Piękny dziś był poranek.
Świt różowo-pomarańczowy, a później niebo całe wyglądało jak w płomieniach przykrytych chmurkowym puchem.
Zachwycałam się.
O 7:30 odwoziłam Sebastiana do żłobka.
On po tradycyjnym porannym kubku swojego mleczka.
Ja po moim pierwszym śniadaniu - pół jogurtu owocowego z 2 łyżeczkami jogurtu naturalnego i dwoma łyżkami musli.
I tak z pełnymi brzuszkami jedziemy sobie naszą Fiestą.
Fiesta jest z 97 roku...na codzień marzę o tym, żeby ją zmienić, na jakieś nowsze auto. Właściwie marzę o tym tylko dlatego, że nowsze ładniej wygląda i może lepiej się nim wyprzedza.
Bo Fiesta daje radę. Psuje się raz w roku i wtedy trzeba w nią włożyć trochę kasy. Ale poza tym, jest w porządku.
Zatankowałam wczoraj za 50zł.
A na wycieczce w Anglii kupiłam jej za 99pi odświeżacz jaśminowy w kształcie trampka.
Oprócz wymiany auta, marzy mi się też wymiana okien na plastikowe.
Wymiana wersalki na narożnik.
Wymiana wystroju łazienki.
Wymiana garderoby.
Liposukcja.
Zmniejszanie żołądka.
Wymiana stylu życia na bardziej modny, wygodny, luksusowy.
Nie myślałam własciwie dzisiaj o tych wszystkich rzeczach. Ale często tak sobie marzę...
Nie żebym nie doceniała tego, co mam.
Nie żebym nie wiedziała, że statystycznie i tak żyjemy wygodnie, ale przecież zawsze może być lepiej, nieprawdaż?
W samochodowych głośnikach, jak zawsze Czwórka Polskie Radio.
U Justyny Dżbik gościem jest Janina Ochojska.
Opowiada o płycie "Fala Dobra".
Takiej płycie, którą polskie dzieci , wraz z różnymi znanymi osobistościami, nagrały dla dzieci w Somalii.
Są tam kolędy i wzruszająca Bajka o tym jak Biszkopt uratował Święta. Dobra rzecz na nadchodzące Boże Narodzenie.
A cała akcja jest po to, aby zbierać środki na walkę z głodem.
Nie na taką walkę, że zostaną kupione worki z żywnością i rozdzielone pomiędzy ludzi, którzy mają mało.
Na walkę taką, aby leczyć małe dzieci ze skrajnego niedożywienia.
Skrajne niedożywienie polega na tym, że nie można tym dzieciom podać kromki chleba.
Zanim będzie można to zrobić, należy je leczyć przez 3 miesiące...aby organizm w ogóle był w stanie tolerować pokarm.
W podobny sposób należy też ratować karmiące matki.
Słuchałam.
Droga przed oczami zaczęła się rozmazywać.
W gardle klucha rosła.
Na kurtkę kapnęły dwie łzy.
Słuchałam i płakałam, siedząc sobie najedzona, w nagrzanym aucie, ubrana w kurtkę i buty w tym roku kupione...i moje dziecko też ciepło ubrane, pyzate...dzisiaj pulpeciki z cielęcinki zje na obiad - babcia mu zrobiła w słoiczki, aby jadł zdrowe mięsko.
Nie ma słów, aby to komentować.
Nie ma to też większego sensu.
Nie ma potrzeby aby nasze życie, na które tak często narzekam...wraz z moimi płytkimi marzeniami o wygodzie i zbytkach, w jakikolwiek sposób przystawiać do ewentualnych marzeń tych dzieci i ich matek oraz ich sytuacji.
Nie widzę też sensu w analizowaniu faktu, że z pewnością nawet w naszym mieście, znajdzie się masa ludzi, którym trzeba pomóc.
Nie będę tego robić.
Temat ten to rzeka.
Zamiast więc rozwodzić się nad tym, kompletnie bezcelowo, bo przecież i tak niczego to nie zmieni i świata nie naprawi w najmniejszym stopniu, po prostu weszłam na Allegro i tę płytę kupiłam.
I mam nadzieję, że dzięki temu, pomogę chociaż troszeczkę w ratowaniu jakiegoś jednego malutkiego, somalijskiego berbecia.
Kiedyś rozmawiałam z mamą o "wirtualnych adopcjach"...mam nadzieję, że jeszcze będę mogła zaangażować się w takie przedsięwzięcie. Póki co, obawiam się, że któregoś miesiąca zabraknie mi pieniędzy na zadeklarowaną wpłatę.
Janina Ochojska wyjawiła dziś też na antenie, że jakiś czas temu przytrafiło się, że pewna osoba wpłaciła na konto PAHu milion złotych.
