Nawet posta sklecić porządnie nie mogę, bo jakiś w głowie bałagan jesienny.
Wysmarowałam linijek kilkadziesiąt,po czym stwierdziłam, że bez ładu to wszystko i kasuję.
Cały weekend miałam myśli rozbiegane.
A wiele z nich oscylowało wokół J.
Czemu znowu o nim myślę?
Ponieważ szukam właśnie od kilku dni tanich lotów do Siostry do Anglii. Anglia oczywiście wiąże się z poczęciem Syna mojego, a poczęcie tego Małego Cudu nierozerwalnie wiąże się z jego ojcem.
Tak tak - chodzą mi po głowie naiwne myśli, że może napiszę do niego, że będziemy w UK.
I może zechciałby poznać Sebastiana, skoro już nie 1300 a 300 kilometrów będzie ich dzieliło?
Naiwne myślenie...a z drugiej strony, jeśli nie zapytam, to będę się nad tym zastanawiać jeszcze po powrocie.
Tyle o tym myślałam, aż wreszcie to spotkanie wyśniłam.
Całkiem nie takie, jak powinno być.
Nie byłam w nim wcale oschłą, zimną, wredną suczą.
O nie nie!
Byłam matką wzruszoną spotkaniem ojca i syna.
I byłam kobietą pragnącą rodziny. Kobietą, która nagle tą rodzinę jakby "odzyskała", albo "otrzymała" chwilowo. Rozsypaną na drobne kawałki, nadmiernie emocjonalną kobietą.
I nawet w tym śnie kołatało mi się w głowie: "Ej! Nie taka miałaś być! Nienawidź go! Pamiętaj, co Wam zrobił. Pamiętaj, że to oszust, kłamca, że udaje czułość teraz, a za chwilę bez mrugnięcia okiem zniknie znowu"
Ale poddawałam się wszystkiemu, co mówił i robił.
Pławiłam się w tym, że znowu jest taki, jaki potrafił bywać wobec mnie.
I nie chciałam pamiętać wcale, że to wszystko gierka i że minie za moment.
Taka naiwna nawet we własnym śnie potrafię być.
Dobrze, że ze snu można się obudzić.
Myślę, że nie ma prawa się to wydarzyć naprawdę. Że w ogóle to spotkanie nie dojdzie do skutku, bo gdyby wola była, to już dawno by się to stało.
Ale jeśli polecimy, to wiadomość z informacją wyślę.
Mam nadzieję, że odmówi, bo obawiam się, że z naszej trójki, to właśnie ja z tego spotkania mogę wyjść w najgorszym stanie.
Natomiast taka odmowa na piśmie, może się jeszcze kiedyś przydać. Gdybym komuś, coś , gdzieś musiała udowodnić.
Z przyjemniejszych sprawek - spędziliśmy weekend w W-chu. Wczoraj odwiedziliśmy Mini-zoo w Mieroszowie oraz Festiwal Mleka w Kamiennej Górze. Miniu uszczęśliwiony, bo naoglądał się tyle zwierzaków na raz, że aż mu się zaczęło merdać co robi "muuu", co"beee" a co "hau hau" :) Wykazał się przy tym wszystkim wysoką kulturą osobistą, ponieważ do każdej klatki i zagrody podchodził machając rączką i krzycząc "heeeej!" na powitanie tamtejszych "mieszkańców". On miał frajdę, a ja i rodzice z jego frajdy też mieliśmy radochę i to był naprawdę przemiły rodzinny dzień. Taki jak kiedyś, kiedy jeszcze ja i siostra byłyśmy małe.
Dziecko scala rodzinę w fantastyczny sposób.
Może dla mnie, w kontekście indywidualnym, nie był to najlepszy moment na pojawienie się Synka. Natomiast patrząc w szerszym spektrum, myślę, że jego przyjście na świat i do naszej Rodziny, uratowało nas od wielu złych zdarzeń.
Jestem tego pewna na 100%.
No widzisz jaki kulturalny Synuś Ci rośnie. Pięknie napisałaś o pojawiającym się w rodzinie Dziecku, coś tym rzeczywiście jest-jakaś magia, jakaś moc, jakiś głębszy powód...
OdpowiedzUsuńA sen? Hmm, zależy jak kto podchodzi do tematu snów. Mnie czasami śnią się takie rzeczy, że wolą odrzucać teorię, że to nasze ukryte pragnienia itd :)
Nie jestem psychologiem, więc z góry przepraszam za moje "wymądrzanie się ".
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie do końca wyleczyłaś się z tej miłości do J. On pomimo całej tej sytuacji jest ciagle gdzieś na dnie Twojego serca . A dopóki tam będzie ,nie będziesz w stanie ułożyć sobie życia z Kimś nowym .
To spotkanie tak naprawdę w pewien sposób i Tobie mogłoby pomóc.
Bo żyjesz troszkę wspomnieniami Jego osoby. Nie tylko tymi złymi . Nie bez przyczyny to właśnie On jest Ojcem Sebastianka .
Inną sprawą jest kontakt Ojca z Synem . On - J nie wie co traci.
Być może nigdy nie będzie chciał poznać Małego .
Ale możliwe też, że jednak kiedyś będzie chciał Go odnaleźć . I wtedy czeka Cię ogromne wyzwanie . Bo w tej kwestii musisz przede wszystkim brać pod uwagę dobro Dziecka ...
Moim zdaniem powinnaś spróbować doprowadzić do Waszego spotkania . Wysłac tego maila w formie informacyjnej. Dac Mu zdecydować . Bez nacisków.
I musisz oczywiście być przygotowana na odmowę . A nawet na to , że Twój mail pozostanie bez odpowiedzi.
Chyba jednak warto próbować
Tak jak pisze Od A do Z... spotkać możesz się tylko dlatego,żeby wyleczyć się z miłości... Jeśli tego nie zakończysz...ciężko Ci będzie rozpocząć kolejny etap w Twoim życiu, który jest bardzo potrzebny, bo Ty sama też potrzebujesz drugiej osoby.
OdpowiedzUsuńZnasz moje zdanie co do "ojca"... dla chcącego nic trudnego więc nic na siłe.