat : jak to było , a jak jest.
I poszłam spać.
Nie na długo jednak, ponieważ mieszanka złożona z dwóch rodzajów wina, dwóch papierosów (sic!), i dwóch dań skonsumowanych w ramach zbyt późnej kolacji, postanowiła wrócić.
I tak wracała jeszcze 3 razy :/
No cóż...tradycji musiało stać się zadość.
Te 3 lata temu zakończyłam jedną z Winobraniowych imprez w podobny sposób. I pamiętam, że w kółko wtedy sobie z A. powtarzałyśmy, że Prawdziwą Przyjaciółkę poznaje się po tym, że Ci trzyma włosy, kiedy wisisz nad toaletą :P
A.trzymała wtedy dzielnie :)
Hihihi...usiadłam tutaj z zamiarem napisania, o czymś kompletnie innym.
Ale warto uwiecznić ten dzień.
Ciekawe co będziemy robiły w czasie Winobrania za kolejne 3 lata?
Czy znowu wszystko będzie tak totalnie odmienione?
Czy my będziemy niby inne, ale w środku takie same? Wciąż nie do końca gotowe na dary losu, którymi zostałyśmy obsypane hojnie? A nawet zbyt hojnie? :)
I czy też będziemy znowu chciały razem je spędzić? Bo od jakiegoś czasu, nie zawsze jesteśmy sobie tak bliskie, jak akurat w sobotę.
Może tu zaglądnę za 3 lata i porównam.
Grunt, żeby tylko nie było gorzej.
Hehe, no to się uśmiałam :) A już tekst: "...tylko zazwyczaj zapominam wymiotować"-mistrzostwo świata!
OdpowiedzUsuńNa Wasze zielonogórskie Winobranie to my się już właśnie ze 3lata wybieramy i zawsze coś... A w tym roku, na domiar złego, przy zjeździe na naszą wieś, stoi jak byk bilbord reklamujący tą imprezę :(((( Więc Kochana za rok już na pewno, choćby nie wiem co, ja tam będę :)
A swoją droga fajnie mieć kogoś, z kim można w taką podróż sentymentalną uderzyć...
Zapraszamy! wpadajcie koniecznie, bo to super impreza jest :) Teraz już masz co najmniej dwa powody, żeby się w końcu zebrać - bo i Winobranie samo w sobie i spotkanie z nami ;)
UsuńI słowo się rzekło. Amen. Jadę za rok jak nic :)
UsuńLubię to! :)
UsuńDzien (i nocka) godzien opisania!
OdpowiedzUsuńUwielbiam wino, ale przyplacam te milosc straszliwym bolem glowy jesli wypije wiecej niz lampke. Wymieszanie kilku rodzajow skonczyloby sie niechybnie jak u Ciebie! :)
No własnie ja też wino uwielbiam, ale czerwone wytrawne, to zabójstwo dla mojego żołądka i woreczka żółciowego, którego nie mam ;)
UsuńAj tam, aj tam-ja też nie mam, ale czy to oznacza, że mamy pozbawiać się tych małych przyjemności :) No Dziewczyny! Przecież jest sylimarol, hepatil i essentiale forte :)
UsuńHehe na mnie tylko tak czerwone działa. Po pozostałych nie jest tak źle, więc sobie nie odmawiam...co pewnie dało się już zauważyć ;P
UsuńKochana z całej gamy trunków, którymi można się delektować, hmmm tudzież upodlić, pocieszyć- odpowiednie zakreśl, nie wybieraj więc tego, które Ci szkodzi i ciesz się życiem :) W końcu bądźmy też trochę hedonistkami, do cholery :)
UsuńWina kocham!!! Niestety nie dane mi pić, najpierw ciąża,później karmienie... Ale dobrze jest czasami walnąćsobie reset, jak skończę karmić to wypiję, ale pewnie mam teraz tak słaba glowe, ze wypije 3 lampki i koniec;)
OdpowiedzUsuńEhh... przypomniało mi się picie koleżanki jak odstawiła córcię od piersi... poszła na miasto z 20,-pln w portfelu. Kupiła fajki... i zostało jej 5,-pln. A do domy przyprowadziły ją koleżanki. Nic nie pamiętała :P
OdpowiedzUsuńHaha, chyba 50% matek karmiących ma podobną historię na koncie ;P
Usuń