Jednorazowo.
Kocham tego kogoś!
Jak kiedyś będę miała "luźny" milion, zrobię tak samo :)
No to ja też sobie chlipnęłam :(
OdpowiedzUsuńRaz na jakiś czas zastanawiam się głębiej nad tym całym porządkiem świata... Jak to jest, że my żyjemy sobie tutaj, ze wszystkimi wygodami, sklepami uginającymi się od jedzenia, a tam gdzieś na świecie jest taka skrajna bieda, głód, o którym my pojęcia nie mamy, bo nasze ssanie w żołądku, bo OMG nie jadłyśmy nic 4godziny, to nie jest przecież prawdziwy GŁÓD...
Ostatnio czytałam gdzieś artykuł, w którym pisano o tym, że żywność, którą między innymi Polska wysyła biednym krajom w znacznej części trafia nie do tych ludzi, do których trzeba... Ale czy to dziwne? Skoro na własnym podwórku obserwujemy to samo... Ciężki temat i tak jak piszesz- temat rzeka...
Ja często myślę o porządku świata , ale jeszcze nic mądrego nie przyszło mi do głowy, co pomogłoby mi ten burdel zrozumieć...
UsuńSą rzeczy chyba nie do ogarnięcia ludzkim rozumem :(
UsuńJak sobie pomyślę o tych głodujących dzieciach, to mnie trafia. A my tu sobie w ciepełku i co najwyżej na zachcianki nie starcza :/
OdpowiedzUsuńAle dobrze to sobie uświadomić i nie dać się zwariować, że "jak to, u was tylko bałagan i wiecznie coś popsute". Czasem to mi wstyd, że jestem Europejką i konsumpcjonizm mam we krwi, tak jak wszyscy dookoła.
Dokładnie też mi czasem wstyd. A z drugiej strony,to taka presja otoczenia....lub bardziej naszych realiów. Tak się tutaj żyje i tylko ten styl znamy. Świadomość, że gdzieś indziej, jest zupełnie inaczej, sprawia, że łatwiej nabrać dystansu i nie dać się ponieść tej konsumpcyjnej fali.
UsuńU nas w Polsce to z tymi zachciankami I konsumcjonizmem to jeszcze na jest tak zle... tutaj w USA to masakra, lekarze lecza dziecieca otylosc gdy w innych krajach glod. Zgadzam sie z tym co napisaly twoje czytelniczki, dobrze jest sobie uswiadomic I cieszyc z tego co mamy..... tak latwo o tym zapomniec..... bardzo dobre nastawienie na tegoroczne Swieta/kama
OdpowiedzUsuńNiby nie tak źle, ale wyrzucamy miliony ton jedzenia miesięcznie.... Jak o tym myślę, to w sumie może faktycznie moi rodzice mają rację...że jak niczego nie było, to wcale się gorzej nie żyło niż teraz. Człowiek miał chyba bardziej wartościowe priorytety.
UsuńDokladnie tak Maju. Moja mama odkad jest tutaj z nami to przypomniala mi jak wazny jest szacunek do tego co mamy ... zwlaszcza jedzenia..... nie wyrzucac resztek, znalezc sposob na uzycie wszystkiego, przegladam receptury bo w google mozna znalezc wszystko :)/kama
UsuńA mnie i klucha sie zrobila, jak tez i gesia skorka sie pokrylam cala. Niestety prawda jest taka, ze takich dzieci jest mnostwo i aby kazdemu pomoc, zawsze tej pomocy jednak za malo.
OdpowiedzUsuńJa tez czasem marze by cos zmienic, pomarudze a tak na prawde, mamy to co najcenniejsze ZDROWIE bo kiedy jego nie ma to wszystko traci sens.
Ja jestem zaresjestrowana w DKMS jako potencjalny dawca w banku szpiku kostnego juz niemal 4 lata, sama swiadomosc tego, ze sie odwazylam wiele mi daje, a borykalam sie z ta decyzja dosc dlugo. Nic nie kosztuje wiec, moze poza wirtualna adopcja ktora kosztuje odwazysz sie by byc w banku szpiku kostnego :)
Daawno już się zwróciłam do DKMSu ze swoją kandydaturą, a w tym roku próbowałam jeszcze raz, z nadzieją, że może coś się zmieniło. Niestety - jestem zdyskwalifikowana ze względu na PCO :(
UsuńTeraz próbuję się przemóc do zostania honorowym dawcą krwi, ale trochę mnie jeszcze przeraża regularne pobieranie krwi całymi litrami :P
Ja nie znosze pobierania krwi, zawsze robi mi sie slabo na sama mysl. Nie dalabym rady boje sie ;/
UsuńBrawo Kochana! Dumna, chwalę! (tak mawia mój tata:)) Oby więcej takich ludzi jak Ty! Milion milionem, ale każdy grosz się liczy! Buziakuję!
OdpowiedzUsuń:) To prawda, że liczy się każdy grosz...chociaż trudno w to uwierzyć w tym niewyobrażalnym ogromie potrzebujących....
Usuńteż mi bardzo żal biednych dzieci, zawsze jak widze, slysze w tv, to łzy lecą jak szalone... trzeba robić dobro, nie chwalę się, ale kiedy mogę to każdemu pomogę, rzuce troszkę grosza do puszki w markecie jak zbierają na chorego maluszka,itp... wierze głęboko w to, że nasze zycie ma wtedy sens, kiedy robimy dobre uczynki i kiedy mozemy dac coś z siebie drugiemu człowiekowi.
OdpowiedzUsuńJesteś wspaniałą, kochaną osobą. Czytam Ciebie zawsze, jestem na bieżąco, ale nie zawsze mam czas by skomentować;) Może wyłącz weryfikację obrazkową, będize prosciej z telefonu komentować.;))
Pozdrawiam ciepło!!!
Kurczę, wyłączałam już 3 razy tą cholerną weryfikację. Nie wiedziałam, że dalej działa ;/
UsuńDzięki za przemiłe słowa. Też zgadzam się, że życie nabiera sensu dzięki dobrym uczynkom.
Jako nastolatka należałam do Oazy . I tam poznałam coś co się nazywa "Cichy Przyjaciel" . Przyjaciel ten , to ktoś , kto komuś pomaga , ale ten ktoś nie wie, że to właśnie ta konkretna osoba jest Przyjacielem .
OdpowiedzUsuńW mojej okolicy jest jedna bardzo biedna rodzina . Żona - alkoholiczka zostawiła chorego Męża z czwórką dzieci . Najmłodsze ma 4 latka . Pozostała trójka w wieku szkolnym . W zeszłym roku jak pojechaliśmy im zawieść opał na zime - Dzieciaki siedziały w domu w kurtkach . Tata Dzieci jest ciężko chory , ma tylko rentę . Nigdy nie prosił o pomoc . Ale płakał jak zobaczył stertę drzewa przed domem ...
Nie trzeba milionów . Naprawdę nie trzeba . Każdy z nas może być dla kogoś Cichym Przyjacielem ...
A cały Twój wpis wywołał łzy w moich oczach .
Nie słyszałam o FALI DOBRA .
Ale skoro już wiem...
...kupisz płytę? :) Super! Cieszę się, że udało mi się kogoś do tego zachęcić :)
UsuńBardzo sympatyczna akcja z tym "Cichym Przyjacielem". Uwielbiam takie przedsięwzięcia!
Poruszające... Wiesz, dobrze jest marzyć, chcieć jak najlepiej dla własnych dzieci, najbliższych i siebie. Dobrze.
OdpowiedzUsuńPóki takie historie nas wzruszają, póki stać nas choćby na najmniejszy gest (bo wbrew temu, co niektórzy mówią czy myślą, nawet ten najmniejszy ma znaczenie), póki tego, co przyszło by nam dać, nie przeliczamy na własne przyjemności.
U nas na półce ostatnio stanęła książka, ze sprzedaży której część dochodu finansuje rozwój nauki i czytelnictwa w Afryce, przed nami "1%" i kilka innych pomysłów... Bo każda przysłowiowa "złotówka" może być tą ostatnią, brakującą...
Pozdrawiamy.
Świetnie! To prawda, każda złotówka się liczy...chociaż wydaje się być kroplą w morzu...a wręcz oceanie potrzeb... ale jeśli już zsumujemy po złotówce od każdej z nas, która się pod tym postem dopisała, to udałoby nam się podarować komuś obiad...może nawet całej rodzinie :)
UsuńPiekna akcja. Bo czym sa nasze codzienne problemy, w porownaniu z prawdziwa bieda? Niczym... Patrze czasem na moje pulchne, wychuchane maluchy, spiace w cieplych lozeczkach i modle sie tylko, zeby nigdy nie bylo im dane poznac prawdziwego glodu i zimna...
OdpowiedzUsuńTak, też o tym myślę. Chociaż jeszcze bardziej, boję się chorób.
UsuńZawsze mnie poruszały historie pokrzywdzonych ludzi i wzruszały akcje takiego typu, jak ta przeze mnie opisana. Ale od kiedy jestem mamą, a właściwie od momentu ciąży, potrafię wyć na reklamach różnych fundacji, o kampaniach społecznych nie wspomnę...
Nie smucimy! Pomagamy! :)
OdpowiedzUsuńTo straszne jak bardzo nie doceniamy tego co mamy... :((
OdpowiedzUsuńCzłowiek nie zdaje sobie z tego sprawy.